Intensywne opady deszczu, połączone z silnym wiatrem, wywołały zagrożenie powodziowe w gminach Aglomeracji Wałbrzyskiej. W nocy z 13 na 14 października służby miały ręce pełne roboty, bo nie brakowało lokalnych wystąpień rzek i strumieni z koryt oraz podtopień budynków.
– Do środowego południa odnotowaliśmy ponad 50 interwencji związanych z zalaniami i podtopieniami – mówi Paweł Kaliński, zastępca Komendanta Miejskiego Państwowej Straży Pożarnej w Wałbrzychu. – Najgorsza sytuacja była w Gminie Czarny Bór. W Jaczkowie, gdzie rzeka wylała, woda podtopiła dwa budynki, a w Witkowie został zalany jeden budynek. W Gminie Stare Bogaczowice w kilku budynkach woda wdarła się do piwnic. Na szczęcie w środę od rana poziom wód w rzekach zaczął stopniowo opadać.
Komunikaty rozesłane przez Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej oraz alerty RCB postawiły w gotowości służby we wszystkich gminach Aglomeracji Wałbrzyskiej.
– Najgorzej było za Chwaliszowem na tak zwanym Zaolziu, ale w środę rano rzeka Strzegomka utrzymywała się w korycie i – mimo opadów – woda powoli opadała. Nie ma uszkodzeń dróg, bo pozostałe rzeki też pozostały w korytach, jedynie woda spływając z pól powodowała miejscowe rozlewiska. Nasi strażacy są w pełnej w gotowości, wypompowują wodę z zalanych obiektów i cały czas kontrolujemy sytuację – mówi Mirosław Lech, wójt Gminy Stare Bogaczowice, która w poprzednich dekadach najbardziej była doświadczana przez powodzie.
Niebezpiecznie było także w dorzeczu Bystrzycy.
– Na ulicy Długiej w Jedlince było groźnie. Mieszkańcy w miejscach zagrożonych podtopieniami poustawiali worki z piaskiem, ale woda nie wystąpiła z koryta. Trochę szkód powstało w Parku Północnym, gdzie przepełniły się oba stawy zasilane wodą spływającą z okolicznych wzniesień – tłumaczy Leszek Orpel, burmistrz Jedliny – Zdroju.
Niespokojną noc mają za sobą również mieszkańcy kilku miejscowości w Gminie Walim.
– Worki zostały poukładane w miejscach zagrożenia zalaniem w Jugowicach, Olszyńcu i Zagórzu Śląskim. Na szczęście woda nigdzie nie przepełniła koryta, ale martwi mnie stan wody w jeziorze Bystrzyckim. Cały czas więcej wody wpływa do zbiornika, niż jest z niego odprowadzane. Wzrasta poziom jeziora i brakuje już tylko kilkudziesięciu centymetrów do poziomu hotelu. Jesteśmy w kontakcie z właścicielem zapory, ale większy zrzut wody może zagrozić gminie i miastu Świdnica – wyjaśnia Adam Hausman, wójt Gminy Walim.
Straż Miejska w Świdnicy nie odnotowała żadnych zgłoszeń od mieszkańców w sprawie podtopień czy zalania ich posesji. Powstało natomiast rozlewisko wodne na ul. Śląskiej przy wyjeździe z miasta w stronę Bystrzycy Dolnej, niedaleko ogrodów działkowych „Stokrotka 1”. Aktualnie droga jest przejezdna, a sytuacja w tym rejonie miasta jest na bieżąco monitorowana przez miejskie służby.
– Jesteśmy w stałym kontakcie z Państwową Strażą Pożarną oraz Strażą Miejską w Świdnicy. Sytuacja obecnie jest opanowana. Nie ma powodu do obaw. Na bieżąco monitorujemy poziom wody w rzece Bystrzyca na terenie miasta, który jest podwyższony ale aktualnie nie zagraża bezpieczeństwu mieszkańców Świdnicy – mówi Jacek Budziszewski, dyrektor Biura Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego Urzędu Miejskiego w Świdnicy.
Nagły wzrost poziomu wody miał miejsce w zbiornikach na terenie Parku Centralnego. Jest on na tyle wysoki, że woda przelewa się z jednego ze zbiorników.
– Uspokajamy – jest to pożądana sytuacja. W trakcie przebudowy Parku Centralnego zbiorniki były projektowane i wykonane w taki sposób, aby w przypadku nadmiernych opadów woda samoczynnie przelewała się z nich przez specjalne kanały wprost do rzeki. Zamknięto jedynie odcinek jezdni na odcinku od ulicy Częstochowskiej w kierunku Niegoszowa – dodaje Mateusz Jadach z Biura Prezydenta Miasta Świdnica.
W miarę spokojnie było w Gminie Głuszyca.
– U nas nie było większego zagrożenia ze strony rzek. Za to wiatr powalił dwa drzewa, którymi zajęli się nasi strażacy – relacjonuje burmistrz Roman Głód.
Przez chwilę groźnie zrobiło się w przygranicznym Golińsku w Gminie Mieroszów.
– Na moście na rzece Ścinawka w Golińsku zrobił się zator, który mógł spowodować spiętrzenie wody i powódź. Na szczęście strażacy szybko go usunęli i udrożnili przepływ. O tym, że sytuacja była groźna najlepiej świadczą podtopienia w czeskim Starostinie, gdzie Ścinawka wylała. Na szczęście po naszych interwencjach zostało oczyszczone koryto tej rzeki w Mieroszowie – podkreśla burmistrz Mieroszowa Andrzej Lipiński.
(RED)