https://db2010.pl Tygodnik DB2010 GAZETA AGLOMERACJI WAŁBRZYSKIEJ

Okiem psychologa: Don Kichot w każdym z nas

„Przychodzi taka chwila, kiedy obraz naszego życia odłącza się od życia, staje się niezależny i z wolna zaczyna roztaczać nad nami swoje panowanie” – M. Kundera „Sztuka powieści”.

„….ile głów, tyle rozumów” – Lew Tołstoj „Anna Karenina”.

Kiedy budzisz się rano twój mózg natychmiast loguje się do rzeczywistości, uruchamiając szereg programów (celów i środków ich realizacji), dzięki którym od razu wiesz gdzie jesteś, kim jesteś i co masz robić. Twój świat nabiera znaczenia i sensu, a ty nie masz najmniejszych wątpliwości, że taki właśnie jest. Czujesz, że masz nad własnym życiem kontrolę i jesteś na ogół przekonany, że to, czym się zajmujesz, o czym myślisz, co planujesz jest ważne, słuszne i odzwierciadla jakąś prawdę o rzeczywistości, o zasadach i regułach, które nią rządzą, wartościach, które ją organizują. Ten proces nie wymaga od nas wysiłku, dzieje się automatycznie. Ustawia nas niejako w samym centrum życia, w jego naturalnym i czytelnym nurcie, pozwala, byśmy mogli mu się poddać, wyciszając wszelkie niepokoje, dylematy i niepewność. Bez tego ewolucyjnie wykształconego procesu (czy wielu różnych procesów ) nasze życie byłoby chaosem, pozbawionym sensu, w którym każde działanie i decyzja wymagałaby od nas wysiłku poznawczego przekraczającego naturalne zasoby. Nie wiemy jak to się dzieje, nie mamy dostępu do owych mechanizmów, nie możemy w dowolny sposób nimi sterować (w istocie to jesteśmy tymi mechanizmami i procesami). Uświadamiamy sobie jedynie ich efekty: poczucie dobrze znanej, oswojonej rzeczywistości, w której zajmujemy określone miejsce. Ujawnienie tych procesów nie zmieni wprawdzie ich charakteru i funkcji, ale – jak każda użyteczna wiedza – pozwoli nam na szersze spojrzenie na nasze życie i życie innych ludzi. Może nam na przykład ułatwić zrozumienie zjawisk społecznych rozgrywających się obecnie w Polsce i których jesteśmy równocześnie świadkami jak i uczestnikami.

Fundamentem, na którym opiera się nasze rozumienie i niekwestionowana znajomość świata, jest nasza wiedza. W jej skład wchodzą wiedza jawna, deklaratywna – obejmująca ogromną liczbę danych, tworzących skomplikowany obraz własnej osoby i obraz świata (wiedza co) oraz wiedza proceduralna, utajona – będąca pewnego rodzaju programami działania na różnych poziomach ogólności (wiedza jak) i aktywizowana automatycznie w trakcie realizacji celów (np. przygotowanie kolacji, przygotowanie raportu itd) lub poprzez wskazówki tkwiące w bieżącej sytuacji (np. przejście przez jezdnię). Wielkość zasobów wiedzy nie jest bez znaczenia dla skutecznego poruszania się w rzeczywistości, ale równie ważne jest np. jej zróżnicowanie treściowe i wewnętrzne zintegrowanie (wiedza z różnych dziedzin powiązana ze sobą logicznie i tematycznie).

Ważnym aspektem wiedzy są standardy, które nabywamy w sposób niejawny we wczesnym dzieciństwie i które bywają artykułowane jako osobiste wartości. Standardy jako ogólne wartości określają kierunki naszego działania. Inne cele będziemy sobie stawiać i staną się one dla nas ważne, kiedy u ich podstawy leży standard władzy niż wówczas, gdy jest nim przynależność. Od standardów zależeć będzie też na przykład to, czy zdanie egzaminu będzie traktowane jako realizacja marzenia i wyzwania osobistego, czy jako obowiązek lub powinność. W tym pierwszym przypadku zdany egzamin wiązać się będzie z uczuciem dumy i radości, a w drugim z ulgą i odprężeniem (w psychologii mówimy o standardach promocyjnych i prewencyjnych. Istnieje narzędzie, dzięki któremu możemy je u siebie zdiagnozować). Warto wiedzieć, że standardy określają nasze cele, działania i środki ich realizacji w sposób automatyczny i często nie zdajemy sobie sprawy z tego, że to czym się w życiu kierujemy, to co nas motywuje jest nabytym, nieświadomym programem (pomijam tu kwestie związane z biologiczną podstawą procesów nabywania wiedzy np. rolą cech temperamentalnych – to być może temat na inny artykuł). Mamy wrodzoną skłonność do przyczynowo – skutkowego wyjaśniania własnych działań (jesteśmy przekonani, że tego właśnie chcieliśmy) dlatego często padamy ofiarą odczuwania własnej woli, tam gdzie jej zwyczajnie nie ma.

Choć prawdziwe do pewnego stopnia jest przekonanie, że uczymy się całe przez życie, to przyswajanie wiedzy (jej asymilacja i akomodacja) jest zróżnicowane w zależności od wieku i właściwości jednostki. W dzieciństwie i młodości wiedza płynie do nas szerokim strumieniem, by w wieku dojrzałym kapać powoli, pojedynczymi kroplami niczym woda z kranu. Na starość dokonujemy raczej nieznaczących korekt w obrębie własnej wiedzy (w tym przekonań, wartości) i to tylko najczęściej wówczas, gdy rzeczywistość napiera zbyt mocno, odsłaniając naszą ignorancję, potęgując niepewność i utratę kontroli. Im bardziej stabilne i przewidywalne jest środowisko w jakim żyjemy i mniej mamy okazji do nowych doświadczeń, tym mniej się uczymy nowych rzeczy. Kiedy świat nie stawia nam zbyt dużych wymagań i nie podważa naszego o nim obrazu, nie mamy motywacji, by cokolwiek w nim zmieniać. Istnieje silna wewnętrzna presja do utrzymywania stabilnego obrazu rzeczywistości, zwłaszcza gdy skutecznie realizujemy swoje cele. Oczywiście, jak zawsze w przypadku ludzi, różnimy się stopniem otwartości na nowe doświadczenia (wymiar osobowości) niezależnie od wieku, potrzebą posiadania pewnej i spójnej wiedzy, czy otwartością poznawczą (rozumianą jako mózgowy proces nabywania wiedzy). Dlatego są ludzie, którzy do końca swoich dni trzymają się kurczowo swoich przekonań, przyzwyczajeń oraz tacy, którzy uczą się nieustannie, poszerzając swoje horyzonty myślenia i własną mądrość, choć – jak wspomniałem – jakieś spektakularne, rewolucyjne zmiany w obrębie własnej wiedzy wraz z wiekiem zdarzają się niezwykle rzadko.

Nasza wiedza, mimo że nie budzi w nas zwątpienia co do swojej prawdziwości i adekwatności (tzw. naiwny realizm), wcale nie musi być prawdziwa. I zwykle nie jest lub jest mocno uproszczona. Bardzo często przyjmuje postać kategoryczną i  subiektywnie pewną. „Taki jest świat i już”, „nikt mi nie powie, że jest inaczej”, „tak to się robi” itp. – to myśli, które towarzyszą niemal każdemu z nas. Ta potoczna wiedza z natury swojej jest aprioryczna (W. Łukaszewski), nie potrzebuje dowodów, wystarczą jej przykłady. Ważne tylko, by dawała nam poczucie sensu, kontroli i pewności. Im bardziej w coś wierzymy, tym mniejsza szansa, że coś innego przyjdzie nam do głowy. Utrwalone przekonania, schematy poznawcze i standardy są wyznacznikiem naszych oczekiwań względem rzeczywistości. Świat nigdy nie jawi nam się w swojej bezpośredniości i obiektywności, zawsze jest zniekształcony poprzez nasze prognozy odnośnie tego co może, powinno i w jaki sposób się wydarza  oraz jaki owe wydarzenie ma dla nas sens.

Co zatem dzieje się, kiedy napływające informacje (o świecie, naszych własnych działaniach) są wyraźnie sprzeczne z naszą wiedzą (przekonaniami, wartościami)? Mówiąc najogólniej: pojawia się niespójność w obrębie naszego systemu przekonań, wywołując niepewność. Nie wiemy co mamy robić, bo nie jesteśmy pewni tego, czy nasze opinie i sądy mogą stanowić podstawę do działania. W takich sytuacjach odczuwamy zwykle lęk, dyskomfort, frustrację. Owa niespójność, czy też niezgodność w obrębie naszej wiedzy, powoduje awersyjny, wymagający redukcji stan psychiczny, zwłaszcza, gdy dotyczy ważnych dla nas kwestii: naszej samooceny, tożsamości, przekonań i wartości (np. ważne jest dla mnie bezpieczeństwo moje i mojej rodziny, które moim zdaniem zapewnia uszczelnianie granic przed emigrantami, a na ulicach miast widzę osoby o odmiennym kolorze skory lub mówiące językiem np. arabskim, albo uważam, że moje przekonania religijne lub dotyczące życia seksualnego są moja sprawą a słyszę w telewizji, że rząd wprowadza ustawy, które uderzają w poczucie mojej wolności, itd.).

Żeby żyć i podejmować decyzje, musimy dostrzegać w otaczającej rzeczywistości pewien porządek zgodny z naszymi oczekiwaniami i przyzwyczajeniami (w tym poznawczymi). Dzięki temu świat nabiera dla nas sensu, który jest zrozumiałą i oczekiwaną relacją pomiędzy obiektami oraz zdarzeniami. Kiedy wokół dzieje się coś, co wyraźnie odbiega od owych oczekiwań, np. nie możemy wyjść z domu z powodu szalejącego wirusa, sens nam umyka i czujemy potrzebę, by go jak najszybciej przywrócić (szerzej o strategiach przywracania sensu i kontroli napiszę w kolejnych wydaniach Tygodnika DB 2010 – dop. MG). Nie bez powodu w takiej psychologicznej sytuacji niepewności górę biorą uczucia oraz ucieczka w spekulacje, których przykładem są teorie spiskowe. Dzięki iluzji odkrycia ukrytych wzorów i mechanizmów rządzących rzeczywistością (np. koronawirus to sprawka Billa Gatesa) staje się ona znowu zrozumiała.

Zespół psychologów z Uniwersytetu Jagielońskiego: M. Kossowska, E. Szumowska, P. Szwed poddając analizie zjawiska nietolerancji, zamkniętości poznawczej zastanawia się: dlaczego właśnie dziś całe grupy społeczne poczuły, że otaczająca rzeczywistość przestała być zrozumiała i straciły nad nią kontrolę? (str. 60). Stawiając to pytanie w kontekście obecnej sytuacji w Polsce, przychodzą do głowy różnorodne wyjaśnienia. Ich wspólnym mianownikiem – jak sądzę – jest poczucie zagrożenia kluczowych dla własnej tożsamości wartości i opowieści, które przenika dzisiejszą rzeczywistość społeczną Polski i dotyka jej mieszkańców. Słowem: wokół dzieje się coś, co nas niepokoi, oburza, budzi sprzeciw, wyzwala negatywne emocje. Rzeczywistość przestała być stabilna i przewidywalna, nie wiadomo co może zdarzyć się jutro, za miesiąc lub za rok i jaki to będzie miało wpływ na nasze życie, realizację postawionych celów i marzeń. Taka sytuacja powoduje utratę poczucia kontroli, przejawiającą się w zwątpieniu, czy jesteśmy w stanie osiągnąć zamierzone cele i uchronić się przed tym, co niezamierzone i niechciane (Kossowka, str. 49). Bowiem aby kontrolować rzeczywistość, musimy znać reguły nią rządzące oraz mieć przekonanie, że otoczenie, w którym żyjemy, jest zrozumiałe, uporządkowane i przewidywalne, a nasza tożsamość niezagrożona (szerzej o tych mechanizmach traktują np. „model utrzymywania sensu” Heinego oraz „model opanowania trwogi” Pyszczyńskiego i innych). Obecna sytuacja w Polsce daleka jest od takiej klarowności, nie dziwi więc rosnący społeczny niepokój oraz radykalizacja mocno podzielonych poglądów i postaw wobec tego, co się dzieje.

Utrata stabilności wiąże się, jak już sygnalizowałem, z naruszeniem naszych oczekiwań i prognoz, dotyczących w tym wypadku sytuacji ekonomicznej, gospodarczej i społecznej w Polsce. Owe oczekiwania opierają się na systemie osobistych wartości (także na tym, jak bardzo obchodzi nas to, co dzieje się w kraju, na naszym zaangażowaniu politycznym) i posiadanej wiedzy, w tym na wiedzy o tym, czym jest demokracja i jak należy ją rozumieć. Oczywiście, nie wszyscy angażujemy się w równym stopniu w sprawy ogólnospołeczne, czy polityczne. Duża część obywateli skupia się na swoich małych światach, codziennych problemach i często nie zauważa w ogóle, że wokół dokonują się jakieś znaczące zmiany (chyba, że dotykają ich one bezpośrednio, np. rosnąc ceny żywności, czy energii elektrycznej). Jak wynika z badań (np. K. Skarżyńska) ta grupa ludzi to osoby słabo wykształcone (mające ojców z niskim wykształceniem, str. 47), o niskim dochodzie. Innym ważnym czynnikiem braku zaangażowania politycznego są społecznie podzielane wartości. Z badań wynika, że większej aktywności politycznej (zarówno w postaci partycypacji konwencjonalnej – udział w wyborach, jaki niekonwencjonalnej – np. udział w manifestacjach) można się spodziewać po osobach ceniących wartości indywidualistyczne (takie jak sukces, samorozwój, niezależność) niż kolektywistyczne (takie jak życie rodzinne, spokój, przyjaźń – K. Skarżyńska). Osoby ceniące wartości kolektywistyczne, a przy tym słabej wykształcone i uboższe albo w ogóle nie uczestniczą w życiu politycznym, albo ich aktywność ogranicza się do udziału w powszechnych wyborach (parlamentarnych, prezydenckich). Jednak na ogól ich wybór polega na potwierdzeniu i usankcjonowaniu bieżącej sytuacji politycznej i ludzi sprawujących władzę, zwłaszcza jeśli nie dostrzegają jakiś zagrożeń dla swojej codziennej egzystencji. Takie osoby, niezależnie od swoich politycznych przekonań (choć najczęściej owe przekonania ograniczają się do ogólnych oczekiwań i wartości) rzadko biorą czynny udział w publicznych dyskusjach, unikają otwartych debat (np. na FB). W przeciwieństwie do dobrze wykształconych, nieźle zarabiających, którzy w ten sposób przy okazji realizują własne cele (wpływu, autoprezentacji, władzy, osiągnięć) lub zaspokajają potrzebę kontaktu interpersonalnego, czy społecznej tożsamości (str. 36). W ten sposób duża grupa ludzi zostaje niejako odcięta od publicznych sporów, ale dzięki temu rzadziej ulega wpływom innych ludzi i zmienia swoje przekonania (już wspomniałem, że ludzie w ogóle rzadko zmieniają swoje przekonania kiedy nie mają po temu okazji, tym bardziej kiedy są tak dogmatyczne przywiązani do swoich obrazów świata).

W przypadku ludzi mniej lub bardziej zaangażowanych politycznie ich postawy wobec tego, co dzieje się w Polsce, są – jak wspomniałem – ugruntowane miedzy innymi w wiedzy na temat tego czym dla nich jest demokracja. Klasyczna, deliberatywna, konstytucyjna, proceduralna, radykalna, elitarna, feministyczna to tylko kilka z pięćdziesięciu czterech określeń, które w ramach teorii polityki były lub nadal są łączone z demokracją (np. Dryzek „Democratic political theory” 2004). Nie ulega wątpliwości, że zjawisko demokracji jest złożone i wieloaspektowe. Tym bardziej pozostaje niejasne i wieloznaczne dla przeciętnego człowieka, który próbuje na swój własny użytek jakoś demokrację zdefiniować. Odpowiedź na pytanie: jak Polacy postrzegają i rozumieją zjawisko demokracji? – znajdziemy między innymi w badaniach zespołu psychologów UJ (K. Jaśko, M. Kossowska). Wyniki tych badań potwierdzają wcześniejsze ustalenia (np. badania Reykowskiego z początku lat 90-tych XX wieku), że złożone zjawisko demokracji jest rozumiane i umysłowo konstruowane przez jej uczestników bardzo różnie. Ludzie posługując się tym pojęciem podkładają pod nie wielorakie znaczenia w zależności od tego jakie wartości (standardy) podzielają. Osoby, dla których ważne są takie wartości, jak poszanowanie praw, w tym praw mniejszości, rozumiały demokrację przez pryzmat standardu wolności. Drugi ogólny wzór demokracji, określony jako opiekuńczy, wiązał się podzielaniem takich wartości, jak tradycja i bezpieczeństwo. Rozumienie demokracji w kategoriach socjalnych i autorytarnych (model opiekuńczy) wynika z wiary w silne państwo narodowe, które gwarantuje bezpieczeństwo we wszystkich obszarach życia i wspiera realizację tradycyjnych wartości, związanych z rodziną i wiarą religijną. Dla ludzi tak pojmujących demokrację, rozumienie jej w kategoriach swobody ekspresji i samostanowienia może stanowić zagrożenie dla bezpieczeństwa i ładu społecznego Nie dziwi więc, że badania ujawniły ujemny związek pomiędzy tak interpretowaną demokracją, a takimi wartościami, jak życzliwość i samokierowanie.

Sposób w jaki ludzie rozumieją otaczającą ich rzeczywistość (w tym polityczną) i jaki sens jej nadają, zależy od ich standardów, podzielanych wartości, przekonań i wiedzy dotyczącej wielorakich obszarów życia (w tym np. wiedzy czym jest demokracja). Możemy mieć bardzo zróżnicowane obrazy świata, a to oznacza, że inaczej rzeczywistość interpretujemy (inną opowieść tworzymy), inne wzory w niej dostrzegamy, co innego nas zajmuje i wydaje się ważne. Opowieści, które snujemy o sobie i życiu, stanowią fundament, na którym opierają się nasze działania, plany i cele, sprawiają, że świat wydaje nam się sensowny i uporządkowany.

Sytuacja z jaką mamy obecnie do czynienia w Polsce jest przykładem konfliktu dwóch odmiennych obrazów świata. Z jednej strony neoliberalnego indywidualizmu, zbudowanego wokół takich wartości, jak samostanowienie, samorealizacja, wolność osobista, z drugiej kolektywistycznego przywiązania do wartości wspólnotowych – narodowych i rodzinnych. Ludzie w każdej społeczności, każdym ustroju i w każdej cywilizacji będą bronili swojego obrazu świata i podzielanych wartości, które nadają sens ich życiu, podejmowanym działaniom, bez względu na to jaki on będzie i na jakich fundamentach będzie się wspierał (a wyzywanie się od idiotów naprawdę niczego nie zmieni). Pamiętajmy, że wiedza którą dysponujemy, jest zawsze mocno ograniczona i uproszczona (i często nie mająca nic wspólnego z prawdą), niezależnie od naszego wykształcenia, pozycji społecznej i władzy jaką posiadamy. Tym bardziej należy ostrożnie stawiać hipotezy, co do tego jak rzeczywistość powinna wyglądać, jaki kształt przybrać, gdyż z takiej wiedzy (i z żadnej innej) nie da się jej racjonalnie wywieść (gilotyna Hume’a). To nasze wizje, wartości, standardy i uczucia podpowiadają nam jak trzeba żyć i co w życiu się naprawdę liczy. A to kwestia bardzo osobista. Jak pisze M. Kundera: „Zrozumieć, wraz z Cervantesem (i jego Don Kichotem), że świat jest wieloznaczny, stanąć naprzeciw nie jednej, absolutnej prawdy (obrazu świata), lecz ogromu prawd (obrazów) sobie przeczących i względnych, za jedyny pewnik mieć przeto mądrość niepewności – wymaga siły”. Tej siły życzę i Wam drodzy Czytelnicy.

Marek Gawroń

Od redakcji: autor jest psychologiem – terapeutą, coachem, ekspertem w wielu krajowych i międzynarodowych projektach badawczych oraz rozwojowych. Publikował w czasopismach naukowych z zakresu psychologii emocji, empatii i relacji terapeutycznych. Prowadzi prywatny gabinet. Kontakt: margaw@op.pl

REKLAMA

REKLAMA

Archiwalne posty