https://db2010.pl Tygodnik DB2010 GAZETA AGLOMERACJI WAŁBRZYSKIEJ

Gnojowisko


 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
Mój sąsiad na felietonowym poletku, Janusz Bartkiewicz, napisał niedawno, że niekiedy ma wrażenie, że wszystko, co się wokół niego rozgrywa, to tylko jakaś ponura senna mara, która zniknie po obudzeniu. Tak się jednak nie dzieje, bo rzeczywistość jest anormalna. Mam podobne odczucia. Wielokrotnie w ciągu mijających trzech lat, widząc narastające absurdy złowrogiej zmiany pytałem sam siebie: „Czy to się dzieje naprawdę?”. I każdorazowo ze zdumieniem i goryczą przyznawałem, że tak.
Znowu obrazek, po którym scyzoryk się w kieszeni otwiera. Prezydent A. Duda na spotkaniu z mieszkańcami Leżajska (Podlasie, wiadomo). Tym razem padają słowa o „wyimaginowanej wspólnocie, z której dla nas niewiele wynika”. To znaczy, że Unię trzeba mieć w nosie, a może i poniżej lędźwi, bo nam się wtrąca i reformy zakłóca. Pogarda dla mądrości i wrażliwości milionów Polaków, których systematycznie obraża (ale Podlasie, czy Podkarpacie zrozumie). Unia Europejska to ich ogromne osiągnięcie. Jesteśmy największym beneficjentem unijnych funduszy. Dzięki nim finansowanych jest tysiące ważnych przedsięwzięć (także na Podlasiu), tysiące Polaków przemieszcza się bez wiz po naszym kontynencie, pracuje zarobkowo w krajach Unii i tamże studiuje (30 tys.). Unia gwarantuje nam gospodarczą stabilność, kierujemy do jej krajów 80 proc. naszego eksportu, wielotysięczna polska armia w krajach Unii pracuje. Zapewnia nam ona bezpieczeństwo. To tylko niektóre z korzyści, których wrzeszczący wiecownik nie dostrzega, a raczej udaje, że nie widzi, bo ma w tym jakiś osobisty interes, by podgrzewać nastroje. Zapewne po to, by przypodobać się Jarosławowi Kaczyńskiemu, który obiecał mu wystawienie na kolejną kadencję.
Aleksander Kwaśniewski skierował do obecnego prezydenta list otwarty, w którym określa jego stwierdzenia jako nieprawdziwe i niebezpieczne. „To wbrew polskiej racji stanu” – czytamy w liście. „Wola wyrażona w referendum 2003 r. niezmiennie obowiązuje” – przypomina największy dotychczas polski prezydent. Słowa A. Dudy Włodzimierz Cimoszewicz (zawsze mówi o nim z pominięciem pełnionego urzędu…) określił jako „krańcową głupotę”.
Pełniony urząd wielokrotnie urzędującego prezydenta przerósł. Wyciągnięty z trzeciego szeregu przez Jarosława Kaczyńskiego, po wyborach napompował swoje ego do niespotykanych rozmiarów i do dziś pojąć nie może, że jest pierwszą (nie dla mnie i wielu) osobą w państwie. Delektuje się tą upojną świadomością ponad miarę na wiecach w małych miasteczkach (Podlasie, Podkarpacie, Podbeskidzie, Podhale), bo tylko tam może liczyć na bezkrytyczne owacje niewiele o państwie wiedzących odbiorców, ograniczonych to TV Jacka Kurskiego. Niedobrze się robi, ale co tam poprawność: rzygać się chce, gdy ogląda się człowieka do tego stopnia kochającego swoją retorykę i nakręcającego się w miarę trwania wystąpienia! Nie tak dawno miało to miejsce w kościele św. Brygidy, gdy – nie bacząc na miejsce – pluł na sędziów. Mam wielki szacunek dla uczniów III LO im. Marynarki Wojennej w Gdyni, którzy podczas uroczystości rozpoczęcia roku szkolnego doprowadzili prezydenta do tragicznej drżączki, wybuczając jego niestosowne wywody na temat sądownictwa (to już jakiś potworny i zastanawiający kompleks!). Ów człowiek zapomniał, że mówił nie do ciemnej gawiedzi na wiecach, a do przyszłych studentów Oxfordu, Cambridge, Harvardu i Heidelbergu, bo tam uczniowie najczęściej kierują się po zdaniu międzynarodowej matury w swoim renomowanym liceum. Dali mu mocną odprawę. Więcej takich reakcji, przede wszystkim wśród młodzieży, która powinna energiczniej zaangażować się w postawy obywatelskie. Konstytucja! To słowo prezydenta, który łamał ją wielokrotnie, powinno prześladować na każdym kroku. Z pewnością zdaje sobie sprawę, że za pogardę dla najważniejszego dokumentu, za uporczywe i wręcz maniakalne deptanie godności sędziów, w tym Sądu Najwyższego, czekają go odpowiednie konsekwencje. Czyżby chciał strach przed tym zakrzyczeć podczas swoich wiecowych wystąpień? A może ciągle jest przekonany, że PiS będzie rządził do końca świata i dlatego jego buta narasta, podobnie jak i innych zawstydzających watażków tego niszczącego państwo ugrupowania?
Kościół katolicki unurzany jest w gnojowisku pedofilskich afer. Tysiące potworów w sutannach winnych jest okrucieństw i cierpień swoich ofiar, z których wiele popełniło samobójstwo, a inne do końca życia torturowane będą przez obrzydliwe wspomnienia i poniżenie swojej godności. Kardynałowie i biskupi także mają swój plugawy udział w aferach, kryjąc draństwa podległych im księży. Jeszcze do niedawna wydawało się, że po ostrym napiętnowaniu zbrodniarzy w Irlandii, USA, Chile, Niemczech i innych krajach, pedofile spod ołtarzy najbezpieczniej będą się czuli w Polsce, gdzie wśród ciemnogrodu do dziś panuje przekonanie, że donieść na księdza jest grzechem śmiertelnym (znane są przypadki surowych kar wymierzanych przez rodziców swoim dzieciom-ofiarom księżowskiej pedofilii!), a wykorzystujący te iście średniowieczne mroki hierarchowie konsekwentnie, bez cienia empatii i litości dla ofiar, ukręcali łby ponurym sprawom i jaskrawo zaprzeczali temu, iż są sługami bożymi. Po interwencjach papieża Franciszka, również nasz episkopat zapowiedział walkę z gnojowiskiem na swoim terenie. Ale jakoś nie bardzo wierzę w jej efekty… Z goryczą należy przyznać, że chodzi o pomoc licznych ciągle w Polsce fanatycznych środowisk, których nie przekona do zmiany opinii żadne świństwo „pasterzy” i gotowych do obrony oczywistych ich draństw jak niepodległości. Dla polskiego zaścianka proboszcz z biskupem, rozbijający się wartymi fortunę brykami jeszcze długo będą nienaruszalnymi świętościami. Znakomity, doniosły i nad wyraz potrzebny film „Kler”, najbardziej piętnują ci, co go nie oglądali. „Atak na Kościół” – jaka to pełna głupoty reakcja. Nie wolno wyciągać jego brudów? A to niby dlaczego?! Zaczynamy być dewocyjnym światowym kuriozum, co panowie w czerni wykorzystują do bólu. Polsko, jak nisko upadasz…
Podczas uroczystości w kościele św. Brygidy, arcybiskup Głódź, po krzykliwym wystąpieniu prezydenta, pierwszy zerwał się z fotela z ochoczymi brawami. Potem przekazał Jackowi Kurskiemu „pierścień Inki”. Kolejny przejaw obrzydliwego sojuszu ołtarza z tronem i wstrętnej uległości kleru wobec łamiącej konstytucję i praworządność władzy, które to zjawiska dręczą polską rzeczywistość, wyludniają świątynie i odsuwają ludzi od wiary. Kościół nie wykorzystał wspaniałej okazji do ustawienia się po stronie porządku i ładu społecznego, prawdziwej moralności, zamykając oczy na nieprawości i butę władzy, gdyż jest mu wygodna. Co robiły przedwyborcze banery PiS na kościelnych ogrodzeniach?! W wielu sprawach należy powiedzieć: dość!
Premier Morawiecki notorycznie kłamie i obraża poprzedników u steru, wśród których wcześniej czuł się całkiem swojsko, a także gardzi zwykłymi ludźmi, w tym klientami banku, którym przez lata kierował… Gejzery hipokryzji w wykonaniu człowieka omamionego żądzą władzy i wejścia w łaski nowych panów!
Pani prokurator umarza sprawę pobicia kobiet zagradzających drogę faszystom, prezentując kuriozalne uzasadnienie, określone przez jej kolegów jako prawnicza pornografia. Za okrzyki i koszulki z napisem: „konstytucja” – prokuratorskie prześladowania, za ciosy, kopniaki i plwociny – łaska umorzenia. Państwo pokazało, jak jest niesprawiedliwe i jak chroni przestępców. To może się przerodzić w coś bardzo groźnego. Janusz Bartkiewicz, od którego refleksji rozpocząłem niniejszy felieton, pisze wstrząsające teksty o policyjnych dewiantach i katach, którzy w nienormalnych czasach mogą liczyć na skuteczną obronę. Gnojowisko…
Andrzej Basiński

REKLAMA

REKLAMA

Archiwalne posty