https://db2010.pl Tygodnik DB2010 GAZETA AGLOMERACJI WAŁBRZYSKIEJ

Ponad 9 tys. km w 9 wyścigach

Bronisław Łazanowski nic sobie nie robi z upływu czasu, imponując kondycją, która umożliwia mu pokonywanie rowerem ogromnych dystansów. 65-letni mieszkaniec Głuszycy przejechał dotychczas w 9 ultramaratonach 9250 km!
 
Każdą z imprez należy przejechać jednorazowo, bez podziału na osobne odcinki. Warto to sobie uzmysłowić w zestawieniu z faktem, że zwykle 7-etapowy Tour de Pologne liczy ok. 1200 km… Wyjątkowy sprawdzian fizycznej kondycji i siły woli. A należy dodać, że po wypadkach, którym uległ na szosie, nosi w lewej nodze 30-centymetrowy tytanowy pręt, a 3 śruby wzmacniają 2 jego kręgi szyjne.
Jego pierwszym tegorocznym wyścigiem, był Piękny Zachód ze startem i metą w Świebodzinie. Na liczącej 1040 km trasie przejeżdżał m.in. przez Międzyrzecz, Trzebnicę, Oławę, Złoty Stok, Międzylesie, Kudowę-Zdrój, Głuszycę, Karpacz, Świeradów-Zdrój, Lubań i Krosno Odrzańskie. Rywalizację potraktował jako trening przed wyścigiem Bałtyk-Bieszczady Tour, ale mimo że nie wkładał w nią wszystkich sił i w sumie zaliczył 15 godz. postojów, uplasował się na 5. miejscu w czasie 55 godz. 22 min. 39 sek. Zwyciężył Kosma Szafrański z rezultatem 45:22.
Do zmagań na trasie 11. edycji renomowanego Ultramaratonu Bałtyk-Bieszczady Tour 2018 Non Stop, ze startem z promu w Świnoujściu i metą w Ustrzykach Górnych, na której jednorazowo należało pokonać 1008 km, przystępował z bolącym ścięgnem podkolanowym prawej nogi. Nie tylko ta dolegliwość utrudniała mu w znacznej części samotną jazdę. Chociaż ostatnie lato było rekordowe jeśli chodzi o ilość dni z wysokimi temperaturami, na wyścigu nie obyło się, już tradycyjnie, bez opadów deszczu, które towarzyszyły stawce przez kilkaset kilometrów aż do mety, a w nocy dokuczał chłód. Poza tym nieco zmieniona w tym roku trasa, usiana była różnymi naturalnymi przeszkodami, np. gruzem i dziurami (m.in. w rejonie Starachowic), które wielu zawodników przypłaciło defektami maszyn i przebitymi dętkami. W Bieszczadach należało, zwłaszcza na zjazdach, zachować szczególną czujność, by nie wpaść na przebiegające drogę sarny.
– W głowie dominowała myśl: ukończyć wyścig i otrzymać strój z tęczowymi paskami, które w kolarstwie kojarzą się nie tylko z mistrzostwem świata, bo w tym wyścigu dekoruje się nią tych, którzy przejechali go sześciokrotnie – wspomina Bronisław Łazanowski.
Meldunki na punktach kontrolnych, ciepłe posiłki, suszenie mokrego kostiumu, zajęło mu ponad 7,5 godz. W Rawie Mazowieckiej stracił 18 min. z powodu błądzenia, były też inne przeciwności natury technicznej. Ale w końcu wykonał zadanie i w klasyfikacji generalnej zajął 30. miejsce (wystartowało 346 kolarzy), a w open był 12. na 214 uczestników z czasem 44:54.17, podczas gdy triumfator, Bogdan Adamczyk z bieszczadzkiego Lubenia, miał rezultat 34:53.00. Rekord życiowy Łazanowskiego, to 40:40, łatwy do zapamiętania.
– Mam kolejną satysfakcję z pokonania długiej trasy i wielu rywali oraz swoich słabości, a Zakładowi Turystycznemu Osówka w Głuszycy dziękuję za finansowe wsparcie – zakończył Bronisław Łazanowski.
Andrzej Basiński
 
W kolekcji Bronisław Łazanowskiego znalazły się kolejne koszulki i medale.

REKLAMA

REKLAMA

Archiwalne posty