https://db2010.pl Tygodnik DB2010 GAZETA AGLOMERACJI WAŁBRZYSKIEJ

O aferze w wałbrzyskiej policji raz jeszcze

Zastanawiałem się, czy o perturbacjach wałbrzyskich policjantów z pionu kryminalnego, będących efektem swoistej wojny jaką toczą z nimi przedstawiciele najwyższej policyjnej władzy w Wałbrzychu, jeszcze pisać, czy też już sobie odpuścić. Wątpliwość jaka się we mnie zrodziła, wynikała z obawy, że ktoś może pomyśleć, iż mnie jakaś obsesja opanowała, przez co tak często do tego tematu wracam. Nic z tego, bo do tematu wracam tylko dlatego, iż on sam wraca do mnie wielekroć, więc i wielokrotnie o nim piszę.

Zanim przejdę do rzeczy, słów kilka natury ogólnej, ale w tak zwanym temacie. Otóż całkiem niedawno prokuratura skierowała akt oskarżenia przeciwko znanemu polskiemu pisarzowi Jakubowi Żulczykowi, zarzucając mu, że na pewnym publicznym forum internetowym w listopadzie 2020 r. dopuścił się zniewagi prezydenta A. Dudy, nazywając go debilem, a 5 stycznia 2022 r. sąd sprawę umorzył, uznając czyn pisarza za mało szkodliwy społecznie i stwierdził, że nie można mu przypisać odpowiedzialności karnej. Wyrok jest nieprawomocny, ale swoją wymowę ma. Czy jest więc jakaś analogia pomiędzy znieważeniem prezydenta Polski, a znieważeniem komendanta policji z Wałbrzycha? Myślę, że tylko poprzez sam domniemany fakt znieważenia. Różnica jest taka, że Żulczyk swą opinię wyraził na forum publicznym, a 6 wałbrzyskich policjantów rozsyłało MMS-y zawierające śmieszne memy, jak najbardziej prywatnie, ponieważ wszelkie memy, fotografie i SMS-y są korespondencją prywatną i póki nie zostaną upublicznione, nikomu nic do tego. Łącznie z prokuraturą. A nawet jeżeli ktoś zamieściłby je na forum publicznym, to nie ich wytwórca, ale ten kto je tam zamieścił, mógłby być pociągnięty do odpowiedzialności karnej. Jednakże pod istotnym warunkiem: że czyn taki można by było uznać za wysoce szkodliwy społecznie. Zastanawiam się: czym kierowała się prokuratura wszczynając w sprawie prywatnoskargowej postępowanie karne, bo jakoś dziwnie pewny jestem tego, że ranga prezydenta państwa ważniejsza jest od rangi komendanta powiatowego policji. Tak więc powtórzę raz jeszcze, że moim zdaniem w sprawie tej jest drugie dno, a domniemane znieważenie wykorzystano jako pretekst do ustalenia tych, którzy śmieli kontaktować się ze mną. Wskazuje na to zakreślony w postanowieniu o zabezpieczeniu telefonów okres popełnienia tej niesłychanej zbrodni.

W dniu, w którym Tygodnik DB2010 opublikował mój felieton (13.01. br.) w sprawie niesamowicie bulwersującej atmosfery panującej w Komendzie Miejskiej Policji w Wałbrzychu, dotarł do mnie kolejny list od wałbrzyskich funkcjonariuszy pionu kryminalnego, którego treść (po niezbędnych modyfikacjach) mam zamiar również opublikować, po tym jak uda mi się pewne informacje potwierdzić zarówno w KMP, KWP oraz prokuraturze. Sprawa jest niesamowicie istotna, ponieważ rzadko (naprawdę rzadko) zdarza się, aby komendant policji składał w prokuraturze zawiadomienie o tym, że jego podwładni dopuścili się przestępstwa kryminalnego, a nie dotknęła ich żadna kara dyscyplinarna. Ponadto wszyscy oskarżeni przez komendanta to funkcjonariusze pionu kryminalnego, czyli tego segmentu policji, na którym w zasadzie opiera się cały sens jej istnienia. Więc: jeżeli w pionie kryminalnym – zdaniem komendanta – pracują osoby dopuszczające się popełnienia czynów kryminalnych, to zgodnie z obowiązującymi przepisami, powinien podjąć natychmiastowe działania zmierzające do ich eliminacji z szeregów policji. A wszystko wskazuje na to, że komendant takich działań nie podjął, czym – według mnie – dopuścił się popełnienia przestępstwa określonego w Kodeksie karnym, jako niedopełnienie obowiązku służbowego (art.231 k.k.). Zgodnie z art. 132 ustawy o policji, funkcjonariusz odpowiada dyscyplinarnie za popełnienie przewinienia dyscyplinarnego, polegającego na naruszeniu dyscypliny służbowej lub nieprzestrzeganiu zasad etyki zawodowej. Naruszeniem dyscypliny służbowej jest m.in. umyślne naruszenie dóbr osobistych innego policjanta, czyli w tym przypadku dóbr osobistych komendanta, czyli w sprawie takiego naruszenia w stosunku do jego sprawców winno być wdrożone postępowanie dyscyplinarne, a z tego co się dowiedziałem niczego takiego komendant nie uczynił. Tymczasem wspomniany art. 132 w ustępie 4 jednoznacznie stanowi, że „czyn stanowiący przewinienie dyscyplinarne, wypełniający jednocześnie znamiona przestępstwa (…), podlega odpowiedzialności dyscyplinarnej niezależnie od odpowiedzialności karnej”. Jeżeli więc prawo obliguje komendanta do wdrożenia postępowania dyscyplinarnego, albo przynajmniej przeprowadzenia z policjantem udokumentowanej rozmowy dyscyplinarnej, to zaniechanie tego obowiązku jest niczym innym, niż niedopełnieniem obowiązku służbowego (razy 6) popełnionym przez samego komendanta, czyli kłania się nisko art. 231 k.k.

Pewien istotny problem pojawia się w sytuacji, kiedy podmiotem naruszenia dóbr osobistych jest sam komendant, ale ustawa o policji również i taką możliwość przewidziała, co wynika z treści art.134i ust. 2, który umożliwia mu wystąpienie do komendanta wojewódzkiego z wnioskiem o wszczęcie postępowania z uwagi na szczególny charakter sprawy. Dlaczego zatem komendant miejski nie skorzystał z tej możliwości? Myślę, że odpowiedź na te pytanie nie nastręczy nikomu trudności, kiedy weźmie się pod uwagą dwie najbardziej istotne okoliczności. Pierwsza jest tego rodzaju, że komendant miejski nie do końca mógł być pewnym, iż wyznaczony przez komendanta wojewódzkiego rzecznik dyscyplinarny z KWP dojdzie do wniosków, jakie byłyby jemu na rękę i znajdzie podstawy do ukarania wskazanych mu funkcjonariuszy. Natomiast drugą, o wiele istotniejszą okolicznością, jest na pewno to, że w postępowaniu dyscyplinarnym prowadzący je, nie ma podstaw prawnych do przeprowadzenia przeszukania i zabezpieczenia rzeczy (tu prywatnych telefonów komórkowych i kart SIM), jakie uważa za rzeczowe źródła dowodowe, wskazujące winę policjantów. Więc aby czynność taką przeprowadzić, posłużył się zręcznym, ale niezbyt etycznym trickiem, w postaci zawiadomienia o znieważeniu za pomocą środków masowego komunikowania się. Jak się to skończyło, opisałem w ubiegłym tygodniu, jednak nie mogę się oprzeć zdziwieniu, wywołanym faktem, że prokuratura (nie wiem czy rejonowa w Wałbrzychu, czy w Świdnicy) połączyła w jednym dochodzeniu dwie zupełnie odmienne sprawy. Pierwszą, dotyczącą tzw. „wątku covidowego” oraz dwóch innych czynów, dotyczących niedopełnienia obowiązków i poświadczenia nieprawdy. A przecież ta pierwsza sprawa została wszczęta z zawiadomienia funkcjonariuszy policji (pokrzywdzonych), a drugą wszczęto przeciwko tym samym policjantom, co w rezultacie prowadzić może do sytuacji, że prawa do obrony tychże funkcjonariuszy mogą być zagrożone przez to, że w jednej sprawie zostaną przesłuchani jako świadkowie, a w drugiej występują jako strona oskarżona. Prościej można wyrazić to tak, że w tej jednej sprawie występują w charakterze pokrzywdzonych i oskarżonych jednocześnie. Jeżeli nie widzi tego prokuratura, to może dostrzeże to sąd i uzna za bezpodstawne wszelkie czynności podjęte wobec policjantów w ramach połączonego śledztwa, nie mających żadnego związku z czynami opisanymi w art. 131 i 271 k.k. Ciekawi mnie też, co 1 marca 2022 r. orzeknie Sąd Rejonowy w Wałbrzychu, w sprawie złożonego zażalenia na postanowienie prokuratury o zabezpieczeniu ich prywatnych telefonów komórkowych. Będę się temu z uwagą przyglądał.

Janusz Bartkiewicz

http://janusz-bartkiewicz.eu

***

Redakcja nie odpowiada za przedstawione dane, opinie i stwierdzenia, które stanowią wyraz osobistej wiedzy i poglądów autora. Treści zawarte w felietonie nie odzwierciedlają poglądów i opinii redakcji.

REKLAMA

REKLAMA

Archiwalne posty