https://db2010.pl GAZETA AGLOMERACJI WAŁBRZYSKIEJ

Echa naszych publikacji: więcej szacunku i zaufania do prezydenta!

Powyborcze zdarzenia związane z tworzeniem nowej większości parlamentarnej wysunęły na pierwszy plan postać Prezydenta RP. Andrzej Duda, zgodnie z Konstytucją RP współuczestniczy w wyłanianiu Prezesa Rady Ministrów i nowego rządu. To ważne tygodnie przesilenia politycznego i ustrojowej odpowiedzialności. Straszenie przez „obóz demokratyczny”, że Prawo i Sprawiedliwość gotowe było podejmować bezprawne działania, by utrzymać władzę, okazują się czczym pohukiwaniem i niepotrzebnym nakręcaniem społecznych emocji.

Chybione zarzuty

Taki brak wiary w dobre intencje urzędującego prezydenta dał wyraz Janusz Bartkiewicz w tekście „Jagodność” na łamach poprzedniego numeru Tygodnika DB 2010 (https://db2010.pl/2023/11/10/jagodnosc/). Co więcej, autor posłużył się niewłaściwą interpretacją działań Andrzeja Dudy uznając, że „7 listopada prezydent ogłosił, że zdecydował, iż obowiązek sformułowania rządu powierza dotychczasowemu premierowi, czyli Mateuszowi Morawieckiemu”. Publicysta pozwalał sobie przy tym na kpiące uwagi o prezydencie uznając, że „(…) wielokrotnie – bez cienia żenady – pokazywał, że albo treści Konstytucji RP nie rozumie, albo ma ją w miejscu, w którym plecy kończą swą szlachetną funkcję”. Szkoda czasu na komentowanie takich żenujących słów…

Ale nie można przejść do porządku dziennego nad informacją nieprawdziwą. Otóż prezydent Andrzej Duda 7 listopada nie oznajmił, że powierza ale że – dopiero powierzy misję tworzenia rządu! Tym samym kategoryczne twierdzenie autora, że „wygłaszając swoje stanowisko, Andrzej Duda znów dopuścił się cynicznego naruszenia Konstytucji RP” jest całkiem chybione. Szczególnie chybiony jest wygłoszony zarzut „złamania art. 154 Konstytucji RP, który stanowi, że powierzenie misji stworzenia rządu może nastąpić w ciągu 14 dni od pierwszego posiedzenia Sejmu”.

Przecież wstąpienie telewizyjne prezydenta nie było żadnym aktem prawnym, nie było nawet orędziem, nie stanowiło czynności, o której mówi przytoczony przepis Konstytucji RP, w myśl którego „Prezydent Rzeczypospolitej powołuje Prezesa Rady Ministrów wraz z pozostałymi członkami Rady Ministrów w ciągu 14 dni od dnia pierwszego posiedzenia Sejmu lub przyjęcia dymisji poprzedniej Rady Ministrów”. Żaden termin nie został zatem naruszony.

Prezydent kreuje nowy rząd

W tych dniach Polacy przechodzą szybki kurs zasad ustrojowych. Wszystkie media podają, że w pierwszym trybie – określanym często jako podstawowy – Prezydent RP desygnuje premiera, który następnie przedstawia mu skład Rady Ministrów. Prezydent powołuje wówczas Prezesa Rady Ministrów i pozostałych członków rządu oraz odbiera od nich przysięgę. Konstytucyjny termin wymaga, aby zostało to uczynione w ciągu 14 dni od dnia pierwszego posiedzenia Sejmu lub przyjęcia dymisji poprzedniej Rady Ministrów. Akurat stało się to w dniu 13 listopada i uruchomiło „licznik”.

Wybitny konstytucjonalista prof. Wiesław Skrzydło w komentarzu do Konstytucji RP pisał, że procedura tworzenia rządu rozpoczyna się od desygnowania przez Prezydenta Prezesa Rady Ministrów a Prezydent RP ma w tym zakresie formalnie pełną swobodę wyboru polityka, któremu powierzy tę misję, faktycznie jest jednak związany układem sił politycznych istniejącym w Sejmie. Wobec tego desygnowanie przez Andrzeja Dudę kandydata partii, która wygrała nie jest ani bezprawne, ani nielogiczne.

Dobrze powołać się na przedstawiciela nauki – prof. Skrzydło pisał, że Prezydent RP winien misję tę powierzyć bądź to przedstawicielowi partii, która ma najsilniejszą reprezentację parlamentarną, bądź też reprezentantowi koalicji, która utworzyła się w Sejmie.

Jest oczywiste, że w sytuacji, gdy rząd powołany w trybie art. 154 ust. 1 nie uzyska akceptacji Sejmu, potem przychodzi tzw. drugi krok. Jeżeli w izbie ukształtowała się większość, która gotowa jest poprzeć w głosowaniu określonego kandydata na premiera i proponowany przez niego skład Rady Ministrów bezdyskusyjnie głowa państwa nie może podważyć tych rozstrzygnięć.

O potrzebie szacunku dla głowy państwa

W swoim pamflecie Janusz Bartkiewicz nie ustaje w atakowaniu prezydenta. Wyraża przekonanie, że kiedy rządzić zacznie już faktyczna większość parlamentarna, to „ na 100% rozpocznie się rzucanie jej kłód pod nogi i wpychanie kija w szprychy, aby tylko Polakom pokazywać, że rządząca koalicja demokratyczna nie jest w stanie wypełnić obietnic składanych w kampanii wyborczej”. Ale Panie Januszu, skąd takie przekonanie o złej woli prezydenta, o jego zacietrzewieniu? Akurat Andrzej Duda wielokrotnie pokazywał niezależność od swojego środowiska politycznego, wetując niektóre ustawy, czy wchodząc w spory np. w sprawie armii. Ale przede wszystkim prezydent może wetować wszystkie szkodliwe i głupie pomysły parlamentu. Bo jest do tego uprawniony jako głowa państwa.

dr Piotr Sosiński

***

Redakcja nie odpowiada za przedstawione dane, opinie i stwierdzenia, które stanowią wyraz osobistej wiedzy i poglądów autora. Treści zawarte w felietonie nie odzwierciedlają poglądów i opinii redakcji.

REKLAMA

REKLAMA

Archiwalne posty