https://db2010.pl Tygodnik DB2010 GAZETA AGLOMERACJI WAŁBRZYSKIEJ

Okiem psychologa: w sieci relacji

Lubię patrzeć na ludzi. Najlepiej, gdy tego nie widzą. To trochę tak, jakbym przez dziurkę od klucza podpatrywał inne światy. Dostrzegam wprawdzie zaledwie strzępy, fragmenty, nie zawsze wyraźne, ale to mi wystarcza do snucia opowieści.

Przyszli razem: młodzi, piękni. Usiedli przy pierwszym wolnym stoliku, kilka metrów ode mnie. Usiedli obok siebie. Trudno wówczas spojrzeć sobie w oczy. Ale może o to właśnie chodzi? Niby być razem. W końcu nic sobie nie obiecywali. Żadne potem, żadne „i żyli długo i szczęśliwie”. Pospieszny rzut oka na menu i już wiedzą. Ona wie i on wie na co mają ochotę. Nie uzgadniali ze sobą. Nie ma potrzeby. Jeszcze tylko karta win, przelotne spojrzenie, znak ,że są jeszcze ze sobą. I sięgają po komórki, po czym natychmiast zapadają się w swoich wirtualnych światach. I pozostają w nich dopóty, dopóki drobna, ciemnowłosa, zmęczona pracą i życiem kelnerka nie poda zamówionych dań. Zjedli, zapłacili i wyszli w ciemność. Jeszcze raz udało im się oszukać chwilę, wymknąć obecności.

Podobne sceny mają miejsce na co dzień w niemal każdym zakątku świata (zwłaszcza naszego zachodniego), a ich aktorami są zazwyczaj ludzie młodzi. W zasadzie nikogo to już nie dziwi, choć jeszcze na początku XXI wieku ludzie częściej reagowali irytacją, gdy ktoś przy nich wyciągał swoją komórkę (w 2006 roku w języku angielskim pojawiło się nawet nowe pojęcie, które miało precyzyjnie określać owo uczucie irytacji- „pizzled” – będące połączeniem słów puzzled – zaskoczony i pissed – wkurzony). Dziś takie zachowania są niemal normą i stają się nowym modelem kontaktów społecznych, który uwzględnia i sankcjonuje obecność w bezpośrednich wzajemnych relacjach ludzi sieci wirtualnej. W ten sposób to, co dzieje się tu i teraz, jest niejako poszerzone o relacje utrzymywane w tym samym czasie w rzeczywistości wirtualnej. Kontakt of-line ze znajomym staje się częścią prowadzonych symultanicznie wielu kontaktów on-line. Taka sytuacja musi skutkować rozproszeniem uwagi i osłabieniem bezpośrednich więzi z drugim człowiekiem.

Pytania o przyczyny tego zjawiska kierują naszą uwagę na kilka kwestii. Pierwsza z nich wiąże się ze współczesnym modelem sieci. Z.Baumann zauważa, że model sieci – współczesny model społeczności – zepchnął na margines wszelkie formy fizycznego współżycia, obecności tu i teraz. Siec jest elastyczna, mobilna, można ją zabrać ze sobą w dowolne miejsce. Daje poczucie kontroli – zawsze można w dowolnej chwili wejść w sieć i równie szybko i bezboleśnie z niej wyjść. Relacje twarzą w twarz budzą emocje, angażują, a ich zrywanie, kiedy relacja staje się z jakiś powodów niewygodna, nie jest sprawą prostą. Obowiązują nas wszak niepisane reguły regulujące takie kontakty, jak choćby zasady grzeczności, aprobaty, zgodności czy ciekawości. Nie można po prostu, bez choćby emocjonalnych konsekwencji przerwać nagle rozmowę z kimś, odwrócić się na pięcie i bez sensownego wyjaśnienia swojej decyzji udać się w swoją stronę. W sieci jest to znacznie łatwiejsze. Dzięki temu unikamy nieprzyjemnych emocji. Możemy też z chwili na chwilę zmienić kontekst na taki, który nam bardziej odpowiada, przenieść się do innej rzeczywistości. Tak zazwyczaj funkcjonują dziś młodzi ludzie na co dzień, zamknięci w swoich domach i światach wirtualnych, którymi można w dowolny sposób i z bezpiecznego dystansu sterować, ograniczając przy tym do minimum swoje zaangażowanie oraz poświęcając im tyle uwagi, ile są gotowi na nie przeznaczyć. Bezpieczniej jest się schronić w sieci- wirtualnym świecie złudnego porządku, tymczasowości i lekkości.

Ucieczka od bezpośrednich, pełnych napięć i niedomówień doświadczeń nie jest czymś zupełnie nowym. Znacznie wcześniej pisał o tym Ernst Bloch: „Znużeni tym trudniej spostrzegamy co się dzieje. Przekonała się o tym pewna dziewczyna, gdy wyszła powitać dawno nie widzianego kochanka. W drodze powrotnej odebrała jego spóźniony list. Zaczęła czytać, nie troszcząc się o ukochanego – to co, napisał ,było dla niej ważniejsze niż to co właśnie mówił. Ponieważ nie umiała sprostać bezpośredniości, uciekła w miłość uprzedmiotowioną w liście. Uciekła przed przeżyciem jako takim, będąc w samym jego centrum i schroniła się w zewnętrzności, w czymś gotowym”. Łatwiej jest przeżywać np. miłość w wyobraźni, mając kontrolę nad jej treściami. Badania pokazują, że miłość na odległość jest bardziej stabilna niż ta oparta na bezpośrednim obcowaniu z partnerem. Okazuje się, że związki na odległość sprzyjają idealizacji partnera oraz redukują ryzyko rozczarowania. Uruchamiają grę wyobraźni i w ten sposób rozwijają i uszczegóławiają miłosną opowieść. Bezpośredni kontakt z drugim człowiekiem uruchamia cały szereg procesów umysłowych, nad którymi nie mamy kontroli, co może budzić nasz niepokój. Spotkanie twarzą w twarz koryguje nasze oczekiwania nie zawsze tak, jakbyśmy sobie tego życzyli. Potencjalny obraz kochanka czy kochanki widziany oczami wyobraźni, zniekształcony poprzez idealizację jest zwykle rozbieżny z tym, jaki on – ona jest w rzeczywistości. Czyżby więc oddalenie stało się dziś sposobem na radzenie sobie z ciężarem relacyjnej obecności i paradoksalną strategią na utrzymanie związków?

Zgromadzone dane sugerują, że tradycyjne formy zaangażowania uległy współcześnie przemianie. Związki, dawniej często do grobowej deski, dziś przyjmują formę krótkoterminowych kontraktów, które można zerwać w każdej chwili, kiedy któraś ze stron czuje, że osłabł miłosny żar i uczucie powoli wygasa. Związki stają się kruche, obliczone na chwile i to tylko te przyjemne. Kiedy robi się nudno albo pojawiają się problemy, nie ma żadnych wewnętrznych barier, by je zerwać. Nie nawołuje się już dziś do tego, aby w związkach próbować się dopasować, zaakceptować kompromisy lecz aby się świadomie odgradzać, zachować odpowiedni dystans, zostawić furtkę bezpieczeństwa w postaci natychmiastowego zerwania więzi w razie zbyt złożonych problemów. Z.Bauman zauważa, że traktujemy zawiązywanie i zrywanie więzi międzyludzkich jako akty moralnie obojętne oraz neutralne i a priori zwalniamy siebie oraz innych z odpowiedzialności za skutki owych aktów. Przestaliśmy postrzegać nasze życie w kontekście zobowiązań wobec czegokolwiek, co nie dotyczy bezpośrednio nas samych.

Obserwujemy przy tym, rosnący lęk przed zaangażowaniem w relacje, wynikający z przekonania (współczesnej indywidualistycznej opowieści), że angażując się tracimy osobistą wolność, ograniczamy własne ambicje i krąg potencjalnych możliwości być może znacznie bardziej satysfakcjonujących relacji. Brak zaangażowania nie jest przy tym taktowany jako przejaw niechęci do budowania bliskich relacji, lecz jako pewna racjonalna strategia regulacji i kontroli związków zgodnie z własnymi celami i priorytetami. Dlatego częściej mamy dziś do czynienia z sytuacją, w której ludzie pozostają w płytkich i tymczasowych relacjach z dziesiątkami znajomych (także tych na FB – te zresztą można zerwać w każdej chwili bez żadnych konsekwencji emocjonalnych i społecznych) niż z sytuacją bycia głęboko zaangażowanym w jedną lub dwie ważne relacje (pomijając członków najbliższej rodziny).

Zmiany w modelach społecznych i opowieściach relacyjnych to tylko jeden z powodów oddalenia, redukcji zaangażowania w bliskie związki, które pogłębia naszą samotność. Nie bez znaczenia jest także wpływ urządzeń cyfrowych, w tym przede wszystkim będących stale pod ręką smartfonów, na poziom uwagi w relacjach z innymi. Korzystanie w czasie spotkań towarzyskich i rozmów z telefonów, które – jak już wspomniałem – nikogo już nie bulwersuje, skutkuje zubożeniem uwagi. Jak wnika z wielu analiz, tzw. wielozadaniowość (wykonywanie rożnych zadań w tym samym czasie – np. jednoczesne pisanie maila, słuchanie muzyki, czat ze znajomym lub przeglądanie FB) znacząco pogłębia deficyty uwagi. Wiemy, że uwaga ma charakter zasobowy i jest tzw. wąskim gardłem w procesach percepcji, poznania i uczenia się i przeżywania uczuć. Oznacza to, że nie sposób skupić się jednocześnie na wielu zadaniach, nie tracąc przy tym ich szczegółowości, wyrazistości, a w przypadku uczuć także intensywności. Jeśli piszesz i odczytujesz sms-a twój obecny kontakt z innymi ludźmi jest mocno zubożony, a ty jesteś mniej zaangażowany w bieżącą sytuację, nie dostrzegając np. wielu istotnych sygnałów niewerbalnych, które są kontekstem dla lepszego rozumienia innych ludzi ich nastrojów, przeżywanych emocji i postaw. Bezpośrednia relacja i komunikacja z drugim człowiekiem pochłania ogromne zasoby uwagi i to niezależnie od naszej woli. Każda dodatkowa informacja staje się nadmiarem spłycającym uwagę, także ta, która płynie wprost z naszym myśli. Z moich własnych obserwacji i przeprowadzonych na ten temat rozmów ze studentami (badania nie opublikowane) wynika, że uczucie niepokoju i pobudzenie towarzyszące często rozmowom z innymi wynika z nieodpartej chęci sięgnięcia po telefon po to, by np. sprawdzić FB, Instagram lub odpisać na sms, którego nadejście oznajmił właśnie sygnał w komórce Jak twierdzą badani, ten przymus rozprasza ich koncentrację uwagi na tym, co dzieje się aktualnie i często sprawia, że spotkania z innymi stają się powierzchowne i ostatecznie niesatysfakcjonujące.

Scena opisana na wstępie miała miejsce kilka miesięcy temu. Z perspektywy omówionych wyżej (zasygnalizowanych tylko) badań i analiz rodzi się pytanie: czy ta młoda para ma szansę na trwały i szczęśliwy związek? Czy ich miłosna opowieść toczy się dalej, czy może ów widoczny w ich relacji dystans doprowadził ostatecznie do jej zakończenia? Tego nie wiemy. Wiadomo natomiast, że współczesne modele relacji i kontaktów społecznych oraz wynikające z nich codzienne praktyki oddalają nas od siebie coraz bardziej, pogłębiając samotność i poczucie izolacji oraz doprowadzając do rosnącej nietrwałości bliskich związków. Dobra wiadomość jest taka, że zawsze możemy zmienić nasze opowieści. Może to jest ten czas?

P.S. Dla pogłębienia refleksji polecam uwadze film dokumentalny pt. „Szwedzka teoria miłości”.

Marek Gawroń

Od redakcji: autor jest psychologiem – terapeutą, coachem, ekspertem w wielu krajowych i międzynarodowych projektach badawczych oraz rozwojowych. Publikował w czasopismach naukowych z zakresu psychologii emocji, empatii i relacji terapeutycznych. Prowadzi prywatny gabinet. Kontakt: margaw@op.pl

REKLAMA

REKLAMA

Archiwalne posty