https://db2010.pl Tygodnik DB2010 GAZETA AGLOMERACJI WAŁBRZYSKIEJ

Mamy dość!

Do dnia wyborów nowego prezydenta pozostało już tylko trzy dni, więc namawiam, aby je wykorzystać do głębokiego namysłu, w jakim kraju chcemy dalej żyć. Czy ma to być państwo demokratyczne, rządzone w oparciu o konstytucję i wszelkie inne ustawy, w którym prawa będą przestrzegać wszyscy bez wyjątku? I ci maluczcy i ci wielcy. Państwo przyjazne dla obywatela, ze sprawnymi urzędami, w których urzędować będą fachowcy, a nie słabo wykształcone i źle wychowane partyjne sługusy lub zwykli najmici, zdolni na polecenie swych politycznych panów do popełnienia największego świństwa, byle tych panów zadowolić i przy żłobie się utrzymać. Czy w państwie, w którym najczęściej stosowanym argumentem jest kłamstwo, ponieważ rządzący już na stałe przyswoili sobie hasło pierwszego propagandzisty PiS, że „ciemny lud wszystko kupi”? W państwie rządzonym przez pozakonstytucyjny ośrodek władzy, a w zasadzie przez jednego zwykłego obywatela, który – kiedy będzie mu to pasowało – z kucharki stworzy ministra, a generała z cywila bez odbytej służby wojskowej. Wszystko w stylu „poza trybem”, co stało się już hasłem wywoławczym faktycznie rządzącej Polską tej persony. Takie państwo już kiedyś mieliśmy i jak to się skończyło starsi powinni jeszcze pamiętać, a młodzi naukę z tej historii wziąć sobie do serca.

Wspomnianą personą na pewno nie jest obecny prezydent, który – jak powszechnie wiadomo – jest tylko posłusznym wykonawcą wszystkiego, co mu zostanie przez ową personę zlecone i to nawet nie zawsze osobiście, ale przez różnych posłańców, trzymanych na krótkiej politycznej smyczy. Zdaję sobie sprawę z tego, że dla znakomitej większości tak zwanego suwerena, sprawy te nie znajdują większego zainteresowania, albowiem owego suwerena bardziej interesuje to, czy będzie miał co do garnka i na grzbiet włożyć, a więc czy będzie miał na to pieniądze. Jak wiadomo pieniądze uzyskuje się z pracy, która – niestety – w naszym kraju jest bardzo kiepsko opłacana, czego skutecznie pilnują tak zwani przedsiębiorcy, czyli mówiąc językiem zapomnianego nad Wisłą Karola Marksa, kapitaliści. Dlatego też mile przez wspomnianego suwerena widziani są ci, którzy pieniądze nie za pracę dają, ale za to, aby właśnie na nich głosować. a przez to zapewnić im spokojne rządzenie. Niestety, nie w interesie tych, którym te różne „pincet” dają, tylko by sobie zapewnić bezkarne korzystanie z bezprawnych przywilejów i różnej maści innych korzyści. To się kiedyś nieelegancko nazywało łapówkarstwem czyli korupcją, która dziś panoszy się – jak widać bezkarnie – jako korupcja polityczna. Warto więc uświadomić sobie, że jeżdżący po kraju kandydat na prezydenta, któremu jego obecny mandat koniecznie chce przedłużyć wspomniany polityczny pryncypał i nadzorca, bez żadnego skrępowania takimi korupcyjnymi argumentami bez przerwy się posługuje. Kto nie wierzy, niech się wsłucha w to, co na różnych wyborczych wiecach opowiada. A opowiada, że to on dał suwerenowi owe „pincet” i inne różne „trzynastki i czternastki” oraz bony na wakacje. A da jeszcze więcej, kiedy zostanie wybrany. I – niestety – spora część obywateli daje się temu słowotokowi uwieść, bo faktycznie jakieś pieniądze – nie za pracę – dostali, więc wierzą, że będą one w dalszym ciągu płynęły do nich tylko wtedy, kiedy władze będzie sprawował tenże polityczny pryncypał i nadzorca obecnego prezydenta. Wspomniane „pincet” tak się ludziom na oczy rzuciły, że nie są w stanie dostrzec niesamowitej ilości kłamstw, jakie przy okazji obietnic są im prezentowane przez kandydata i jego wyborczą świtę. Trochę się temu nie dziwię, albowiem zdaję sobie sprawę, że lawina tych kłamstw, jaką przez ostatnie 5 lat byliśmy i jesteśmy każdego dnia zasypywani, tak spowszedniała, że już nikt na to nie zwraca uwagi, bo przez ten cały polityczny jazgot przebija się jedynie, jak mantra: „ja wam dam, bo już raz dałem, a oni wam zabrali i was okradali, w odróżnieniu od nas, którzy nie ukradli ani jednej złotówki”. I tak w koło, jak w chocholim tańcu.

Piszę o tym dlatego, że obecny kontrkandydat, jedyny który realnie może obecnemu prezydentowi zagrozić, żadnych takich korupcyjnych obietnic nie składa, a swe hasło wyborcze zamknął w jednym króciutkim zdaniu „Mamy dość”. I na szczęście hasło to jest powtarzane codziennie przez coraz większą rzeszę obywateli, co widać na każdym jego wyborczym wiecu w miastach, miasteczkach i wsiach. I najważniejsze, że Rafał Trzaskowski – bo jak się chyba każdy orientuje, o nim piszę – na wiecach tych nie krzyczy, lecz z uśmiechem na twarzy do zebranych przemawia, starając się ich przekonywać, że może być inaczej, że można i trzeba nawzajem się szanować, nie zwracając uwagi na wyznawany światopogląd, przekonania polityczne, preferencje seksualne, czy zasobność portfela. Że trzeba szanować prawo, zwłaszcza naszą polską konstytucję, której prezydent jest pierwszym strażnikiem, jak i nasze europejskie prawo oraz wszelkie zasady demokracji. W odróżnieniu od swego kontrkandydata – a chodzi oczywiście o Andrzeja Dudę – który na swych wiecach coraz głośniej krzyczy i prezentuje coraz bardziej zaciekły wyraz twarzy, obrażając tysiące obywateli, którym odmawia publicznie prawa do człowieczeństwa. Kiedy obiecuje, że załatwi to i owo, zapominając o dziesiątkach obietnic z poprzedniej kampanii, których absolutnie nie dotrzymał, chociaż składając prezydencką przysięgę powoływał się na Pana Boga. A więc nie tylko ludzi, ale i Boga swym krzywoprzysięstwem obraził. A ja osobiście krzywoprzysięscy nie chciałbym mieć za prezydenta i dlatego, mimo że Rafał Trzaskowski wywodzi się z środowiska politycznego, które jest mi całkowicie obce, namawiam wszystkich wokół siebie, aby właśnie na niego głos swój oddali. I chociaż sercem i duszą jestem przy Lewicy i Robercie Biedroniu, to jednak kierując się rozumem, zagłosuję za Rafałem Trzaskowskim, którego zwycięstwo postawi pierwszą realną tamę temu całemu złu, jakie Polskę od kilku lat opanowało. A że jest to strach uzasadniony, widać po publicznym zachowaniu licznych prominentnych postaci z obozu tak zwanej Zjednoczonej Prawicy, którzy starają się Rafała Trzaskowskiego zneutralizować, obrzucając go niewybrednymi i kłamliwymi pomówieniami oraz przezwiskami. Nie będę ich przywoływał, bo każdy mógł to zobaczyć i usłyszeć. Jedno jest pewne, a mianowicie to, że jego wybór zagwarantuje powrót do politycznej równowagi, bo chociaż prezydent nie ma zbyt wielu uprawnień, to jednak dysponuje czymś, co różne niedemokratyczne i anty pracownicze zapędy obozu Andrzeja Dudy jest w stanie skutecznie zatrzymać. Tym czymś jest prawo weta, którego Zjednoczona Prawica (czyli de facto PiS) nie będzie w stanie odrzucić, ponieważ ma 235 posłów, a aby to uczynić musi ich mieć 276, czego nie zapewni jej nawet ewentualne poparcie posłów Konfederacji. I tu słowo pocieszenia dla zwolenników Lewicy, która dzięki temu będzie mogła prezydenta również kontrolować, bo bez jej głosów żadne weto prezydenta się nie utrzyma. Dlatego namawiam, głosujcie na tego, który daje nam realną gwarancję powrotu do normalności i Unii Europejskiej, która – jak się okazuje – nie jest jakąś wyimaginowaną wspólnotą, o czym nie tak dawno publicznie, a kłamliwie prawił Andrzej Duda.

Janusz Bartkiewicz

http://janusz-bartkiewicz.eu

***

Redakcja nie odpowiada za przedstawione dane, opinie i stwierdzenia, które stanowią wyraz osobistej wiedzy i poglądów autora. Treści zawarte w felietonie nie odzwierciedlają poglądów i opinii redakcji.

REKLAMA

REKLAMA

Archiwalne posty