https://db2010.pl Tygodnik DB2010 GAZETA AGLOMERACJI WAŁBRZYSKIEJ

Syreni śpiew Biedronia

SW sobotę (08.12.2018 r.) miałem, wraz z moim kolegą Stanisławem, udać się na spotkanie z Robertem Biedroniem, zorganizowane w auli Państwowej Wyższe Szkoły Zawodowej im. Angelusa Silesiusa w Wałbrzychu, ale w ostatniej chwili musiałem zrezygnować z ważnych dla mnie powodów. Jednakże Stanisław obiecał, że prześle mi dokładną relację z przebiegu tego spotkania, a zwłaszcza z tego jakie sprawy i w jaki sposób były na nim poruszane. Ponieważ Stanisław słowa dotrzymał, mogę odnieść się do tej imprezy i przedstawić Czytelnikom Tygodnika DB 2010 kilka moich uwag. Myślę, że ważnych.

Jak przekazał mi Stanisław, R. Biedroń był pod wielkim wrażeniem liczby przybyłych(z innych źródeł wiem, że było tam ponad 500 osób), co wyraził słowami:”Jest was za dużo. Serio, nie spodziewałem się, że przyjdzie tylu ludzi”. Z atmosfery panującej na sali można było wywnioskować, że zebrali się jedynie przeciwnicy PiS, czemu się zresztą nie dziwię. Byli przedstawiciele SLD, PO-KO, działaczki ruchów kobiecych, uczniowie wałbrzyskich liceów ogólnokształcących, młodzi rodzice, samotne matki, radne, pracownicy ZUS,beneficjenci 500 plus i inni. Przekrój wiekowy w granicach 18-50 lat. Był też szef SLD w Wałbrzychu, prezydent(ka) Świdnicy. Ludzie przyjechali z Wałbrzycha i jego okolic, Świdnicy, Boguszowa-Gorc, Szczawna Zdroju, Świebodzic,Wrocławia, Legnicy, Zabrza, Przemyśla oraz rodzinnego dla Biedronia Krosna.

Samo spotkanie przebiegało w ten sposób, że jego uczestnicy zgłaszali jakiś postulat, a następnie sala dzieliła się na tych, którzy go wspierają i tych,którzy są mu przeciwni. Spośród nich R. Biedroń wybierał kilku, którym udzielał głosu, a następnie odbywało się ogólne głosowanie nad jego przyjęciem lub odrzuceniem. W ten sposób ze zgłoszonych, 10 zostało przyjętych, wśród których między innymi był postulat zbudowania przyjaznego państwa dla osób niepełnosprawnych. Postulat jak najbardziej piękny i słuszny, tylko absolutnie nie autorski, ponieważ takie postulaty znajdują się w programach wszystkich parlamentarnych i poza parlamentarnych partii politycznych. No chyba z wyjątkiem partii Korwin-Mikkego. Kolejnym było wprowadzenie sprawiedliwej i rozważnej opieki społecznej, co również jest na ustach polityków każdej politycznej maści, nie licząc oczywiście partii Korwin-Mikkego. Kolejne dwa nawiązywały do postulatów od dawna zgłaszanych przez Sojusz Lewicy Demokratycznej i Nowoczesną, dotyczących renegocjacji konkordatu i likwidacji funduszu kościelnego. Pozostałych 7 nie będę wymieniał, bo nie warto, ponieważ każdy może o nich przeczytać w starych i nowych programach wspomnianych parlamentarnych i pozaparlamentarnych ugrupowań politycznych.

Najbardziej istotnym dla mnie elementem tego spotkania był brak możliwości zadania R.Biedroniowi bezpośrednich pytań, dotyczących np. tego, w jaki sposób zamierza te wszystkie postulaty wprowadzić w życie, z czego i jak je finansować, w jaki sposób będzie organizował podległą mu (bo chce być premierem) strukturę organizacyjną administracji rządowej, czy doprowadzi do konkretnego rozliczenia nie tylko wszystkich afer związanych z PiS, ale też tych będących owocem rządów PO-PSL,czy doprowadzi do unieważnienia wszelkich niekonstytucyjnych ustaw przyjętych wczasach prezesury Jarosława Kaczyńskiego. Itd., itp. Takich pytań nie można było zadawać, ale można je było, spisane na karteczkach, wrzucić do przygotowanego pudełka. Taki mały kabaret, bo pragmatyczny polityk chcący zdobyć władzę,najpierw przedstawia swój program, następnie wokół niego gromadzi swych zwolenników i tworzy partię, która program ten będzie realizować i dopiero wtedy idzie do „boju” o władzę. Biedroń robi wszystko odwrotnie i przyznam szczerze, że dla mnie jawi się to bardzo niepoważnie, a nawet populistycznie.Na zasadzie: patrzcie ludzie, możecie zgłaszać postulaty, które ja później zrealizuję. Później, czyli kiedy? Gdy założy partię, wygra wybory i zostanie premierem? To znaczy, że sam nie wie, jaki ta partia będzie miała program?Wprawdzie będąc prezydentem Słupska wprowadził w życie kilka rozsądnych rozwiązań zgłaszanych przez mieszkańców tego miasta i dobrze nim zarządzał,chociaż był absolutnym rekordzistą w zagranicznych wojażach na koszt tychże mieszkańców. Ale gospodarzenie miastem, to nie kierowanie sporym państwem i metoda pytań i postulatów wrzucanych do pudełka absolutnie nie musi się sprawdzić. I – jak napisałem – jest totalnie śmieszna i mało poważna.

Nie żałuję, że na to spotkanie nie pojechałem, ponieważ uznaję teraz, że byłaby to tylko strata czasu. Ale kiedy miałem taki zamiar, to kierowałem się chęcią zadania mu jednego tylko pytania: czy zdaje sobie sprawę z tego, że budując jakąś nową (kolejną) efemerydę polityczną o deklarowanym lewicowym charakterze, odbierze SLD głosy poparcia, jak to uczynił przed laty Zandberg (partia Razem), przez co oba te ugrupowania nie weszły do Sejmu, a PiS dzięki metodzie d’Hondta uzyskał większość przypadających SLD mandatów. Dzięki temu do dziś samodzielnie sprawuje władzę, doprowadzając do totalnego zniszczenie młodej polskiej demokracji, dążąc jednocześnie do stworzenia jawnego systemu autokratycznego. Bo tak naprawdę Biedroń – tworząc nowy byt na lewicy – w istocie działa na rzecz prezesa Jarosława i jego akolitów, wpisując się tym samym w faktycznie istniejącą antyeseldowską koalicję POPiS, co łatwo zauważyć oglądając różne programy publicystyczne TVN,Polsat i TVP, z których nieustannie płynie wspólny antylewicowy przekaz. I nie zmienia tego fakt, że obecnie Grzegorz Schetyna czyni różne umizgi do Włodzimierza Czarzastego, namawiając go do wspólnego antypisowskiego frontu, do czego zapewne dojdzie z uwagi na stan wyższej politycznej konieczności. Wierzę jednak, że SLD jako jedyna lewicowa partia mająca realną szansę wejścia do polskiego (i europejskiego) parlamentu, swoją tożsamość polityczną potrafi zachować i nie da się rozbić, jak PO ostatnio rozbiła Nowoczesną, z którą najpierw zawarła koalicyjny pakt polityczny. Czego się najbardziej obawiam? Ano tego, że tworząc swoje ugrupowanie R. Biedroń ściągnie do siebie tych członków SLD, którzy z różnych, wiadomych nie tylko im powodów, nie potrafili w swoich okręgach wyborczych zdobyć ani jednego mandatu i teraz swojej szansy szukać będą w nowym ugrupowaniu, przez co jeszcze bardziej Sojusz osłabią. I dlatego,chociaż do kampanii wyborczej dosyć sporo czasu, larum podnoszę i zwracam się do ludzi i sympatyków lewicy, aby nie dali się oczarować syrenim śpiewem wiecznego narcyza i celebryty, śniącemu o roli gen. Andersa, który na białym koniu miał pokonać swego czasu złego luda. A tymczasem, wykorzystując działania R. Biedronia, tenże „zły lud”, zrobi swoje i wówczas my wszyscy, którzy jego rządów nie chcemy, cienko zaśpiewamy znaną piosenkę o rogu z dramatu Wyspiańskiego.

Janusz Bartkiewicz

www.janusz-bartkiewicz.eu

Redakcja nie odpowiada za przedstawione dane, opinie i stwierdzenia, które stanowią wyraz osobistej wiedzy i poglądów autora. Treści zawarte w felietonie nie odzwierciedlają poglądów i opinii redakcji.

REKLAMA

REKLAMA

Archiwalne posty