https://db2010.pl Tygodnik DB2010 GAZETA AGLOMERACJI WAŁBRZYSKIEJ

Czarne chmury

Rozmowa z Romanem Ludwiczukiem, senatorem sVI i VII kadencji.

Gdy 30 lipca 2019 r. Koalicja Obywatelska ogłosiła liderów swoich list wyborczych, w okręgu nr 2 na 16 miejscu miał być Roman Ludwiczuk. Po 15 sierpnia nie tylko pana nazwisko zniknęło z tej listy. Co się wydarzyło przez te dwa tygodnie?

Roman Ludwiczuk: – Pod koniec lipca były to wstępne przymiarki. Przez dwa tygodnie trwała intensywna dyskusja, w trakcie której w naszym okręgu wygrała koncepcja forowana przez „nieformalnego lidera” (śmiech). A że w polityce liczy się skuteczność oraz odpowiedzialność listy mają taki kształt, a nie inny.

Zgadza się Pan z tym?

– Przyjąłem do wiadomości, bo jak wcześniej zaznaczyłem – ważna jest odpowiedzialność, a nie osobiste ambicje. Mam nadzieję, że ta koncepcja nie będzie tak „skuteczna” jak miało to miejsce w ostatnich dwóch kadencjach Rady Powiatu Wałbrzyskiego.

Nie myślał Pan o tym, by wystartować w wyborach do Sejmu z innej listy, jak na przykład uczynił to radny Rady Miejskiej Wałbrzycha z klubu radnych prezydenta miasta, a zarazem członek Zarządu Powiatowego Platformy Obywatelskiej w Wałbrzychu, który został liderem listy bezpartyjnych…

– Dostałem propozycje z dwóch innych komitetów wyborczych, ale Platforma Obywatelska była i jest dla mnie zawsze na pierwszym miejscu, bez względu na to jaki ma stosunek do swoich starych członków. I podziękowałem. Czuję jednak satysfakcję, że te dwa komitety widziały mnie wśród liderów swoich list w naszym okręgu. A odnosząc się do postępowania radnego nachodzi mnie taka refleksja, że to nie jest pierwszy przypadek traktowania instrumentalnie Platformy Obywatelskiej przez takie „meteoryty”.

Kogo jeszcze ma Pan na myśli?

– Każdy kto choć pobieżnie śledzi wydarzenia na wałbrzyskiej „scenie politycznej” wie o kim mowa.

Mógł Pan przecież kandydować w wyborach do Senatu z własnego komitetu…

– Utworzenie komitetu wyborczego i uzyskanie poparcia nie stanowiło żadnego problemu. Miałem wiele propozycji wsparcia takich działań, ale i w tym przypadku zdecydowała moja lojalność wobec Platformy Obywatelskiej. Dlatego bardzo dziękuje tym wszystkim, którzy spontanicznie wspierali mnie oraz zachęcali do takiego działania, np. podczas zakupów. Dla mnie polityka to gra zespołowa, co – niestety – nie wszyscy rozumieją. Nie zawsze stawianie sprawy, że JA JESTEM NAJWAŻNIEJSZY, NAJMĄDRZEJSZY, NAJLEPSZY jest właściwą drogą.

Jak zatem ocenia Pan siłę listy Koalicji Obywatelskiej w naszym okręgu?

– Wydaje mi się, że mamy solidnego lidera, poza tym na liście są obecni i byli parlamentarzyści. Mam nadzieję, że nie są jeszcze wypaleni dotychczasową pracą w parlamencie. W mojej ocenie za mało jest jednak nowych twarzy, takich jak np. Rafał Glapiński. Poza tym trudno mi się wypowiadać o kandydatach pozostałych ugrupowań tworzących Koalicję Obywatelską. Wyjątkiem jest Jacek Iwancz, z którym w ubiegłym roku prowadziłem wspólną kampanię wyborczą do sejmiku wojewódzkiego.

A jak ocenia Pan listy kandydatów pozostałych komitetów w naszym okręgu?

– Patrząc na przebieg kampanii w Wałbrzychu i powiecie wałbrzyskim można powiedzieć, że równie silną listę jak Koalicja Obywatelska ma PiS. Na pewno na dobry wynik liczy ex-wałbrzyszanin, „niezatapialny” Marek Dyduch z Lewicy. Na pierwszy od lat mandat w naszym okręgu liczy także Koalicja Polska, czyli PSL i Kukiz’15, ale te nadzieje i plany zostaną zweryfikowane przy urnach.

Co według Pana wydarzy się 13 października?

– Trudno wyrokować. Opierając się tylko na sondażach można powiedzieć, że nad Polską gromadzą się czarne chmury. Ale jest nadzieja. Wszak pogoda jest zmienna i może zaświecić słońce. Z ostatnich sondaży wynika, że suma wyników poparcia Koalicji Obywatelskiej, Lewicy i Koalicji Polskiej jest bliska wynikowi PiS. Na pewno wynik wyborów do parlamentu będzie zależał od frekwencji. A o tym co się wydarzyło 13 października będziemy – mam nadzieję – mogli porozmawiać w przyszłym tygodniu.

Rozmawiał Robert Radczak

REKLAMA

REKLAMA

Archiwalne posty