https://db2010.pl Tygodnik DB2010 GAZETA AGLOMERACJI WAŁBRZYSKIEJ

Dzieje się…

75 lat temu, 1 sierpnia 1944 roku, wybuchło powstanie w Warszawie, którego rocznice powinniśmy obchodzić w trzech aspektach: niewyobrażalnej głupoty politycznych decydentów ówczesnych podziemnych władz Armii Krajowej, niewyobrażalnego męstwa prostych żołnierzy AK, AL i GL i innych pomniejszych formacji wojskowych, walczących zbyty często tylko z butelkami z benzyną w dłoniach lub zgoła z gołymi rękami, a także niewyobrażalnym cierpieniem bezbronnej ludności cywilnej, co symbolizuje liczba ponad 200 tysięcy zabitych w ciągu dwóch miesięcy Powstania. Nie wspominam już o totalnym zniszczeniu polskiej stolicy, bezpowrotnym zniszczeniu dokumentów naszej historii, nauki i kultury. 1 sierpnia od lat wyją nie tylko warszawie syreny, aby o dacie wybuchu powstania przypomnieć. Ale te same syreny wstydliwie milczą 3 października, czyli w rocznicę podpisania kapitulacji powstańczych oddziałów, po której żołnierze AK i ich całe dowództwo umieszczeni zostali w jenieckich obozach. Na takie potraktowanie przez Niemców liczyć mogli jedynie żołnierze AK, którzy 30 sierpnia 1940 roku przez brytyjskie i amerykańskie rządy zostali uznani za członków Polskich Sił  Zbrojnych, co Niemcy potwierdzili na początku września. Powstańcy z Armii i Gwardii Ludowej, którzy wpadli w niemieckie łapy, byli na miejscu rozstrzeliwani, chociaż walcząc podporządkowali się dowództwu Armii Krajowej i składali identyczną daninę z krwi. Dziś, po 75 latach od wybuchu i upadku Powstania Warszawskiego, są traktowani jakby nie istnieli. Jakby w nim udziału nie brali.

***

75 lat temu walczono o każde ludzkie życie, zagrożone haniebnym nazizmem, a dzisiaj przyszło nam walczyć o życie całej naszej planety. O życie na Ziemi, bez którego i nas nie będzie. A z czego najwyraźniej nie zdaje sobie sprawy zachłanny kapitalizm, którego celem jest jedynie akumulowanie zysku. Na co komu ta kumulacja się zda, kiedy Ziemia będzie jałowa, bez powietrza, wody i zieleni? Kres naszej ziemskiej egzystencji już się rozpoczął, czego od pewnego czasu sami jesteśmy świadkami, a postęp zniszczeń jest tak szybki, że nawet ci najbogatsi nie zdążą zbudować sobie podziemnych schronów do przetrwaniania, ani też dalekosiężnych rakiet pozwalających im opuścić naszą galaktykę, w poszukiwaniu innej planety, którą znów moglibyśmy zniszczyć.

***

Planetę niszczymy nie tylko przez wycinanie Puszczy Amazońskiej (głównego rezerwuaru tlenu) i innych leśnych kompleksów leśnych w Azji, Afryce i Europie. Planetę niszczymy też w Wałbrzychu, w którym ludzie bez wyobraźni lub owładnięci chęcią zysku (często nielegalnego) wydają decyzje o wycince drzew, stanowiących przecież miejskie płuca. Nawet tych pojedynczych, które przecież bez porównania intensywniej wymieniają dwutlenek węgla w tlen, niż te rachityczne sadzonki wtykane w miejsca (lub nie), na których rosły zdrowe i wielkie drzewa. Również ludzie bez wyobraźni, niekiedy po prostu głupcy, wydają decyzje o koszeniu miejskich trawników i pasów zieleni na terenie całego miasta. Komu ta trawa i rosnące na trawnikach kwiaty przeszkadzają? Zaprawdę nie wiem. A przecież ta roślinność daje życie licznym gatunkom owadów, które tak jak i my stanowią część ziemskiego ekosystemu. Wysoka trawa daje nie tylko cień wszelkim żyjątkom pełzającym po ziemi, ale też stanowi rezerwuar ich pożywienia. Chroni glebę przed nadmiernym jej wysuszeniem, co prowadzi do obniżania poziomu wód gruntowych. Wystarczy porównać zielone miejsca, gdzie trawy jeszcze nie skoszono, z żółtą półpustynią na skoszonych trawnikach. A zieleń tak bardzo pozytywnie wpływa na ludzki wzrok, dając oczom wytchnienie. Nie trzeba przykładać ręki do wycinki Puszczy Amazońskiej, aby przyczyniać się do niszczenia planety. Wystarczy wydać kretyńską decyzję o zabetonowaniu lub wyłożeniu kamienną kostką wszystkich miejskich placów i budowanych rond, tak jakby nie mogły one być oazami zieleni i różnobarwnych kwiatów oraz drzew. Chociażby tych ozdobnych. Czy któryś z tych nierozumnych decydentów zastanowił się, dlaczego kiedy jedzie pod wieczór samochodem, nie musi używać wycieraczek, aby zgarniać rozbijające się o samochodowe szyby tysięcy małych muszek i innych różnych owadów? Wątpię. Nie musi wycieraczek włączać, bo te stworzenia już zginęły. Na końcu będziemy my sami.

***

Jak się okazuje wałbrzyska prokuratura nie daje za wygraną i nadal nęka panią Marię i jej syna (pisałem o tym w poprzednim numerze Tygodnika DB 2010 w artykule „Prawo i ambicje”), co zapewne budzi wielkie zadowolenie niektórych pracownic wałbrzyskiego MOPS. Jak nas poinformowała pani Maria, otrzymała wezwanie do stawiennictwa w Sądzie Rodzinnym i Opiekuńczym w Wałbrzychu, w sprawie ustanowienia kuratora dla jej niepełnosprawnego, ale pełnoletniego syna Wojtka. O ustanowienie kuratora wystąpiła prokuratura, chociaż przepisy nie dają jej takich uprawnień, a powodem tego wniosku jest jego ustanowienie „w celu wykonania praw pokrzywdzonego (syna pani Marii – JB) w toku postępowania karnego PR 2 Ds 1018.2019”, o czym pani Maria dowiedziała się z pisma Sądu Rejonowego IV Wydziału Rodzinnego i Nieletnich z 24 lipca br. (sygn. akt IV RNs 611/19). Dlaczego zatem Prokurator Rejonowy Marcin Witkowski, w osobiście przez siebie podpisanym piśmie z 16 lipca br. (sygn. akt PR 051.9.2019, poinformował panią Marię, że Prokuratura Rejonowa w Wałbrzychu „postanowieniem z dnia 26 czerwca 2019 roku umorzyła dochodzenie w sprawie PR 2Ds. 1018.2019. D”. W co zatem gra prokuratura, która zdaje się koniecznie pani Marii coś chce udowodnić? Bo w to, że Prokurator Rejonowy w Wałbrzychu nie wie, co porabiają jego podwładni, nie chce mi się uwierzyć… Zastanawiamy się z panią Marią, jacy jeszcze inni szatani są tam czynni i dlaczego tak bardzo zależy im na tym, aby zniszczyć (wsadzić ją na 5 lat do kryminału?!) kochającą syna matkę, a przy okazji i życie jego samego. Bo wszystko wskazuje na to, że sprawa ta ma swoje drugie – chociaż dosyć dobrze widoczne – dno, więc zapewne do niej na łamach Tygodnika DB 2010 jeszcze wrócimy.

Janusz Bartkiewicz

www.janusz-bartkiewicz.eu

***

Redakcja nie odpowiada za przedstawione dane, opinie i stwierdzenia, które stanowią wyraz osobistej wiedzy i poglądów autora. Treści zawarte w felietonie nie odzwierciedlają poglądów i opinii redakcji.

REKLAMA

REKLAMA

Archiwalne posty