https://db2010.pl Tygodnik DB2010 GAZETA AGLOMERACJI WAŁBRZYSKIEJ

Był sobie piłkarz

Rozmowa z Antonim Bugajskim, dziennikarzem „Przeglądu Sportowego” i autorem książki „Był sobie piłkarz”.

Jak narodził się pomysł na książkę „Był sobie piłkarz”?

 Antonim Bugajskim: – Najpierw był pomysł stałej rubryki w „Przeglądzie Sportowym”, a konkretnie w historycznym dodatku do gazety, który ukazuje się w czwartki. Kiedy kierownictwo gazety zleciło mi pisanie tekstów na tę stronę, zapaliły mi się oczy, bo pochylanie sie nad sylwetkami piłkarskich bohaterów z dawnych czasów jest wyjątkowo wdzięcznym zadaniem dla dziennikarza, którego fascynuje historia sportu. Założyłem sobie, że do każdego piłkarza będę chciał dotrzeć, oczywiście jeśli to możliwe, bo sięgam również po ludzi, którzy byli gwiazdami naszego futbolu w okresie międzywojennym. A jeśli kontakt nie jest możliwy, to szukam kogoś, kto o danym piłkarzu potrafi ciekawie opowiedzieć, sięgam po materiały źródłowe. Na tej podstawie staram się stworzyć portret bohatera pod jakimś kątem, w jakimś fragmentarycznym ujęciu. Oczywiście jest tu dużo subiektywnego spojrzenia, ale to właśnie staje się atutem. Nie chodzi przecież o tworzenie leksykonu czy notek nadających się do encyklopedii. Te historie muszą tętnić życiem. Pomysł książki był pochodną tamtego gazetowego projektu. Coraz bardziej nabierał realnego kształtu, kiedy okazywało się, że czytelników interesują takie ludzkie, piłkarskie historie, w których chodzi o coś znacznie więcej niż tylko o piłkę.

WROCŁAW 01-09-2016 NZ ANTONI BUGAJSKI FOT KRYSTYNA PACZKOWSKA/NEWSPIX.PL

Czym kierowałeś się przy doborze tych, a nie innych osób?

– Odpowiem banalnie, ale w stu procentach zgodnie z prawdą – zależało mi, aby biografie tych piłkarzy były ciekawe. To pojemne określenie, lecz każdy dobrze rozumie, o co mi chodzi. Tu nie może być przynudzania. Jasne, historia każdego człowieka, a więc i piłkarza, warta jest opowiedzenia, no ale niektóre historie są ciekawsze. Priorytetem byli dawni reprezentanci kraju, ale wolę przeczytać o przygodach piłkarza, który nigdy w kadrze narodowej nie zagrał, ale za to w latach 80. czmychnął z Polski i bez trudu zaistniał w niemieckiej Bundeslidze, potem we francuskiej Ligue 1, a na koniec jeszcze zagrał w reprezentacji „Reszty świata” z okazji 60. urodzin Lwa Jaszyna. „Niezwykłe historie zawodników nie tylko z pierwszych stron gazet” – podtytuł książki określa kryterium wyboru piłkarzy. No i muszę podkreślić – wybór był niezwykle bogaty i trudny.

Dlaczego nie ma w tej książce żadnego piłkarza z Wałbrzycha?

– W książce jest 40 piłkarzy i rzeczywiście żadnego, który byłby symbolem wałbrzyskiego Górnika albo Zagłębia z czasów ich świetności. Jest za to cała armia piłkarzy, których starsi kibica z Wałbrzycha i okolic doskonale znają, bo przyjeżdżali tutaj na ligowe i pucharowe mecze.

Z Wałbrzychem było związanych wielu innych znanych piłkarzy, także tych z pierwszej reprezentacji Polski jak: Marian Szeja, Henryk Kempny, Włodzimierz Ciołek, Tadeusz Dolny, Jerzy Wyrobek, Tadeusz Pawłowski…

– Można by tę listę reprezentantów Polski z wałbrzyską przeszłością ciągnąć znacznie dłużej i wymieniać Joachima Stachułę, Włodzimierza Śpiewaka, Zygmunta Garłowskiego, Józefa Kwiatkowskiego, Tadeusza Nowaka, Jana Sobola, Roberta Warzychę, Janusza Górę, Adama Matyska, Piotra Włodarczyka. A i to jeszcze nie wszyscy. Fantastycznym piłkarzem wałbrzyskiego Górnika był Marek Pięta. On akurat w kadrze narodowej nigdy nie zagrał, lecz z Wałbrzycha przeniósł się do Widzewa Łódź, z którym odnosił fantastyczne sukcesy w europejskich rozgrywkach, eliminując m.in. Juventus Turyn w Pucharze UEFA. Nieżyjący już dzisiaj Pięta był wtedy jednym z najlepszych piłkarzy, procentowało staranne wałbrzyskie szkolenie. Tak, zgadzam się, jeśli chodzi o Wałbrzych, to miałem spośród kogo wybierać. I nawet wybrałem, tylko że… Włodzimierz Ciołek nie chciał porozmawiać.

Dlaczego Włodzimierz Ciołek odmówił?

– No właśnie do końca nie wiem, bo kontaktowałem się z nim za pośrednictwem wspólnego znajomego. Odpowiedział, że nie jest zainteresowany rozmowę. Nie i koniec. Rozumiem, że miał swoje powody, choć trudno mi się z tym pogodzić. Tym bardziej że dawniej, jeszcze w latach 90., rozmawiał bardzo chętnie. Żaden inny piłkarz z przeszłością w wałbrzyskim klubie nie ma tak pięknej karty jak Włodzimierz Ciołek. Jest przecież medalistą mundialu, na którym strzelił gola. No i był autentyczną gwiazdą Górnika. Fantastyczny piłkarz. Jego piłkarski życiorys zasługuje na miejsce w niejednej książce.

Z regionem wałbrzyskim jest związany jeden z bohaterów książki: Ryszard Komornicki, który rozpoczynał karierę w Krysztale Stronie Śląskie.

– Tak! I to jest niezwykle barwna postać. Czterokrotny mistrz Polski z Górnikiem Zabrze i uczestnik meksykańskiego mundialu uroczo opowiada, w jakich okolicznościach trafił do Kryształu spod Ścinawy koło Lubina, skąd pochodził. Zresztą sam posłuchaj: „Po podstawówce, zresztą tej samej, do której kilka lat później chodził inny reprezentant Polski Andrzej Rudy, wybrałem szkołę w Stroniu Śląskim. Tylko dlatego, że znalazłem gdzieś w krzakach gazetę, nie wnikam, do jakich celów tam przyniesionej, w której była tabela okręgówki z nazwą klubu Kryształ Stronie Śląskie. Tak ładnie mi to zabrzmiało, że postanowiłem tam grać w piłkę, a przy okazji uczyć się w przyzakładowej szkole. Specjalność: zdobnik szkła kryształowego. Oznajmiłem rodzicom, że chcę jechać do Stronia Śląskiego. Zdecydowałem się żyć w małym miasteczku, bo urzekła mnie nazwa klubu. O niczym innym nie miałem pojęcia”. Tak opowiada Komornicki. A to tylko początek jego historii opisanej w książce.

Czy będzie kolejny tom „Był sobie piłkarz”?

– Wszystko zależy od czytelników. Jeśli się książka się spodoba, pojawi się zapotrzebowanie na kontynuację, z pewnością tak się stanie.

Czy znajdzie się w nim piłkarz związany z Wałbrzychem i/lub regionem wałbrzyskim?

– Konkretne pytanie, a więc konkretna odpowiedź: obiecuję, że w ewentualnej kontynuacji na pewno będą piłkarze związani z Wałbrzychem. Co najmniej dwóch, bo powinno być sprawiedliwie: jeden z Górnika i jeden z Zagłębia!

Rozmawiał Robert Radczak

REKLAMA

REKLAMA

Archiwalne posty