https://db2010.pl Tygodnik DB2010 GAZETA AGLOMERACJI WAŁBRZYSKIEJ

Okiem psychologa: prognozy, prognozy, prognozy

Okiem psychologa: prognozy, prognozy, prognozy

Oczekiwanie, nastawione na jutro, a marnujące dzień dzisiejszy, stanowi największą zawadę w życiu… Czego wyglądasz? Dokąd zmierzasz? Wszystko, co może nadejść, zawieszone jest w niepewności: żyj już w tej chwili.

Seneka

W podziemnej sali zwanej adytonem, na trójnogu postawionym nad szczeliną, która wedle jednego ze starożytnych mitów miała znajdować się na stoku Góry Parnas, i z której wydobywały się halucynogenne opary, zasiadała delficka wyrocznia, zwana Pytią. Jej rad zasięgali nie tylko pielgrzymi, ale i wielcy antycznego świata. Wiadomo przy tym, że wyrocznia wielokrotnie się myliła, ale jej błędy w prognozowaniu przyszłości uznawano za złą interpretację „niebiańskiego przekazu”. W pierwszych wiekach istnienia jej odpowiedzi miały charakter prosty i bezpośredni. Potem stawały się coraz bardziej mgliste i wieloznaczne. Ostatecznie w 373 r. p.n.e. świątynia została zniszczona, a potem przebudowana. Jednak wkrótce reputacja wyroczni zaczęła podupadać, a przybywający do niej ludzie zasięgali głównie praktycznych życiowych porad. Ostatniej odpowiedzi Pytia udzieliła w 393 r. n.e., by potem zamilknąć na wieki.

Wprawdzie wyrocznia delficka ostatecznie i bezpowrotnie utraciła swój dar przepowiadania przyszłości, jednak potrzeba prognozowania przyszłych wydarzeń pozostała żywa przez kolejne wieki, a dziś już wiemy, że stanowi jeden z istotnych przejawów funkcjonowania naszych umysłów. Średniowieczni rycerze, zaś w późniejszych czasach purytanie z Nowej Anglii, kiedy mieli podjąć trudną decyzję, powierzali swój wybór mocom duchowym, otwierając Biblię w przypadkowym miejscu i kładąc palec na równie przypadkowym wersecie, starając się zinterpretować przekaz, który ich zdaniem miał być wskazówką od samego Boga, doskonale znającego przyszłość każdego człowieka. Dziś potrzeba przepowiadania przyszłość widoczna jest na każdym kroku. Sami, niemal codziennie snujemy przewidywania dotyczące tego, co może wydarzyć się w naszym życiu jutro, za tydzień, w kolejnych latach. Wyobrażenia przyszłych stanów mogą uwzględniać nasze możliwości, zdolności, kompetencje, ale mogą też całkowicie je ignorować, zwłaszcza, gdy jesteśmy skrajnymi optymistami i mocno wierzymy w to, że przyszłość przyniesie wyłącznie pozytywne zmiany w naszym życiu (dostaniemy podwyżkę pensji, znajdziemy nową i dobrze płatną pracę, wyruszymy w upragniona podróż, podreperujemy swoje zdrowie i poznamy nowych ciekawych ludzi).

Myślenie o przyszłości jest niejako przedłużeniem innego fundamentalnego mechanizmu działania naszych mózgów. Jak trafnie skomentował Daniel Dennet: „nasze mózgi są maszynami do antycypacji”. Współczesna wiedza z zakresu neuronauki potwierdza tę metaforę. Zarówno postrzeganie świata, jak i jego rozumienie jest wynikiem prognoz mających swój początek w naszych mózgach, które nieustannie symulują rzeczywistość, w oparciu o posiadaną wiedzę, gotowe schematy i wzorce poznawcze oraz napływające ze świata zewnętrznego dane. Naturalnym nastawieniem umysłu jest zatem domysł, prognoza. Nie doświadczamy świata i wydarzeń bezpośrednio, tak jak one w rzeczywistości wyglądają, lecz raczej spodziewamy się czegoś (wypatrujemy), co zgodnie z naszymi wewnętrznymi wzorcami powinno się w nim pojawić. Wyobrażanie sobie przyszłych stanów rzeczy jest konsekwencją prognostycznej natury naszych umysłów. Ten mechanizm poznawczego wyprzedzania nadchodzących dopiero wydarzeń jest przystosowawczy i sprzyjający przetrwaniu, pozwala bowiem przygotować się i nastawić na to, co ma nadjeść, dzięki czemu możemy zareagować szybciej i skutecznej, oszczędzając przy tym cenną energię, która w innym razie zostałaby zużyta na przetworzenia ogromnej ilości informacji, koniecznych do podjęcia decyzji (słowem każda sytuacja z prospektywny mózgu byłaby nowa). Trzeba też pamiętać, że wszyscy musimy przewidywać zachowania innych ludzi. Czynimy to nieustannie, opierając się na jakiejś „prywatnej teorii” ludzkiej natury, dzięki której wnikamy w przyczyny zachowań innych ludzi, ich motyw i pragnienia, choć nasze przewidywania bywają często błedne. Psychologia jako nauka, próbuje zbadać i opisać te mechanizmy między innymi po to, by móc bardziej precyzyjnie przewidywać nasze zachowania. Ale i jej nie zawsze się to udaje.

Jednak życie nie zawsze odpowiada na nasze oczekiwania i nie zawsze dotrzymuje obietnic szczęścia, które z niego wyczytaliśmy. Dzieje się tak wówczas, gdy próbujemy przewidzieć daleką przyszłość lub kiedy środowisko w którym tworzymy prognozy jest złożone. A nie trzeba dodawać, że zazwyczaj takie właśnie jest. Ilość czynników, które mogą mieć wpływ na to, jaki konkretnie kształt przebierze nasza przyszłość jest tak ogromna (wystarczy choćby wymienić innych ludzi, których zachowań nie jesteśmy w stanie przewidzieć), że nie da się ich wszystkich wziąć pod uwagę w naszych prognozach. Zazwyczaj kierujemy się dość wąską, ograniczaną liczbą danych i to wyłącznie tych, które są dostępne (poznawczo) w danej chwili. Nic więc dziwnego, że nasze prognozy przypominają raczej wróżenie z fusów.

Potrzeba przewidywania przyszłości generuje ogromny popyt na rożnego rodzaju usługi, polegające na dostarczaniu jasnych, przekonywujących, gotowych wizji tego, co czeka lub może nas czekać w życiu. Starożytna instytucja delfickiej wyroczni została współcześnie zastąpiona przez ludzi, którzy – za odpowiednią kwotę – odsłonią przed nami naszą przyszłość. Jak pokazują statystyki, branża usług wróżbiarskich przynosi co roku ogromne dochody. Rynek ezoteryczny w Polsce szacuje się na ok. 2 mld złotych, co nie dziwi, skoro aż 58 proc. z nas deklaruje, że wierzy we wróżby i horoskopy. Jak widać, wpływ potrzeby poznania swojej przyszłości jest tak duży, że przesłania zdrowy rozsądek, nawet u ludzi wykształconych i wydawałoby się myślących racjonalnie.

Inną grupę „przepowiadaczy” przyszłości stanowią rozmaici, zazwyczaj samozwańczy eksperci, którzy na łamach prasy, w telewizji, radiu i internecie snują swoje śmiałe prognozy, dotyczące zjawisk politycznych, gospodarczych, społecznych i innych. Prognozy te, będące swobodnymi spekulacjami, przybierają zwykle kształt utopii bądź dystopii (przy czym np. w obszarze polityki i gospodarki, utopiści to przedstawiciele lub zwolennicy aktualnej władzy, zaś ludzie dystopiczni to jej przeciwnicy). Lubimy proste i jednoznaczne figury, świat czarno – biały. Jest zło albo dobro, zdrowie lub choroba, sukces albo porażka. Taki świat łatwiej zrozumieć. Nie dziwi zatem fakt, że po prognozy skrajne sięgamy chętniej. Takie prognozy szybciej i skuteczniej przyciągają naszą uwagę, budzą silniejsze emocje, a zatem łatwiej im ulegamy. Cóż bowiem może być interesującego w przekazie mówiącym o tym, że np. świat po koronawirusie w zasadzie wcale się nie zmieni, nie będzie ani lepszy, ani gorszy. Nuda.

W ostatnim czasie wielu komentatorów rzeczywistości (socjologów, filozofów, ekonomistów) otwarcie i publicznie poddaje pod refleksję zmiany, jakie dokonały się w myśleniu o świecie w wyniku pandemii. Jedną z nich, jak podkreślają eksperci, jest zachwianie, a wręcz upadek wiary w możliwość kontroli rzeczywistości i jej przewidzenia. Jednocześnie, kilka linijek dalej, snują oni rozległe i wielowątkowe spekulacje (niektóre z nich mają charakter nie budzących wątpliwości twierdzeń) na temat tego, jak zmieni się nasz świat po pandemii. Potrzeba przewidywania jest tak silna, że przysłania logikę dyskursu i sprzeczności w obrębie własnej wiedzy i przekonań.

Jak się jednak okazuje, trafność zadecydowanej większości takich prognoz nie jest większa niż przewidywania wróżbitów. Słowem to, co przyniesie nam przyszłość można równie dobrze starać się przewidzieć rzucając monetą, a i tak ostateczny kształt, jaki przybierze prognozowana rzeczywistość, będzie znacznie bardziej złożony i mniej czytelny niż ten, który wyobrażamy sobie, że nastąpi, gdy o nim myślimy, snując przewidywania. W szeroko zakrojonych badaniach z 2005 roku (trwających 20 lat), których autorem był psycholog z Uniwersytetu w Pensylwanii Philip Tetlock, przeprowadzono wywiady z 284 osobami, zawodowo zajmującymi się komentowaniem lub doradzaniem w dziedzinie trendów politycznych i gospodarczych, prosząc ich o oszacowanie prawdopodobieństwa zaistnienia pewnych wydarzeń w nieodległej przyszłości. Wyniki tych badań wywołały ogromny dysonans i zdumienie, także wśród samych badaczy. Okazało się bowiem, że eksperci produkują gorsze prognozy niż… małpa rzucającą na oślep lotkami do tarczy, która trafiałaby w każdą z możliwych opcji po równo. Nie brzmi to dobrze prawda?

Przyczyn tak niskiej trafności wszelkich prognoz można upatrywać w naturze i działaniu naszych umysłów. Na przykład systematycznie ignorujemy fakt, że nasze życie nie przebiega w próżni oraz izolacji i że jesteśmy częścią złożonego układu dynamicznego (społecznego, kulturowego), a ewolucja układu złożonego nie jest sumą pojedynczych decyzji i działań, ale skutkiem interakcji o charakterze nieliniowym, a zatem nieprzewidywalnym. Słynny matematyk Henri Poincare zrozumiał i wyjaśnił podstawowe, niedające się wyeliminować ograniczenia naszych przewidywań, wprowadzając pojęcie nieliniowości drobnych zdarzeń, które ostatecznie mogą spowodować poważne (nieprzewidywalne) konsekwencje w przyszłości. Koncepcja ta, nazwana później teorią chaosu, zmieniła nasze myślenie o możliwości przewidywania przyszłych stanów rzeczy na podstawie aktualnych i jedynie dostępnych danych początkowych, nieuwzględniających przypadkowości i nieprzewidywalności wydarzeń o charakterze nieliniowym.

Dodatkowy problem w przewidywaniu zjawisk społecznych wynika z faktu, że ludzie dysponują wolną wolą, a to oznacza, że ich decyzji nie da się przewidzieć tylko na podstawie znajomości np. ich osobowości, czy kontekstu sytuacyjnego. Nawet jeśli istnieje pewien, empirycznie potwierdzony mechanizm psychologiczny, dzięki któremu możemy prognozować jak zachowa się większość ludzi w danej sytuacji (np. że w pewnych okolicznościach ulegnie autorytetowi) to i tak nie oznacza to, że możemy z całą pewnością przewidzieć, że konkretna osoba – Pan Jan z Katowic zachowa się zgodnie z prognozą) – słowem, nigdy w badaniach psychologicznych nie zdarza się tak, że 100 badanej populacji zachowa się tak, jak przewiduje to dana teoria. Poza tym, co nie budzi już dziś żadnych wątpliwości, ludzie dalecy są od zakładanego przez dawną ekonomię, modelu jednostki racjonalnej, która podejmuje zawsze takie same decyzje, jeśli warunki są identyczne. Nasze preferencje, gusta i związane z nimi decyzje są zmienne w czasie i uzależnione od okoliczności. To, co dziś wydaje nam się atrakcyjne, jutro może nie wzbudzić w nas najmniejszego nawet entuzjazmu. Wyniki wielu badań pokazują, że model zachowania racjonalnego w warunkach niepewności jest modelem błędnym. Ludzie bywają irracjonalni w swoich decyzjach i zachowaniach i to znacznie częściej niż nam się zdaje. Mamy skłonność do ulegania sugestywnym, spójnym opowieściom, które mylimy z rzeczywistością, co sprawia, że zgrabna, czytelna, zrozumiała i budząca żywe odczucia przepowiednia, może być potraktowana jako rzetelne, prawdziwe wyjaśnienie tego, co ma się wydarzyć. Dzięki narracjom mamy złudzenie, że np. doskonale rozumiemy przeszłość, a zatem wierzymy, że możemy także przewidzieć przyszłość.

To i wiele podobnych badań odsłania iluzoryczność i miałkość wszelkich prognoz (nawet pogodę możemy przewidzieć zaledwie na kilka dni naprzód, a i te prognozy są dalekie od precyzji) i każe nam z dużym dystansem traktować wszelkie spekulacje. Myślę nawet, że z uwagi na ich tak nikłą wartość teoretyczną i praktyczną, nie warto w ogóle zawracać sobie nimi głowę. Pozostawmy spekulacje spekulantom, niech sobie dyskutują w swoim gronie. Dla każdego z nas mało ważna może być wiara w to, że zgodnie z prognozami nasze życie w przyszłości zmieni się na lepsze, jeśli się ostatecznie nie zmieni, gdyż już dziś nie zrobiliśmy nic w tym kierunku, by podnieść szanse (choć nigdy nie pewność) na to, by tak się stało.

Poddając się spekulacjom dotyczącym odległej i nieobecnej przyszłości, tracimy z oczu (a raczej uwagi) to wszystko, co znajduje się tuż pod naszym nosem, na wyciągnięcie ręki. Zamiast snuć prognozy i zastanawiać się, co czeka nas jutro, warto być może starać się żyć dziś tak, jakby to jutro nigdy nie miało nadejść. Bo w istocie to jutro nie istnieje, jest zawsze tylko możliwością, prognozą, opartą na niezwykle skąpych danych i ignorującą niewyobrażalną złożoność rzeczywistości, która w swoim rozwoju i wydarzaniu się kompletnie nie uwzględnia naszych oczekiwań. Za to istnieje teraźniejszość (wraz z naszą przeszłością), otaczający nas żywi, konkretni ludzie, otwarci na nasze uczucia, potrzebujący naszej uwagi, nie zaś obietnic, że kiedyś będzie dobrze i pięknie, że spełnią się nasze marzenia. Nie wiemy co zdarzy się jutro, za miesiąc, czy rok, nie wiemy też jak będziemy się wówczas czuli. Możemy natomiast już dziś mocno przytulić nasze żony, mężów i dzieci, zrobić prezent, siąść razem do wspólnej kolacji, sprawić radość (także sobie), powiedzieć kocham. Możemy poczuć się realnie i naprawdę szczęśliwi. Jedyny raj, który możemy sobie stworzyć, to raj skrojony na krótką, bieżącą chwilę, bowiem nad tą chwilą mamy jakąś kontrolę. Wyobrażony raj, odległy w czasie, uzależniony jest głównie od ślepego trafu, łutu szczęścia, a zatem jest to raj nierzeczywisty (nieurzeczywistniony). Co nam po takim raju ?

Pewien, żyjący w Aleksandrii, na przełomie II i III wieku naszej ery, lekarz i kronikarz pirrońskich sceptyków, Sekstus Empiryk, bezwzględny w tamtym czasie dla wszelkich dogmatów, wskazał pewne sposoby myślenia, chroniące nas przed przygnębieniem, rozpaczą i brakiem nadziei. Jednym z nich było kwestionowanie możliwych konsekwencji zdarzeń negatywnych, zawieszenie wszelkich sądów o możliwych konsekwencjach. Jeśli wydaje ci się, że np. utrata pracy nieuchronnie prowadzi cię do katastrofy, pomyśl, że to tylko twoja opowieść, wyłącznie prognoza przyszłości. A jak bywa z prognozami, już wiesz…

Marek Gawroń

Od redakcji: autor jest psychologiem – terapeutą, coachem, ekspertem w wielu krajowych i międzynarodowych projektach badawczych oraz rozwojowych. Publikował w czasopismach naukowych z zakresu psychologii emocji, empatii i relacji terapeutycznych. Prowadzi prywatny gabinet. Kontakt: margaw@op.pl

REKLAMA

REKLAMA

Archiwalne posty