https://db2010.pl Tygodnik DB2010 GAZETA AGLOMERACJI WAŁBRZYSKIEJ

Pytanie jak najbardziej retoryczne

bohun bartkiewicz
Wybory samorządowe tuż tuż, więc niedługo rozpocznie się wojewódzki, powiatowy i miejski wyścig do upragnionego stołka rajcy odpowiedniego szczebla, co zapewne przyniesie wiele tematów do poważnych debat, ale również – jestem o tym przekonany – do zwyczajnych kpin. Będzie tak, albowiem niektóre postaci biorące udział w tym wyścigu, po prostu na nic innego, niż na kpinę nie zasługują. Ci, którzy czytają to, co na gościnnych łamach Tygodnika DB 2010 od kilku lat piszę, zapewne pamiętają o moim ulubieńcu, „wujowniku” (przypomnę, to od powiedzonka „wuja, niech wuja nie buja”) imć Longinie Rosiaku, który – jak wieść gminna niesie – zamarzył ostać się „polytykem” wojewódzkim, a więc już całą gębą, że tak powiem. Sądzę, że aby zamiar swój spełnić, będzie bardzo aktywny na rożnych polach, z tym, że na jednych bardziej widoczny, a na innych zgoła niezauważalny będzie. W ubiegłej kadencji ten znakomity „wojownik” do rady powiatu dostał się dlatego, że nagle przestało podobać mu się własnościowe mieszkanie, w którym wraz ze swoją prawowitą małżonką, na ul. Osiedle Górnicze, zamieszkiwał. A ponieważ przestało mu się podobać bardzo, ale to bardzo bardzo, postanowił zamieszkać u swej szwagierki w miejscowości Dziećmorowice, mimo, iż miejsca specjalnie dużo w jej mieszkaniu nie było. Skąd wiem? O tym za chwilę. Tak się dziwnie złożyło, że w jakiś czas później, dziwnym trafem rozpoczęły się wybory do rady powiatu ziemskiego, z której wypadli radni będący mieszkańcami Wałbrzycha z powodu zamiany statusu tego miasta (na miasto na prawach powiatu grodzkiego). Jak widać, mój ulubieniec miał zatem sporo szczęścia, że się do tych Dziećmorowic przeniósł, bo mógł ponownie o mandat radnego powiatowego się ubiegać. Uczynił tak, bo się do niego bardzo przywiązał. Problem pojawił się wówczas, kiedy reprezentując Sudeckie Stowarzyszenie Strzeleckie podjąłem działania mające wykazać, że tak naprawdę to radny L. Rosiak winien mandat z mocy prawa utracić, albowiem obowiązująca wtedy Ordynacja Wyborcza absolutnie wykluczała możliwość, aby radnym mógł być ktoś, kto na terenie danego powiatu nie mieszka. Bo nie o fakt stałego zameldowania chodzi, tylko o stałe zamieszkanie. A ja, poruszając organa ścigania, wojewodę i radę wałbrzyskiego powiatu ziemskiego (tego bez Wałbrzycha) starałem się wykazać, że pan L. Rosiak kpinę sobie z ordynacji, Państwowej Komisji Wyborczej i nas wszystkich urządza i grając nam palcami na nosie śmieje się w kułak z nieudolności nie tylko organów ścigania, ale i organów powiatowej administracji samorządowej. W pewnym momencie machnąłem na to wszystko ręką, dochodząc do wniosku, że jeżeli samo państwo (jego ważne przecież organa) dają się dymać (przepraszam za kolokwializm), to lepiej już sobie pójść na piwo, niż te organa na śmiech wystawiać. Bo – podejmując te wszystkie nieudolne (albo markowane) działania – organa te udowodniły, że po prostu same na takich radnych zasługują. Mój nauczyciel akademicki z Wydziału Prawa Uniwersytetu Wrocławskiego, dziekan tego wydziału dr Kordik powtarzał nam często: pokażcie mi swoich znajomych, a powiem wam kim jesteście. No i tych znajomych dojrzałem w czasie posiedzenia komisji rady powiatu, która miała za zadanie (zlecone na mój wniosek przez wojewodę), sprawdzenie, czy niektórzy radni powiatowi mieszkają faktycznie tam, gdzie mieszkać powinni. Komisja ta, działając niezgodnie z regulaminem rady, ustaliła, że wszystko jest OK, a to dlatego, że radny powiatowy Krzysztof Kwiatkowski złożył oświadczenie, że często bywał u imć Rosiaka w Dziećmorowicach i ten zawsze przyjmował go w bieliźnie. To był powalający argument, więc rada ogłosiła, iż L. Rosiak mandat zachowuje. Tyle tylko, że dowiedziałem się, iż w mieszkaniu szwagierki jest strasznie mało miejsca, bo nawet nie starczyło go na jakiś kufer, gdzie mój ulubieniec mógłby zapasowe ubranie schować. I tak zmuszony był – aby tej jednej sztuki odzienia nie niszczyć – gości swoich w galotach przyjmować. Inna sprawa, że na posiedzeniu tej komisji był obecny zarówno pan starosta, jak i przewodniczący rady, którzy jednak, w momencie głosowania nagle komisję opuścili, co spowodowało, iż jednym głosem wniosek upadł. Tym bardziej, że w głosowaniu udział brała radna, której również tenże wniosek dotyczył.
Miało to dla mnie i inny wymiar, ponieważ niedługo potem uzyskałem (ze źródła najwiarygodniejszego z wiarygodnych) informację, że po ukonstytuowaniu się rady powiatu, starosta wystąpił do rady, aby wszyscy jej członkowie podali mu adresy do doręczeń pocztowych, co też się stało. I ja wykaz tych adresów, którego moc urzędową podkreślała pieczęć rady powiatu, osobiście widziałem i zapoznałem się z jej treścią. A tam jak byk na arenie stało, że imć Longin Rosiak, jako adres do doręczeń pocztowych wskazał… adres z ulicy Osiedle Górnicze w Wałbrzychu, gdzie faktycznie zamieszkiwał, chociaż powinien mieszkać w Dziećmorowicach. Takich dowodów wskazujących, że adres z Dziećmorowic to tylko adres zameldowania było więcej, ale wszystkie zostały zlekceważone, a ja nie będę teraz ich tu przytaczał. Dlaczego pan starosta nie poinformował o tym komisji, dalibóg trudno mi zrozumieć. Ale oto czytam listę zarejestrowanych komitetów wyborczych i znajduję pod nr 48 informację, że Komitet Wyborczy Wyborców Wałbrzyska Wspólnota Samorządowa swoją siedzibę ma w Wałbrzychu przy… ul. Osiedle Górnicze, a jej pełnomocnikiem wyborczym jest… Longin Jan Rosiak, czyli szczęśliwy mąż swojej żony Alicji, która zamarzyła prezydentową Wałbrzycha zostać. A kto pod tym adresem zamieszkuje z ową małżonką… nie trudno zgadnąć, że imć Longin, co to w pole wywiódł i organa ścigania i organa samorządowe, a także na nosie nam swoje fałszywe nuty zagrał. Wygląda na to, że – ufając gminnej famie – tenże polityczny bardzo mąż, swojej politycznej bardzo żony, zechciał radnym wojewódzkim zostać, a więc już nie musi się po Dziećmorowicach kryć, bo wystarczy, że na terenie województwa zamieszkuje. Tylko ja sobie zadaję sobie naiwnie pytanie: ile wspólnego ma to z etyką i zwykłą ludzką uczciwością oraz prawem i sprawiedliwością (a ponoć właśnie z listy PiS Longin Rosiak ma kandydować do sejmiku wojewódzkiego)? Odpowiedzi nie szukam, bo jest to pytanie jak najbardziej retoryczne.
Janusz Bartkiewicz
http://www.janusz-bartkiewicz.eu

REKLAMA

REKLAMA

Archiwalne posty