https://db2010.pl Tygodnik DB2010 GAZETA AGLOMERACJI WAŁBRZYSKIEJ

Sebastian Janikowski odwiedzi Wałbrzych?

Mija 20 lat od wyjazdu z Wałbrzycha do USA Sebastiana Janikowskiego, gwiazdy amerykańskiego futbolu. – Jestem w kontakcie telefonicznym z bratankiem, który zamierza za dwa lata przyjechać z córkami do Polski i pokazać im swoje rodzinne strony. Myśli też o zainwestowaniu w nasz sport – powiedział jego stryj, Robert Janikowski (na zdjęciu).
R. Janikowski 1
Jak stwierdził, podróż do ojczyzny będzie miała dla bratanka charakter sentymentalno-biznesowy.
– Sebastian wybiera się tu z dwoma bliźniaczkami, które mają teraz ponad dwa lata. Dorobił się na swojej dyscyplinie sporych pieniędzy, z których część chciałby przeznaczyć w Polsce np. na założenie lub zakup drużyny futbolu amerykańskiego.
Przed dwoma laty skorzystał z zaproszenia bratanka i osiem miesięcy mieszkał u niego w na Florydzie. Ma stamtąd wiele przyjemnych wspomnień. M.in. oglądał mecze Sebastiana w rozgrywkach tzw. Dywizji Wschodniej ligi NFL (National Football League), która za 6 lat obchodzić będzie 100-lecie swojego powstania.
– Ogromne wrażenie zrobiło na mnie wywołanie na boisko stadionu Sun Life w Miami, gdzie przed meczem z miejscowym zespołem Dolphins Sebastian przedstawił mnie i wręczył piłkę. A działo się to w obecności prawie osiemdziesięciu tysięcy widzów – podkreślił.
Od 2000 roku Sebastian gra w Oakland Riders, otrzymując największą gażę wśród kickerów (kopaczy) występujących w 32 drużynach NFL. Jego obecny, 4-letni kontrakt, przewiduje wypłacenie mu w tym czasie 19 mln dolarów. Jest jednym z kilku najlepiej zarabiających polskich sportowców.
Kicker nie przebywa długo na boisku i często wchodzi na nie dopiero w ostatniej fazie meczu, decydując o jego wyniku.
– Wielokrotnie czytałem, że jedno kopnięcie bratanka warte jest sto tysięcy dolarów – zauważył Robert Janikowski.
Najdłuższy, celny kop jego bratanka, wynosi 63 jardy (57,6 m), a wykonał go w meczu z Denver Broncos w 2011 roku. Tym samym wyrównał rekord NFL Toma Dempseya z 1970 roku.
Nieprzeciętnymi kopnięciami Sebastian popisywał się już jako kilkunastolatek. Uzdolnienia te odkrył w Zagłębiu Wałbrzych jego pierwszy trener Zbigniew Górecki.
– W meczu z juniorami Koksochemii Wałbrzych, kilka sekund po pierwszym gwizdku, uderzył piłkę z 67 metrów. Poszybowała pod poprzeczkę, wzbudzając ogromny aplauz kilkusetosobowej widowni. Najbardziej zdziwiony był bramkarz. Zdarzenie to miało miejsce w 1993 roku.
Strzeleckie popisy w jego wykonaniu, nie należały do wyjątków. Trener przypomniał, że jego wychowanek miał doskonale rozwinięte cechy motoryczne, a poza tym wykorzystywał mokre i ciężkie boiska, by zaskakiwać z daleka bramkarzy. Pamięta jego gole zdobywane z 30-40 metrów w spotkaniach o Puchar Michałowicza.
O innym wyczynie opowiada osiedlowy kolega Sebastiana, Piotr Włodarczyk, później piłkarz m.in. Legii Warszawa i reprezentacji Polski.
– Gdy mieliśmy po 14 lat, Sebastian tak mocno kopnął piłkę do koszykówki, że przeleciała nad czteropiętrowym budynkiem. Już wtedy przepowiadaliśmy mu, że wysoko zajdzie w futbolu, ale nie wiedzieliśmy, że w amerykańskim.
Górecki opowiada o pierwszych kontaktach z Sebastianem.
– Wychował się na Podzamczu. Mieszkał w jednym z dwóch pierwszych bloków zbudowanych na tym osiedlu, przy ul. Kasztelańskiej. Gdy jego ojciec, Henryk Janikowski, były piłkarz Górnika Wałbrzych i trzykrotny (1981) reprezentant Polski, wyemigrował do Stanów Zjednoczonych, pomagałem jego matce, Halinie, w wychowaniu chłopca.
Górecki nie tylko wprowadzał wychowanka w arkana futbolu, ale chodził też na szkolne spotkania i wywiadówki.
– Uczniem był średnim i musieliśmy z jego mamą bardzo go pilnować, by nie ulegał zanadto różnym pokusom jego wieku, które mogły niekorzystnie odbić się na szkolnych stopniach – wyjaśnił.
Do ojca wyjechał w 1994 roku. Od tamtego czasu dwukrotnie odwiedził Wałbrzych, ale spotkał się tam tylko ze stryjem.
– Gdyby tylko chciał, mógłby łatwo trafić do mnie, a kiedyś sporo czasu spędziliśmy na boisku. Szkoda, że zapomniał o ludziach, którzy mu towarzyszyli w początkach jego kariery – powiedział Kazimierz Staszewski, organizator osiedlowych rozgrywek sportowych.
– Pozostał żal i zawód, takie jest życie. Ale życzymy mu wszystkiego dobrego. Nie tracimy nadziei, że jeszcze się spotkamy i powspominamy futbolowe początki – dodał Górecki.
Towarzyszył amerykańskim dziennikarzom, szukającym korzeni Janikowskiego.
– Zaprowadziłem ich na boisko przy ulicy Grodzkiej. Nie mogli się nadziwić, że as futbolu amerykańskiego rozpoczynał karierę na takim klepisku i że nie ma o tym przy nim żadnej informacji. U nas to byłoby niemożliwe – powiedzieli.
Wałbrzyszanin zaszedł najdalej ze swoim zespołem, w 2003 roku. W finale Super Bowl Oakland Riders przegrali z Tampa Bay Buccaneers 21:48, a Janikowski zdobył 3 punkty.
Andrzej Basiński
 
Robert Janikowski z piłką z autografem otrzymaną od Sebastiana.

REKLAMA

REKLAMA

Archiwalne posty