Wariactwo przedświątecznych zakupów, natłok przedświątecznych reklam we wszelkich mediach, nieuzasadniona niczym gonitwa za niewiadomo czym, korki samochodowe na drogach i na ulicach miast, oto obraz Polski przed Świętami Bożego Narodzenia.
Niby wszystko w porządku, gonitwa przedświąteczna zawsze była, tylko kiedyś o wszystko walczono, m.in. odpowiednią ilość żywności, którą częściowo robiono w domach, co było czasochłonne, ale tak czy siak swoje każdy w tej sprawie musiał odstać w sklepowych kolejkach. Tak samo było z towarami bardziej, na ówczesny czas doskonałymi, szczególnie pochodzącymi z zagranicy, a paczki, dla najbliższych raczej zawierały rzeczy codziennego użycia, jak np. skarpety, szaliki, bluzki i swetry itd. Gonitwa tamtych czasów była z innych powodów, ta dzisiejsza wynika z naszych przyzwyczajeń, z chęci pokazania się innym, ze świadomości, że na Święta niczego nie może zabraknąć, a my spełniliśmy rodzinny obowiązek zabezpieczenia naszym najbliższym coś wyjątkowego, coś co tylko te Święta, ich klimat i niepowtarzalność mogą w nas wyzwolić.
Gdy już one de facto przyjdą siadamy do kolacji wigilijnej w spokoju albo w niepokoju. W spokoju, gdy żyjemy w dostatku, wiedzie się nam dobrze a być może teraz jesteśmy w górskim kurorcie w luksusowym hotelu i cieszymy się z całą rodziną i naszymi znajomymi z życia. Niepokój nas dręczy, gdy wisi nad naszą rodziną kredyt, który bardzo nas ogranicza w możliwościach codziennego życia, gdy nasza córka lub syn skończyli właśnie studia i nie mają pracy, gdy politycy nadal i nieustannie się kłócą zamiast zająć się urządzaniem państwa spokojnego i dostatniego, gdy z tych stresów pojawiła się nieoczekiwana choroba u kogoś z naszych najbliższych. Tych „GDY” może być bardzo dużo, choć nikomu tego nie życzę, ponieważ te Święta mają jeszcze to coś, bowiem niosą ze sobą nadzieje, wolę zgody rodzinnej, czynienie czegoś dobrego dla innych, współczucie dla potrzebujących i chorych, refleksję nad potrzebą godnego życia w harmonii i poszanowaniu wszystkiego co nas otacza. Ta wartość tych Świąt wprowadza tą wyjątkową, i jakże nam potrzebną chwilę.
Te Święta to także rutyna polegająca na stałym oglądaniu telewizji, jedzeniu i piciu wszystkiego, co jest w naszym zasięgu i swoistego wszechobecnego lenistwa, które akurat w tych dniach nas nachodzi. Co raz mniej spotykamy się w szerszym gronie rodzinnym i przyjacielskim, co raz mniej chcemy się dzielić radością tych Świąt, a coraz więcej zamykamy się ze swoimi problemami w naszych domach. W tej rutynie pocieszające jest to, że w naszym kraju tradycje tych świąt są pielęgnowane najlepiej i najpiękniej w Europie, a może i w Świecie, że śpiewamy piękne polskie kolędy (choć zaczynają dominować w mediach zagraniczne świąteczne melodie), że naszym rodakom chce się na te Święta przyjechać do swoich najbliższych w kraju. Zatem ta gonitwa, ta rutyna i ta wyjątkowość tych bożonarodzeniowych świąt jest w tym 2015 roku na normalnym poziomie, czy to dobrze czy źle?
Moim zdaniem dobrze, bo w wielu miejscach na Świecie trwa wojna, lokalne konflikty, grasują terroryści, całe tabuny ludzi, w tym dzieci koczują na granicach albo w obozach dla uchodźców, na Świecie wielkie mocarstwa, wielka finansjera, wielkie korporacje walczą o prymat nad Światem, a my świętujemy, w tych dniach czujemy się bardziej bezpieczni, pielęgnujemy więź rodzinną i żywimy nadzieję na lepsze chwile naszego życia i o to chodzi, bo to jest właśnie wyjątkowość tych Świąt. Jak to mówią: „święta, święta i po świętach”…
Marek Dyduch