https://db2010.pl Tygodnik DB2010 GAZETA AGLOMERACJI WAŁBRZYSKIEJ

Ochronić świątynię

basinski_nowe
 
 
 
 
 
 
 
Są chwile i zdarzenia, które zaangażowany w nie kibic sportowy zapamięta do końca życia. Odnosi się to także do nieco starszych sympatyków „kopanej” w Wałbrzychu, którzy swoim znacznie młodszym kolegom (i koleżankom) opowiadają np. o najlepszym okresie piłkarzy Górnika Wałbrzych oraz jego pojedynkach na stadionie na Nowym Mieście.
Tu mała dygresja. Halę OSiR (obecnie Halę Wałbrzyskich Mistrzów) nazwano kiedyś „kotłem” za przyczyną gorącej, żywiołowej atmosfery, panującej w jej wnętrzu podczas meczów koszykówki i siatkówki. Kiedy z racji nie tylko kibicowskiej powinności, ale przede wszystkim obowiązków zawodowych, zajmowałem miejsce w kabinie na koronie stadionu, często słyszałem, wyrażaną nie tylko przez miejscowych dziennikarzy opinię, że na miano „kotła” zasługuje też nowomiejska niecka. Krzyk wydobywający się z gardeł zasiadającej w niej ciżby, spotęgowany po zdobyciu gola przez gospodarzy, niósł się daleko poza dzielnicę. Często na trybunach zasiadało ponad 30 tys. widzów (nieodżałowany spiker Henryk Kuster twierdził, że podczas jednego z meczów z bytomskimi Szombierkami było ich nawet 40 tysięcy), co stanowi, zwłaszcza w porównaniu z teraźniejszą widownią, frekwencję wręcz niewyobrażalną. Kilka lat trwała „złota era” wałbrzyskiego futbolu, której autorami byli Ryszard Walusiak, Leszek Kosowski oraz Włodzimierz Ciołek i spółka. Do jego regresu przyczyniła się degrengolada miejscowego górnictwa, głównego piłkarskiego (i nie tylko) mecenasa i pamiętam spotkanie oglądane przez… kilkudziesięciu widzów, co nie wpłynęło na opinię traktującą stadion jako świątynię najpopularniejszej dyscypliny, a więc obiekt godny szczególnego szacunku.
Łza się w oku kręci na wspomnienie meczu inaugurującego sezon 1983/84. Na murawie zalanej deszczem Górnik podejmował Wisłę Kraków i zaaplikował jej pięć bramek, tracąc tylko jedną. Potem była jeszcze m.in. wygrana z Legią Warszawa 4:1.Coś niespotykanego, zdawałoby się niemożliwego! Miażdżyliśmy zespoły z ogromnymi tradycjami, które po dziś dzień brylują na krajowych arenach! „Biało-niebiescy” wywalczyli wtedy tytuł mistrzów jesieni ówczesnej ekstraklasy. Wyobrażacie to sobie, młodzi kibice? Euforia kibiców i emocje zdawały się roznosić „kocioł”. To były czasy! Szkoda, że trudno sobie wyobrazić, by powtórzyły się w stosunkowo nieodległych latach.
O piłkarskiej roli „kotła” na Nowym Mieście można by w nieskończoność. A przecież obiekt odwiedziło też wielu przedstawicieli królowej sportu, za jaką ciągle uchodzi lekka atletyka, z mistrzami olimpijskimi: Józefem Szmidtem, Elżbietą Krzesińską i Władysławem Komarem. Jego bieżnię przemierzał dwukrotny mistrz Europy Stanisław Grędziński, do niedawna prezes lekkoatletów Górnika.
Jeszcze nie tak dawno, bo 5 lat temu, zupełnie realna stała się przebudowa stadionu dla potrzeb lekkiej atletyki. Zaprezentowano ciekawy i atrakcyjny projekt obiektu, który miał spełniać wymagania II kategorii IAAF i razem z pobliską halą stałby się miejscem organizacji imprez z „wysokiej półki” oraz centrum szkoleniowym i bazą treningową dla młodych adeptów tej dyscypliny. Wszystko pozostało na papierze…
W opinii ojców miasta, teraz nie stać go na taki wydatek, są bowiem znacznie potrzebniejsze przedsięwzięcia. Gdy zapytałem Stanisława Grędzińskiego jak daleko do realizacji projektu przebudowy stadionu, powiedział, że… jak do kosmosu. To smutne i zapewne wielu zagorzałych sympatyków lekkiej atletyki nie doczeka momentu otwarcia obiektu i oglądania na nim rywalizacji na bieżni skoczniach i rzutniach.
Co tam plany… Gorzej, że stadion w przyspieszonym tempie przeobraża się w ruinę i jeśli stan ten będzie postępować, powstanie na jego miejscu ogromny śmietnik. Byłby to skandal i powód do wyjątkowego wstydu, w złym świetle stawiający miasto uznawane od pewnego czasu za przykład ciekawego i dynamicznego rozwoju oraz likwidowania wieloletnich opóźnień, z powodu których Wałbrzych uchodził w szerszej opinii za symbol brudnego i zapleśniałego zaścianka, co ilustrowały np. filmy fabularne. Ze stadionu już znikła elektroniczna tablica wyników, jedna z pierwszych w Polsce. Jaki jest teraz „kocioł” każdy widzi…
Apelujemy zatem do wałbrzyskich władz: NALEŻY JAK NAJSZYBCIEJ ZADBAĆ O ZABEZPIECZENIE  TERENU STADIONU NA NOWYM MIEŚCIE, BY POWSTRZYMAĆ JEGO DEGRADACJĘ, KTÓRA MOŻE BYĆ TEŻ PRZYCZYNĄ NIESZCZĘŚLIWEGO WYPADKU! TRZEBA OCHRONIĆ PRZED KOMPLETNYM UPADKIEM DAWNĄ SPORTOWĄ ŚWIĄTYNIĘ! W imieniu wałbrzyskich kibiców sportowych wyrażam również nadzieję, że projekt przebudowy obiektu nie trafi bezpowrotnie do kosza!
Andrzej Basiński
 

REKLAMA

REKLAMA

Archiwalne posty