https://db2010.pl Tygodnik DB2010 GAZETA AGLOMERACJI WAŁBRZYSKIEJ

Roman Gileta: górnik, poeta, literat, smakosz życia ciągle w drodze…

„Wyrwane z życiorysu” to powieść wałbrzyszanina Romana Gilety, która ukazała się drukiem w 2021 roku. O autorze i jego dziele na łamach Tygodnika DB 2010 pisze dr Ryszard Bełdzikowski.

Roman Gileta (na zdjęciu) to postać nadal wytrwale aktywna w wałbrzyskim środowisku literackim. W 1974 r. zadebiutował w „Nowym Wyrazie” w wieku 25 lat. Tak rozpoczął osobistą przygodę z ekwilibrystyką słowa, tworzenia wersetu i zdania wyrażającego refleksje, uczucia, gniew. Tak, czyli w życiowym i literackim boju, kształtował się Gileta – poeta, prozaik, dziennikarz i… wielbiciel piwa. Jego utwory były publikowane w krajowych wydawnictwach, m.in. w „Regionach”, „Poezji”, „Odrze”, „Tygodniku Literackim”, „Kulturze”, „Życiu Literackim”, również w „Kulturze Dolnośląskiej”, „Prezentacjach”, „Pulsie”, „Znakach Wyobraźni”.

W 1976 r. ukazał się Jego pierwszy tomik poetycki „Fakty”, a wówczas pracował jako górnik-  ratownik. Niebawem założył i rozwinął w Wałbrzychu Korespondencyjny Klub Młodych Pisarzy. W tej sytuacji początkujący poeta i górnik Gileta poznał Dworzec Centralny w Warszawie i Zarząd Główny KKMP na ul. Smolnej. Bywał chętnie w Klubie Dziennikarza na ul Foksal. Piwo, setka i galaretka… warszawskie ploteczki, kto z kim i dlaczego? Po takich radościach w stolicy, został koneserem uciech w wałbrzyskiej „Polonii” (plac Grunwaldzki) i „Night Klubie” w „zetemesie” w gmachu (dawno zniwelowanym) przy ul. Mickiewicza.

W latach 70 ub. wieku i nieco później, w Wałbrzychu takim kultowym miejscem dla poetów, literatów i osób z inwencją kulturotwórczą był Klub Nauczyciela prowadzony przez Janusza Szymalę. To było miejsce spotkań ludzi aktywnych społecznie, kreatywnych zawodowo. Zasiadali tu wieczorową porą dziennikarze, m.in. Marek Malinowski, Zbigniew Mosingiewicz – szachista pasjonat, Joanna Kasprzak i Krystyna Smerd – miłe Panie Redaktorki, Leszek Gadzina – kulturotwórczy urzędnik, czyli elegancki Pan z Muszką. W tym kręgu towarzyskim pojawiali się też Stanisław Zydlik i Ryszard Ratajczak (historyk sztuki) – reprezentanci Muzeum Miasta Wałbrzycha. Plastycy Kazimierz Starościak i Eugeniusz Kiszczak twórczo dyskutowali z sobą i słuchaczami o walorach edukacyjnych uprawianej sztuki. Filharmonikom, m.in. J. Wiłkomirskiemu i T. Rupocińskiemu było „po drodze” wstąpić do tej kultowej „przystani” ludzi twórczych. Olga Tokarczuk też tu utrwaliła się w pamięci wielu bywalcom tego miejsca, a zwłaszcza miłośnikom literatury, poezji. Nauczycielka historii i poetka Jadwiga Echaust, z nauczycielem języka angielskiego Henrykiem Królem, stworzyli w klubie Koło Twórczości Literackiej. W klubie działał amatorski teatr poezji Et Cetera, który prowadził przez pewien czas H. Król (ksywa „Manson”). W 1976 r. w Wałbrzychu powołano klub literacki (jako filię Związku Literatów Polskich). Pierwszym prezesem był Włodzimierz Piotrowski – poeta i prozaik. Natomiast prezesem honorowym Marian Jachimowicz – wówczas ceniony prozaik, poeta znany w środowiskach twórczych w Polsce i daleko dalej.

Roman Gileta w takiej konwencji wspomnieniowej i poetyckiej, osobistej, nieco plotkarskiej formule relacyjnej przedstawia rodzinne, towarzyskie, zwłaszcza swoje i też innych osób literackie, kulturotwórcze inicjatywy i dokonania, zwłaszcza w Wałbrzychu, Kłodzku, a także nieco o Świdnicy, w najnowszej obszernej publikacji. Pisze o sobie, rodzinnych, wojennych i powojennych losach rodziców w Malborku – tam w krzyżackiej twierdzy urodził się Roman Gileta. Edukację szkolną rozpoczął w wałbrzyskiej przemysłowej metropolii

i społecznej różnorodność, którą poznawał, dorastając do pełnoletności w obszarze dawnej ul. 22 Lipca, ulic i placów Nowego Miasta.

W 1980 r. R. Gileta, poetycką publikacją „Trzy twarze”, przypomniał się wałbrzyskim miłośnikom słowa sugestywnego i barwnego. W latach 80-tych ub. wieku umocnił swoją pozycje regionalnego poety i prozaika tomikami „Za płotem”, „Nokturn domowy” oraz „Obudzić ciszę”. W dekadzie lat 90-tych XX wieku był środowiskowo akceptowanym literackim twórcą nie tylko w Wałbrzychu. Używając języka Gilety przypomnę, że ”załapał się” wówczas na nagrodę wojewody wałbrzyskiego. Prezydent Wałbrzycha i Starosta Powiatu Wałbrzyskiego również satysfakcjonowali tego literata i działacza w sferze kultury. Na początku latach 80-tych ubiegłego wieku był znany bardziej w Kłodzku i też w świdnickim gronie organizatorów wielu publicznych inicjatyw poetyckich. Zbliżenie twórcze, przyjaźń Gilety ze środowiskiem literackim w Kłodzku to dar losu dla Romana… Janka Krasickiego! O co tu chodzi? Zastosowałem w prezentowaniu tej informacji metodologię (kpiarską wobec faktów) często stosowaną przez prozaika Giletę w najnowszym jego dziele. Ale ten rodzaj twórczości, wspieranej też wulgarnym slangiem, niestety cieszy wielu czytelników.

Ta publikacja w literackiej konwencji Autora prezentuje jego życiowe, rodzinne i osobiste ślady, w formule radości, niepowodzeń i marzeń. Górnik, poeta, Roman Gileta w marcu 1977 r. w kawiarni „Turystyczna” na Placu Tuwima wysłuchał pięknej opowieści Andrzeja Bednarka – działacza Zarządu Wojewódzkiego ZSMP w Wałbrzychu o wielkiej szansie szybkiego materialnego polepszenia rodzinnego życia. Ta kapitalistyczna wizja, czyli marzenia o godniejszej własnej przyszłości, połączyła 5 młodych rodzin w młodzieńczym zapale pracy dla takiego życiowego sukcesu. Władze państwowe wówczas wspierały finansowo takie inicjatywy ludzi młodych. Ten zespół rodzinny wałbrzyskich marzycieli utworzył Rolniczą Spółdzielnię Produkcyjną im. Janka Krasickiego w Kątach Bystrzyckich koło Lądka – Zdroju. Pisała o nich „Trybuna Wałbrzyska”, prasa wojewódzka i centralna. Odwiedzali dziennikarze z Warszawy, Wrocławia. Z Wałbrzycha w 1979 r. przybyli redaktorzy Stanisław Kot i Zbigniew Zalewski, którzy radośnie przedstawili sukcesy rolniczej spółdzielni i entuzjazm pracy jej członków. „Zaczął się najazd dziennikarzy z „Nowej Wsi”, „Radaru”, „Walki Młodych”, „Gazety Robotniczej”, miesięcznika „Odra”. (…).Na jeden z reportaży przyjechał Michał Ogórek, dziś znany dziennikarz. Przyjechał z Warszawy pociągiem. Wtedy jeszcze kursował jeden wagon w zestawie warszawskim do Lądka Zdroju i dalej do Stronia Śląskiego. Po Michała na dworzec w Lądku wyjechał osobiście prezes Andrzej Bednarek, samochodem UAZ. Dzień cały spędził w Kątach. Został przywitany po „kątecku”, zgodnie ze zwyczajem spółdzielców.”

Do tej rolniczej spółdzielni produkcyjnej przybywali różni goście m.in. delegacja Zarządu Głównego Związku Socjalistyczne Młodzieży Polski z Warszawy z oficjalna wizytą pod przewodnictwem wiceprzewodniczącego Jerzego Szmajdzińskiego (późniejszy minister obrony i wicemarszałek Sejmu, który zginął w katastrofie smoleńskiej) ze Stanisławem Turko i Andrzejem Żmudą (redaktorem „Okolic”). Gileta rolnik, wiceprezes spółdzielni, jednocześnie mocno angażował się w literackie inicjatywy w Lądku Zdroju, Międzygórzu i Kłodzku. Był górnikiem, rolnikiem ale… w jego osobowości już dominowała pasja interpretowania rzeczywistości społecznej, towarzyskiej, różnych osobistych doświadczeń własną poetycką i literacką refleksją. Gileta i spółdzielcy jednak po 3 latach rolniczo -administracyjnych doświadczeń, zdecydowali się na procedurę likwidacji swojej spółdzielni rolniczej. Wrócili do rzeczywistości, wtedy wykreowanej przez stan wojenny. Natomiast wiceprezes Gileta przez 3 lata, czyli do 1983 r. prowadził likwidację majątku spółdzielni z pozytywnym efektem.

Ciąg dalszy za tydzień.

Ryszard Bełdzikowski

(fot. archiwum R.Gilety)

REKLAMA

REKLAMA

Archiwalne posty