https://db2010.pl Tygodnik DB2010 GAZETA AGLOMERACJI WAŁBRZYSKIEJ

Rodzinne bieganie

Od kilku lat jednymi ze stałych uczestników rywalizacji podczas biegów organizowanych przez Ośrodek Społeczno-Kulturalny Spółdzielni Mieszkaniowej Podzamcze w Wałbrzychu oraz oczywiście Kazimierza Staszewskiego, są państwo Wilczyńscy. W ostatnim, 31. Biegu Książańskim, z okazji tradycyjnych dni tego największego osiedla, pan Paweł i pani Bogumiła zajęli solidarnie 8. lokaty w klasyfikacji generalnej, a ich syn, 10-letni Patryk, był najmłodszym uczestnikiem zawodów.

Problemem, z jakim zmagają się państwo Wilczyńscy (uczestniczą również w całorocznym cyklu Grand Prix „Idol”), jest cukrzyca. Choruje na nią p. Bogumiła oraz Patryk, który podczas biegów wyposażany jest przez rodziców w pompę insulinową, ale radzi sobie z nią znakomicie. Uczy się w Szkole Podstawowej nr 26 w Wałbrzychu i teraz pójdzie do IV klasy.

– Jednym ze sposobów łagodzenia skutków choroby, jest aktywność fizyczna. Dlatego cieszymy się z mężem, że syn jest jej zwolennikiem, że korzysta z naszych wzorów, a bieganie mu służy. W Dolnośląskim Biegu Przełajowym w Oleśnicy był drugi wśród dzieci i myśli o kolejnych sukcesach, dzięki czemu choroba jest dla niego mniej uciążliwa. Poza tym bardzo lubi siatkówkę – wyjaśnia pani Bogumiła.

Młodszy syn, 7-letni Patryk, który w tym roku rozpocznie naukę w I klasie Szkoły Podstawowej nr 26, też zapowiada się na dobrego biegacza. W zawodach Tropem Wilczym w Świebodzicach, był ich najmłodszym uczestnikiem. Rodzice dbając o prawidłowy rozwój fizyczny swoich latorośli, oprócz umiarkowanego fizycznego wysiłku, nie zaniedbują także zdrowego jedzenia.

Mama, jeszcze pod nazwiskiem Meisser, przez kilka lat uczyła się razem z Sebastianem Janikowskim, późniejszą gwiazdą futbolu amerykańskiego.

– Sebastian był dużym i silnym chłopcem i tym się wyróżniał wśród uczniów najpierw szkoły elementarnej nr 2 przy ul. Kasztelańskiej, a później w szkole nr 32 na Piaskowej Górze. Pamiętam, że bardzo daleko rzucał piłeczką palantową, która często lądowała na warzywniakach, w miejscu gdzie zbudowano później pawilon handlowy „Savia”. W III-IV klasie potrafił kopnąć piłkę na wysokość IV piętra bloku przy ul. Grodzkiej. Gdy grano mecz piłkarski, kolegom nie w smak było zajmowanie pozycji bramkarzy, bo jego strzały były… bolesne. Po wyjeździe z Polski straciliśmy ze sobą kontakt – wspomina pani Bogumiła.

Andrzej Basiński

Na zdjęciu: Bogumiła Wilczyńska z synami: Patrykiem (w środku) i Mateuszem.

REKLAMA

REKLAMA

Archiwalne posty