https://db2010.pl GAZETA AGLOMERACJI WAŁBRZYSKIEJ

Stop ludobójstwu!

Dzieją się rzeczy straszne. Ludzie giną tysiącami, w tym małe dzieci, których nikt nie oszczędza. Giną kobiety, starcy i chorzy, a ich domy, ich cały dobytek zostaje obrócony w perzynę, zaś to co jeszcze się ostało, jest nadal niszczone. Ostrzał rakietowy nie oszczędza szpitali (zapełnionych chorymi i rannymi oraz chroniącymi się w nich cywilami), szkół i przedszkoli. Ponad 1,5 miliona ludzi musiało przed wojną i śmiercią uciekać, aby schronić się w obozach dla uchodźców, w których brakuje wszystkiego. Wody, prądu, paliwa, żywności, lekarstw, dachu nad głową, pracy. Grozi to katastrofą humanitarną, której pierwsze objawy już są widoczne. A ci, którzy nie uciekli (kilkaset tysięcy ludzi), bo nie mieli dokąd, albo im to uniemożliwiono, giną dalej na oczach całego świata. I wszystko to nie dzieje się na Ukrainie, która według oficjalnej propagandy objęta jest brutalną wojną, będącą wynikiem rosyjskiej agresji, tylko w Gazie, czyli palestyńskiej enklawie na terenie Izraela. Myślę, że każdy kto ogląda codzienne informacje z obu wojennych frontów, zauważa jak bardzo się one różnią. Bo wynika z nich, że w efekcie brutalnych ataków rakietowych przypuszczanych przez Rosję, za każdym takim razem ginie na Ukrainie od jednego do góra kilku ludzi, a kilkunastu zostaje rannych. Pokazywane są zburzone pojedyncze budynki, stojące w otoczeniu innych, nienaruszonych w wyniku tychże brutalnych ataków. Chwilę później pokazywane są obrazki z Gazy, gdzie izraelskie wojsko systematycznie i planowo burzy nie pojedyncze budynki, a całe ich kwartały, w wyniku czego giną dziesiątki i setki ich mieszkańców dziennie. Owszem, izraelski atak na (przede wszystkim) cywilną ludność tego niesamowicie zagęszczonego skrawka palestyńskiej ziemi, jest efektem niesamowitej zbrodni, której dopuścili się islamistyczni terroryści z Hamasu, który – jako partia – w wyniku demokratycznych wyborów przejął w Gazie pełnię władzy. Ale nic nie usprawiedliwia masowej zbrodni mającej znamiona ludobójstwa, jakiej dopuszcza się tam Izrael, nie zważając na nic i na nikogo. I żadna agenda ONZ, żaden Międzynarodowy Trybunał nie ogłosił prezydenta Izraela zbrodniarzem wojennym, nie wystawił za nim międzynarodowego listu gończego, a Izraela nie obłożył sankcjami. Dzieje się wręcz przeciwnie, bo stały protektor tego państwa, czyli Stany Zjednoczone, zwiększyły swą pomoc finansową i militarną (zbrojeniową) do tego stopnia, że podobna pomoc dla Ukrainy zeszła jakby na drugi plan.

W Stanach Zjednoczonych i w Unii Europejskiej coraz liczniej podnoszą się głosy, że wojnę na Ukrainie należy zakończyć, wykorzystując do tego nie rakiety, czołgi i działa, ale poprzez rozmowy doprowadzające do wzajemnych ustępstw obu walczących stron. Jednakże staje się to niemożliwe, ponieważ prezydent Ukrainy Zełenski ogłosił dekret o nielegalności wszystkich negocjacji z Rosją, przez co wszelkie prób rozmów uznawane są tam za przestępstwo wymierzone w ukraińskie państwo. A wojnę tę można było zakończyć już w marcu 2022 roku, co ujawnił w ukraińskiej prywatnej stacji TV „1+1”  David Arachamia, szef klubu parlamentarnego prezydenckiej partii Sługa Narodu. W udzielonym wywiadzie powiedział, że pokój mógł być zawarty już na samym początku wojny. Było to na spotkaniu w Stambule, gdzie Arachamia uczestniczył jako szef ukraińskiej delegacji, podczas którego Rosja oferowała wycofanie swoich sił i dawała gwarancje bezpieczeństwa, a Ukraina zadeklarowała rezygnację z ambicji natowskich i neutralność. W efekcie prowadzonych rozmów podpisano wstępne porozumienie, które – niestety – storpedował ówczesny premier Wielkiej Brytanii Boris Johnson. Jak się okazało, zaraz po tym spotkaniu pojawił się w Kijowie i wymógł na Zełenskim wycofanie się z podpisanych ustaleń. Oficjalnym powodem do zerwania rozmów stała się masakra w Buczy. Nawiasem mówiąc, we wrześniu 2023 roku szef Komisji do spraw Ukrainy ONZ Eric Mose ogłosił, że komisja nie znalazła dowodów na ludobójstwo w Buczy.

Ale nie w tym rzecz, ponieważ wojna ta – jak obuchem – bezpośrednio uderza w polskie interesy gospodarcze, a zwłaszcza w interesy nie tylko rolników, ale też przewoźników samochodowych, których wykańcza konkurencja z Ukrainy. Jest tak dlatego, że w efekcie nadmiernego uprzywilejowania, ukraińskie firmy przewozowe uzyskały szczególne preferencje, obejmujące zezwolenia komercyjne, które powodują, że polscy przewoźnicy nie są w stanie z nimi konkurować, przez co grozi im totalna upadłość. Tym bardziej, że ukraińscy kierowcy nagminnie łamią przyznane im przez UE przywileje, które dotyczą przewozu towarów na terytorium unii. Czynią to w ten sposób, że – wbrew zezwoleniom – zaczęli obsługiwać transport samochodowy na terenie krajów Unii Europejskiej, przez co – przy braku koniecznych zezwoleń wymaganych od kierowców z Polski – ich usługi są o wiele tańsze od tych, jakie mogą zaoferować polskie firmy przewozowe. Ponadto, jak się okazuje, na Ukrainę jadą dziesiątki i setki TiR-ów przewożących towary luksusowe (samochody, telewizory, pralki itp.), podczas gdy uzyskane z UE zezwolenia dotyczą transportu sprzętu wojennego. Jednocześnie Ukraina wprowadziła specjalne przepisy, które powodują, że polscy kierowcy wracający pustymi już ciężarówkami do kraju, muszą tygodniami stać na przejściach, aby uzyskać zezwolenie na wjazd do Polski. Wszystko to powoduje, że polscy kierowcy (a ostatnio słowaccy i węgierscy) blokują przejścia graniczne, a w sukurs im poszli też polscy rolnicy, którym ukraińskie towary rolno-przemysłowe z powodu takich samych preferencji dla Ukrainy, niweczą sens ich działalności gospodarczej. Problemów jest o wiele więcej, ale o tym w kolejnym numerze Tygodnika DB 2010.

Janusz Bartkiewicz

***

Redakcja nie odpowiada za przedstawione dane, opinie i stwierdzenia, które stanowią wyraz osobistej wiedzy i poglądów autora. Treści zawarte w felietonie nie odzwierciedlają poglądów i opinii redakcji.

REKLAMA

REKLAMA

Archiwalne posty