https://db2010.pl Tygodnik DB2010 GAZETA AGLOMERACJI WAŁBRZYSKIEJ

Dziękuję Panie Januszu!

Przed tygodniem Janusz Bartkiewicz (na zdjęciu) pożegnał się z Czytelnikami Tygodnika DB 2010. Motywy swojej decyzji obszernie wyjaśnił w felietonie „Pożegnania nadszedł czas” (jeśli ktoś nie czytał, to może go odnaleźć w archiwum na stronie https://db2010.pl/archiwum-gazety/). Mnie nie pozostaje nic innego, jak tylko napisać w imieniu swoim, całego zespołu oraz Czytelników Tygodnika DB 2010 i portalu db2010.pl: dziękuję Panie Januszu!

Przede wszystkim dziękuję Panu Januszowi za bezinteresowną pomoc, którą okazał wielu naszym Czytelnikom. Swoją wiedzą prawniczą udzielał wsparcia osobom, które były ofiarami bezprawnych działań urzędników różnego szczebla, organów ścigania, a także zwykłych oszustów i złodziei. To głównie dzięki Niemu udało się wyciągnąć z aresztu Pana Andrzeja, który bezpodstawnie został oskarżony o wymuszenie… 15 zł, choć rzekoma ofiara i jej koleżanka na piśmie potwierdzały jego niewinność. To za Jego sprawą udało się uwolnić Panią Barbarę od oskarżenia o napaść na funkcjonariusza wydziału ruchu drogowego wałbrzyskiej komendy policji, który… skaleczył się podczas próby wyrwania jej kluczyków z samochodu. Po publikacjach na łamach Tygodnika DB 2010, nie tylko tymi sprawami zajmowały się również ogólnopolskie stacje telewizyjne, gazety i portale.

Ale Pan Janusz pomagał także w innym zakresie, między innymi matce niepełnosprawnego dziecka, którą usiłowano pozbawić mieszkania socjalnego; mieszkańcom Wałbrzycha i kuracjuszom ze Szczawna – Zdroju, którzy borykali się z bezprawnymi działaniami straży miejskiej; czy rodzinie bezdomnego wałbrzyszanina, którego policjanci wywieźli do lasu, gdzie zmarł z powodu wychłodzenia organizmu. Wymienienie wszystkich interwencji i osób, które otrzymały od Pana Janusza bezinteresowną pomoc, wymagałoby stworzenia szczegółowego katalogu, ale każdy może sam odnaleźć ich zapis, wpisując Janusz Bartkiewicz w wyszukiwarce w portalu https://db2010.pl/. Tam pojawi się obszerna lista felietonów, które Pan Janusz publikował na łamach Tygodnika DB 2010.

Jednak najwięcej z nich dotyczyło spraw związanych z działaniami policji i wymiaru sprawiedliwości. I nie ma w tym nic dziwnego, wszak Janusz Bartkiewicz jest emerytowanym oficerem policji (który kierował Wydziałem Kryminalnym Komendy Wojewódzkiej Policji w Wałbrzychu) oraz Centralnego Biura Śledczego Policji we Wrocławiu. Wyjątkowe poczucie prawa oraz sprawiedliwości sprawiało, że pod Jego lupę trafiały sprawy bieżące, jak np. śmiertelne pobicie w wałbrzyskim komisariacie Pana Piotra, czy już zamknięte prawomocnymi wyrokami, jak np. sprawa dwóch młodych mężczyzn skazanych za zabójstwo wałbrzyskiego antykwariusza, którzy – zdaniem Pana Janusza – zostali oskarżeni i ukarani za czyn, którego nie popełnili, podobnie jak Pan Wojciech, wciąż odsiadujący wyrok 25 lat więzienia. Sporo miejsca poświęcał także nieprawidłowościom w funkcjonowaniu policji, a o zaufaniu, jakim darzą go funkcjonariusze z różnych jednostek, najlepiej świadczy to, że bezpośrednio informują Go o tym, co – ich zdaniem – jest niezgodne z policyjnymi standardami oraz prawem.

Jednym z ulubionych tematów, które Janusz Bartkiewicz poruszał w swoich felietonach na łamach Tygodnika DB 2010, była polityka. Ta krajowa, jak i międzynarodowa. Podkreślał swoje przywiązanie do lewicowych wartości, co nie przeszkadzało mu krytycznie oceniać działań polityków nie tylko prawicowych, ale także lewicowych. Był srogim recenzentem działań wszelkiej władzy, od tej osiedlowej poczynając, na najważniejszych osobach w państwie i świecie kończąc. Poruszały Go również sprawy przyziemne, jak na przykład koszenie latem trawników w miejscach publicznych, złe parkowanie samochodów na publicznych drogach, ale także te poważniejsze, jak np. problemy z dostępem do służby zdrowia, czy tragiczna sytuacja uchodźców z krajów arabskich na polsko – białoruskim pograniczu.

Janusz Bartkiewicz lubił wdawać się w polemikę z innymi felietonistami, a także z Czytelnikami, którzy odnosili się do Jego felietonów. W swoich publikacjach szedł pod prąd, doszukując się prawdy tam, gdzie inni nie umieli lub nie chcieli jej zauważyć. Zawsze był sobą, wierny swoim przekonaniom, których zaciekle bronił. I był za to bezpardonowo atakowany przez politycznych adwersarzy. Rzadko zdarzało Mu się popełnić jakiś błąd, ale nie miał problemu, by go sprostować i przeprosić. Często Jego opinie i poglądy były sprzeczne z moimi, ale nie miało to wpływu na decyzję o ich publikacji na łamach Tygodnika DB 2010, ponieważ od samego początku zależało mi na tym, aby gazeta i portal internetowy były miejscem wymiany myśli i opinii z różnych stron i środowisk.

Za to wszystko jeszcze raz Januszowi Bartkiewiczowi serdecznie dziękuję. I – jak zwykł mawiać sam Pan Janusz – stawiam dolary przeciwko orzechom, że znajdą się jeszcze takie tematy, które będzie chciał (a nawet musiał) poruszyć na łamach Tygodnika DB 2010 i portalu db2010.pl.

Robert Radczak

REKLAMA

REKLAMA

Archiwalne posty