Koszykarze Górnika Zamek Książ Wałbrzych odnieśli 12 zwycięstwo w ekstraklasie. Rewelacyjny beniaminek pokonał na własnym parkiecie Start Lublin 87:72, choć musiał sobie radzić bez kontuzjowanego Macieja Bojanowskiego, a kilku graczy zmagało się z chorobami.
W 3 kolejce wałbrzyszanie wygrali w Lublinie ze Startem 93:84, ale zespół ze stolicy Lubelszczyzny w tej części sezonu spisuje się zdecydowanie lepiej niż na początku rozgrywek. W poprzedniej serii spotkań podopieczni trenera Wojciecha Kamińskiego pokonali Warszawie Legię, a wcześniej uprali się między innymi z prowadzącym w lidze Anwilem oraz Treflem i Kingiem.
Osłabiony Górnik czwartkowy mecz rozpoczął nietypową piątką: Alterique Gilbert, Toddrick Gotcher, Dariusz Wyka, Kacper Marchewka, Piotr Niedźwiedzki. Goście od początku mieli problemy ze zdobywaniem punktów, co miejscowym ułatwiało budowanie przewagi. Po świetnym otwarciu w wykonaniu Marchewki (6 pkt.) i Gilberta było 8:0, a po trafieniu Gotchera w 9 min. już 18:7. Trener Startu poprosił wtedy o czas, lecz niewiele to zmieniło. I kwartę wałbrzyszanie wygrali 20:10, a gdy po przerwie 6 pkt. z rzędu zdobył Joshua Patton, dystans wzrósł do 16 pkt. (26:10). Goście odpowiedzieli trafieniem za 3 pkt. Tevina Browna, a potem jeszcze czterokrotnie umieszczali piłkę w koszu rzutami zza łuku. Efekt? W 19 min. spotkania Start miał już tylko 3 pkt. straty (36:33). Na drugą połowę zespoły wyszły przystanie 40:35, ale po trafieniu Gilberta coś zacięło się w grze gospodarzy – mnożyły się niecelne rzuty i starty, a w tym czasie Emmanuel Lecomte oraz Courtney Ramey trójkami wyprowadzili Start na prowadzenie 43:42 i wtedy to trener Andrzej Adamek przerwał grę. Po wznowieniu gry jeszcze Cj Williams i Ousmane Drame zwiększyli przewagę lublinian do 5 pkt. (47:42), ale biało – niebiescy na nic więcej im nie pozwolili. Gilbert trafieniem zza linii 6,75 m przerwał serię punktową gości (12:0) i dał znak swoim partnerom do szturmu. Gospodarze wręcz zamurowali rywalom dostęp do swojego kosza, a sami bezlitośnie wykorzystywali sytuacje strzeleckie. W 30 minucie meczu ich serię 15 punktów z rzędu przerwał dwoma rzutami wolnymi Tyran De Lattibeaudiere, a III ćwiartkę zakończył dwupunktową akcją Smith i Górnik prowadził 61:49. Przerwa między kwartami nie zmieniła sytuacji gości, którzy pierwsze punkty z gry zdobyli dopiero w 33 min., a doszło do tego przy stanie 66:49. I choć w kolejnych minutach Start zdołał zniwelować straty do 7 punktów (37 min., 74:67), to na więcej nie było go już stać, a mecz zamknął trafieniem zza łuku kapitan Górnika Krzysztof Jakóbczyk.
– W drugim meczu z rzędu musieliśmy radzić sobie bez kontuzjowanego Macieja Bojanowskiego, poza tym kilku graczy zagrało słabiej z powodu choroby. Ale wszyscy dali z siebie wszystko i pomogli nam wrócić do gry w III kwarcie, a potem zbudować przewagę. Dziękuję całej drużynie za walkę – powiedział po meczu trener Andrzej Adamek.
Teraz w rozgrywkach ligowych nastąpi trzytygodniowa przerwa, w trakcie której rozegrany zostanie w Sosnowcu turniej o Puchar Polski, a po nim mecze kwalifikacyjne reprezentacji Polski do mistrzostw Europy.
Górnik wywalczył sobie prawo gry o Puchar Polski, o który będzie rywalizowało 8 najlepszych drużyn po I rundzie sezonu zasadniczego ekstraklasy. W ćwierćfinale wałbrzyszanie zmierzą się 13 lutego o godz. 20.30 z Legią. Jeśli wygrają 15 lutego o godz. 15.00 zagrają w półfinale ze zwycięzcą z pary Start – Dziki. Finał zostanie rozegrany 16 lutego o godz. 17.30.
– Turniej rządzi się swoimi prawami i skupiamy się na najbliższym meczu, w którym zagramy z Legią. Mamy teraz kilka dni na regenerację oraz na przygotowanie się do tego spotkania – powiedział Krzysztof Jakóbczyk.
Górnik Zamek Książ Wałbrzych –Start Lublin 87:72 (20:10, 20:25, 21:14, 26:23)
Górnik: Ikeon Smith 18, Alterique Gilbert 16, Joshua Patton 14, Toddrick Gotcher 10, Kacper Marchewka 9, Janis Berzins 7, Dariusz Wyka 5, Grzegorz Kulka 5, Krzysztof Jakóbczyk 3, Piotr Niedźwiedzki 0, Aleksander Wiśniewski 0.
Start: Tevin Brown 19, Tyran De Lattibeaudiere 18, Emmanuel Lecomte 16, Cj Williams 13, Courtney Ramey 3, Ousmane Drame 2, Filip Put 1, Jakub Karolak 0, Bartłomiej Pelczar 0, Roman Szymański 0, Michał Krasuski 0.
(RED, fot. Maja Radczak)




