https://db2010.pl Tygodnik DB2010 GAZETA AGLOMERACJI WAŁBRZYSKIEJ

Dokąd zmierza klub?

Rozmowa ze Stanisławem Kiełbikiem, byłym koszykarzem i trenerem Górnika Wałbrzych.
 
Jak przyjąłeś wiadomość o powołaniu Todora Mołłowa na stanowisko selekcjonera kobiecej reprezentacji Polski?
Stanisław Kiełbik: – Od razu zadzwoniłem do niego z gratulacjami i ucięliśmy krótką pogawędkę. „Toto” cieszył się, że po kilku podejściach w końcu dostał swoją szansę. Pocieszyłem go, że po ostatnich mistrzostwach Europy kobiet gorzej być nie może, więc teraz może być tylko lepiej. Obiecał, że pierwsze zgrupowanie będzie w Piasecznie, a drugie w Wałbrzychu!
 
Przypomnij naszym Czytelnikom jak rozpoczęła się wasza współpraca w Górniku.
– Zaczęło się od wymiany na linii Górnik – Dunav Ruse w połowie lat osiemdziesiątych XX wieku. Oni przyjeżdżali do na s na turnieje przed ligą, a my jeździliśmy do nich na zgrupowania nad Morze Czarne. Z roku na rok współpraca zacieśniała się i w końcu „Toto” postanowił zjechać do Polski, bo miał żonę Polkę. Zaczynał w ostatnim sezonie mojej gry w Górniku jako asystent trenera Jana Lewandowskiego. Potem przestałem grać i w raz z „Toto” usiłowaliśmy uratować sekcję po wycofaniu się kopalni z finansowania klubu. To był czas wielkiej szarpaniny i niepewności. Uwieńczeniem naszej współpracy był sezon 1994/95, w którym – jako jedyny zespół bez obcokrajowców – zajęliśmy 4 miejsce w ekstraklasie jako Śnieżka Asporo Świebiodzice. Potem nasze drogi się rozeszły, ale cały czas mamy z sobą kontakt.
 
Dużo bardziej smutna jest historia Jacka Bukiela, który zmarł kilka tygodni temu. Jego śmierć była dla wszystkich wielkim zaskoczeniem…
– Dla mnie to był szok, bo kilka dni wcześniej rozmawialiśmy i umawialiśmy się na spotkanie. Nic nie zapowiadało tego nieszczęścia… Okazało się, że miał problemy zdrowotne, które nie zostały dobrze zdiagnozowane i stąd ta zaskakująca strata. Byłem na pogrzebie Jacka w Zgorzelcu i było mi wstyd, że nikt z obecnych władz koszykarskiego Górnika nie pojawił się na tej uroczystości. A przecież Jacek z Górnikiem wywalczył wicemistrzostwo Polski, a potem był częstym gościem w Wałbrzychu.
 
Łącznikiem pomiędzy dawnym Górnikiem a obecnym był w ostatnim sezonie Twój syn Jakub. Czy nadal będzie grał w Wałbrzychu?
– Poprzedni sezon był dość udany dla Kuby, ponieważ był drugim strzelcem za 3 pkt. w III lidze, tracąc do zwycięzcy tej klasyfikacji tylko jeden celny rzut. Dużo zawdzięcza trenerowi Pawłowi Domaradzkiemu, który pomógł mu w indywidualnym toku treningowym. Dobra gra w drugim zespole Górnika miała być dla niego przepustką do sprawdzenia się w drugoligowym zespole. To jednak nie nastąpiło, a propozycja gry w III lidze w kolejnym sezonie nie była dla niego odpowiednia.
 
Dlaczego w tamtym sezonie Kuba nie zagrał w żadnym meczu II ligi?
– Ponieważ nie został zgłoszony do tych rozgrywek, choć trener mu to obiecywał. Szkoda, że tak się dzieje, bo – jak się okazuje – nie jest jedynym młodym koszykarzem z Wałbrzycha, którym Górnik nie jest zainteresowany. Na przykład reprezentant Polski do lat 17 Bartosz Kosiór odszedł do Niedźwiadków Przemyśl. Trener, zamiast inwestować w wychowanków i ludzi związanych miastem oraz klubem, woli ściągać do zespołu zawodników z innych klubów. W tym miejscu należy zadać pytanie: dokąd nas zaprowadzi taka polityka? Przecież każdy zawodnik związany z Wałbrzychem jest dużo tańszy w utrzymaniu, poza tym daje przykład ścieżki kariery kolejnym młodym adeptom koszykówki. A tak ściągani są przeciętniacy, którym – poza wynagrodzeniem – klub musi opłacać mieszkanie i ponosić inne koszty. Przy tym nie ma żadnej gwarancji, że pozyskani gracze będą spisywali się lepiej od wychowanków, którym blokuje się drogę rozwoju w macierzystym klubie. Czy na tym ma polegać wydawanie pieniędzy pozyskanych z wielkim trudem z miejskiej kasy i od sponsorów?
 
To w takim razie kto ponosi odpowiedzialność za tę sytuację?
– Cieszę się, że w koszykarskim Górniku są dziś ludzie bardzo zaangażowani w jak najlepsze funkcjonowanie klubu. Nie wszyscy mają jednak odpowiednie doświadczenie i przez to muszą polegać na tym, co mówią im „fachowcy”. W ten sposób ktoś, komu wydaje się, że jest koszykarskim ekspertem, narzuca swoje zdanie innym, którzy – działając w dobrej wierze – nie mają świadomości popełnianych błędów. A taki „fachowiec” ma ciepłą posadkę i nie ponosi ani odpowiedzialności, ani konsekwencji tak naprawdę wyłącznie swoich błędów. Przykład? Kto poniósł konsekwencje przegranej walki o I ligę w poprzednim sezonie? Mając w składzie Piotra Niedźwiedzkiego, który został graczem ekstraklasowego Turowa, czy tak doświadczonych zawodników jak Rafał Glapiński, Rafał Niesobski czy Bartłomiej Józefowicz to był nie lada wyczyn. Nie mogło być inaczej, skoro trener w najważniejszych meczach sezonu: w Kłodzku, Wrocławiu i Bytomiu nie był w stanie pomóc swojej drużynie. Dopóki we władzach klubu nie będzie większej liczby osób z koszykarskim doświadczeniem, dopóty w koszykarskim Górniku nic się nie zmieni. Obym się mylił, bo ten klub jest mi szczególnie bliski.
 
Wróćmy do Kuby – gdzie zagra w nadchodzącym sezonie?
– Co ciekawe: w Górniku nie było dla niego miejsca w zespole drugoligowym, tymczasem kilka tygodni temu dostał zaproszenie od trenera pierwszoligowej Pogoni Prudnik, z którą trenował na przedsezonowym zgrupowaniu. Według opinii trenera Macieja Maciejewskiego, Kuba musi nabrać masy ciała, bo technicznie, taktycznie i rzutowo nie odbiegał od pozostałych zawodników w kadrze Pogoni. Szkoleniowiec dodał, że tak ułożony zawodnik z powodzeniem powinien znaleźć miejsce w każdym klubie polskiej II ligi… Chciałem, by mój syn kontynuował przygodę z koszykówką w moim ukochanym Górniku, ale póki trenerem jest obecny „fachowiec”, jest to niemożliwe. Dlatego w nadchodzącym sezonie Kuba będzie grał we Francji i skupi się na pracy nad masą ciała i na podnoszeniu umiejętności w pozostałych elementach koszykarskiego rzemiosła.
Rozmawiał Robert Radczak
 kielbik_kuba_stach
Stanisław i Jakub Kiełbikowie przed halą Aqua Zdrój w Wałbrzychu.

REKLAMA

REKLAMA

Archiwalne posty