https://db2010.pl Tygodnik DB2010 GAZETA AGLOMERACJI WAŁBRZYSKIEJ

Sylwia w piekle Alp

36-letnia Sylwia Rekowska z Głuszycy (długo mieszkała w Wałbrzychu) podjęła się realizacji niezwykle trudnego przedsięwzięcia. Nazwała je „Osiem59”. Na mecie wyścigu kolarskiego La Marmotte, zamierza osiągnąć czas poniżej 9 godzin. W 11-osbowej polskiej ekipie będzie jedyną kobietą. – Wierzę, że się uda – twierdzi.
 
Sylwia 3
 
Kilka niezbędnych wyjaśnień. La Marmotte (świstak) należy do najtrudniejszych i najbardziej prestiżowych amatorskich wyścigów kolarskich na świecie. Od początku (1982) towarzyszy Tour de France. Kolarze startują z Bourg d’ Oisans.  Na trasie wspinają się na przełęcze: Col du Glandon (1918 m npm.), Col du Telegraphe (1570) i Col du Galibier (2645). Potem następuje zjazd do Lautaret, by na koniec pokonać 21 zakrętów do Alpe d’ Huez (1880), gdzie wyznaczono metę. Łączna suma przewyższeń wokół masywu Pic Bayle (3465) wynosi 5 tys. m. W tym roku wyścig, który nie bez powodu nazwano „Piekłem Alp”, liczy 174 km, a ścigać się  będzie 8 tys. kolarzy.
– Pomysł narodził się w lutym tamtego roku. Szukałam ambitnego wyzwania, które w sposób ekstremalny sprawdziłoby mój organizm, a ponieważ potrafię konsekwentnie dążyć do wytkniętego celu, jestem dobrej myśli. Czas na przejechanie wyścigu wyznaczyłam sobie po długich przemyśleniach. Kiedy kilka lat temu byłam w Alpach na nartach, usłyszałam tam o La Marmotte. Do czasu, kiedy podjęłam się zadania, przejechałam na rowerze najwyżej 200 km i nie miałam ściślejszych związków ze sportem – wyjaśnia.
Warto wiedzieć, że rodzicami Sylwii są Waldemar i Ewa Dąbrowscy, niegdyś startujący w barwach Górnika. Tata skakał o tyczce, a mama biegała sprinty. – Widocznie mam w genach sportową rywalizację – śmieje się. Swego czasu byłą członkinią Zespołu Pieśni i Tańca „Wałbrzych”, co także wymagało fizycznego wysiłku.
Czy czuje strach przed alpejską rowerową mordęgą? – Bardziej chodzi tu ekscytację i ciekawość czegoś nowego. Zdaję sobie sprawę, na co się porywam. Ogromne przewyższenia mogą być przecież bardzo odczuwalne dla organizmu, ale zawsze byłam wytrzymała, zdrowie dopisuje, więc nie pękam. Poza tym uwielbiam podjazdy. Na co dzień przejeżdżam na treningach od 50 do 150 km w weekendy m.in. na przełęczach: Walimskiej, Jugowskiej i Sokolej, poznałam też trasy w Karkonoszach. Nie chcę w La Marmotte być ostatnia, albo tylko pchać rower pod górę. Nie dopuszczam myśli, że coś nie wyjdzie, cały czas jestem nastawiona pozytywnie – twierdzi.
Sylwia bardzo wysoko zawiesiła sobie poprzeczkę. Wielu mężczyzn ma kłopot z pokonaniem granicy 10 godzin. Wałbrzyszanin Erwin Siodłak przejechał La Marmotte w 8:30. – Zadanie nie jest jednak nierealne. Jeśli nie przestraszy się ogromu zawodników i nie przeszkodzą jej wypadki rywali , może jej się udać – mówi.
Wierzy w nią również trener Przemysław Gierczak, prowadzący w Sławnie grupę  Integral Collection MTB Team. Utrzymuje z nim stały kontakt, realizując plany treningowe i informując o reakcjach organizmu (np. tętno). Od pewnego czasu kibicują jej klientki salonu bielizny i brafittingu (dobór idealnych biustonoszy), który prowadzi w Wałbrzychu z siostrą Justyną.
Wystartuje na rowerze Peugeot serii RSR z ultralekkiego karbonu. W Alpy pojedzie z mężem Adamem.
Sylwia ma też wiernego kibica w osobie 10-letniego syna Kuby, który już trenuje  z wałbrzyską Jamą. O połowę młodszy Wojtek jeszcze nie wybrał sobie dyscypliny do uprawiania.
Rekowska wystartuje 5 lipca. Trzymajmy kciuki za odważną dziewczynę!
Andrzej Basiński
 

REKLAMA

REKLAMA

Archiwalne posty