Nieźle wypadła na Zimowych Igrzyskach Olimpijskich Młodzieży w norweskim Lillehammer dwójka biathlonistów z UKS Melafir Czarny Bór.
Nie błysnęła tam znakomitymi wynikami, ale też nie przyniosła wstydu. Przemysławowi Pancerzowi i Wojciechowi Filipowi towarzyszyła na igrzyskach delegacja z Czarnego Boru w osobach wójta Adama Góreckiego, Urszuli Filip, prezesa klubu i Zbigniewa Filipa,rodziców Wojtka. Warto przypomnieć, że tata to olimpijczyk z Albertville (1992), gdzie wypadł najlepiej z Polaków, zajmując 16. miejsce na 10 km.
– Najlepiej wypadł Pancerz, który w biegu na dochodzenie był 15., awansując pod dobrym strzelaniu(w 20 strzałach chybił tylko 3 razy) z 27. miejsca uzyskując 6. czas dnia, Wojtek był 38. W sprincie Pancerz zajął 27. lokatę, a Wojtek 37. W supermikście Pancerz z Joanną Jakiełą z BKS WP Kościelisko był 21., a sztafetę mieszaną Pancerz ukończył jako 15., uzyskując 11. czas swojej zmiany. Podsumowując trzeba stwierdzić, że mimo wszystko strzelanie jest ciągle naszą bolączką, chociaż na treningach chłopcy dobrze sobie z nim radzą. Na zawodach daje o sobie znać presja wyniku, więc muszą się wzmocnic psychicznie. Dla Wojtka był to pierwszy tak ważny start w karierze, a poza tym wystąpił przeziębiony, co odbiło się wyraźnie na jego samopoczuciu. Pierwsze koty za płoty. Liczę, że dwójka z Czarnego Boru będzie systematycznie nabierać doświadczenia i rutyny, co powinno owocować coraz lepszymi wynikami w międzynarodowej rywalizacji. W grupie z Czarnego Boru, trenowanej przez Jerzego Szydę, panuje atmosfera zdrowej rywalizacji i to cieszy – ocenił Zbigniew Filip.
Andrzej Basiński