Kamila Żuk to młoda i niezwykle utalentowana biathlonistka, ale także skromna i pełna pokory dziewczyna. Mieszkanka Sokołowska godnie reprezentowała barwy biało-czerwone podczas Zimowych Igrzysk Olimpijskich w Peyongchang, a zaledwie kilka dni później zdobyła dwa złote i jeden srebrny medal w Mistrzostwach Świata Juniorów w Otepää w Estonii.
Zapraszamy do lektury wywiadu, przeprowadzonego przez pracowników mieroszowskiego magistratu z Kamilą Żuk, zaledwie kilka miesięcy wcześniej…
Jak zaczęła się Pani przygoda z biathlonem?
– Swoją przygodę z biathlonem zaczęłam w Sokołowsku – miejscowości,
z której pochodzę. Już jako sześciolatka zaczęłam biegać, chciałam naśladować innych, starszych. Poczułam przyjemność z treningów, z wychodzenia z domu, pożytkowania energii właśnie na wysiłek fizyczny. Biathlon wydawał mi się ciekawy ze względu na połączenie biegu i strzelania. W biathlonie nigdy do końca nie wiadomo, kto wygra. Czasem wystarczy niewielki błąd, jakaś mała dekoncentracja i można wszystko stracić. Ale adrenalina, która wydziela się podczas zawodów, powoduje, że chce się walczyć.
Każdy młody człowiek, rozpoczynający swoją przygodę ze sportem, ma jakiegoś idola, kogoś na kim chce się wzorować. Czy miała Pani taką osobę, którą stawiała sobie za wzór?
– Nie posiadam takiego swojego jednego autorytetu. Staram się obserwować całą czołówkę i z każdego czerpać to co najlepsze.
A czy był ktoś, kto lokalnie wspierał Panią, pomagał, zachęcał, kto „pchnął” kiedy przyszły wątpliwości?
– Dużą rolę odegrali moi trenerzy: Lidia Turkowicz oraz Sławomir Foryś. To oni zapoczątkowali chęć trenowania, rozwijali moje umiejętności, zaszczepili pasję i pozwoli pójść dalej… Rozwijać się, doskonalić. Ale było mi już dużo łatwiej mając taki warsztat.
W dzisiejszych czasach wielu młodych ludzi nie ma motywacji, brakuje im chęci, nie chcą podejmować się wysiłku. Jak Pani udało się połączyć i pogodzić naukę ze sportem?
– To było coś niewyobrażalnie trudnego. Wymagało ogromnego poświęcenia, wytrwałości i determinacji. Kiedy dostałam się do kadry juniorskiej i seniorskiej, pomyślałam, że w przyszłości potrzebne będzie mi również wykształcenie, że zawsze trzeba mieć tzw. plan B.
Co się czuje, kiedy jest się w kadrze i reprezentuje Polskę?
– W kadrze olimpijskiej jest o wiele większa presja, nosi się na piersi godło. Trzeba udowodnić i pokazać, że jest się godnym, aby być w tym miejscu i reprezentować cały kraj. Trzeba wykonywać 200% pracy, starać się od początku do końca.
Jak Kamila Żuk odpoczywa? Jest czas na odpoczynek?
– To zależy kiedy i w jakich okolicznościach. Są odpoczynki i chwile wytchnienia na obozach, z książką, komputerem, dobrą kawą. Odpoczywam też w domu, wśród znajomych, rodziny. Uwielbiam spędzać czas z ukochanymi dziadkami, wspólnie gotujemy, spędzamy czas, próbujemy się sobą nacieszyć – jest bardzo przyjemnie. Ale jest też odpoczynek tak zwany aktywny, wtedy potrzebuję zmęczenia, takiego „pozytywnego zmęczenia”, które wywołuje endorfiny.
Jakie ma Pani plany na najbliższą przyszłość?
– Planów mam dużo… Każdy sportowiec celuje w igrzyska olimpijskie, więc chciałabym znaleźć się w składzie i zdobyć kwalifikację olimpijską, a tam każdy „celuje w medale”. Poza tym, chciałabym osiągać wyniki, które by mnie satysfakcjonowały.
(GM)
Mieszkańcy Gminy Mieroszów zgotowali Kamili Żuk gorące powitanie.