https://db2010.pl Tygodnik DB2010 GAZETA AGLOMERACJI WAŁBRZYSKIEJ

Życie w czasach pogardy

Powszechne, wśród wszelkiej maści komentatorów życia społecznego i politycznego w Polsce, opinie podkreślające pogłębiające się – bardziej niż kiedykolwiek wcześniej – podziały i polaryzacje poglądów, na nikim nie robią już wrażenia. Wystarczy ustawić programy informacyjnie naprzemiennie, raz te prezentowane w telewizji publicznej, za chwilę zaś wiadomości sieci komercyjnych, by natychmiast dostrzec różnicę, a nawet głęboką przepaść pomiędzy wizjami rzeczywistości proponowanymi w obu kanałach. Dla kogoś, kto od lat nie ogląda telewizji i nie interesuje się polityką, takie doświadczenie może wywołać ogromny dysonans poznawczy i poczucie, że żyjemy nie w jednym wspólnym, ale w wielu różnych światach (co do pewnego stopnia jest prawdą). Eksperci zastanawiają się wedle jakich kryteriów przebiegają owe podziały społeczne, wskazując tradycyjne rozróżnienia: suweren versus elita, prawica versus lewica, ale też zupełnie nowe, jak postawy wobec polityków i uchodźców lub przywiązanie do norm kulturowych.(M. Kossowska i inni).

Zróżnicowanie postaw i poglądów jest wszakże cechą demokracji i nie powinno nikogo dziwić, gdyby nie fakt, że dziś prowadzi do silnego zaburzenia relacji społecznych i społecznego dialogu, ujawniając destrukcyjne zachowania i postawy takie jak: pogarda, nienawiść, brak tolerancji wobec przekonań innych niż własne lub własnej grupy. Zjawiska te łatwo dostrzec nie tylko w sposobach i języku prowadzenia debat publicznych przez przedstawicieli np. różnych opcji politycznych, ale także, co niepokoi bardziej, w codziennych rozmowach zwykłych ludzi – tych mających miejsce w rodzinach, pomiędzy znajomymi, a także sporów toczących się na portalach społecznościowych. Zdarza mi się słyszeć, że maksyma „człowiek człowiekowi wilkiem” doskonale charakteryzuje to, co dzieje się dziś w Polsce.

Pomijając fakt, że napięcia społeczne i podziały oraz zło, które często im towarzyszy nie są czymś nowym w naszym ludzkim świecie, naglące pozostaje pytanie o przyczyny owych zjawisk. Prosta konstatacja, że mamy do czynienia z rosnącą wzajemną niechęcią, ignorancją oraz podatnością na populistyczne i nacjonalistyczne przekazy, a także malejącą empatią i brakiem zrozumienia dla innych poglądów nie wystarczy, by pojąć z czym mamy do czynienia. By cokolwiek zmienić, nie wystarczy też zdziwienie („co też dzieję się z tymi ludźmi”) i nawoływanie do opamiętania się i przejrzenia na oczy, z głębokim i niezachwianym przekonaniem, że prawda leży po naszej stronie. Potrzebne jest rzetelne zbadanie podłoża tych niepokojących zjawisk, ujawnienie i zrozumienia mechanizmów, które nimi kierują. Potrzebne jest spojrzenie okiem niezaangażowanego badacza, np., okiem psychologa.

Żeby było jasne: nie jest moją ambicją (nie mam takiej wiedzy) odkrycie uniwersalnej prawdy o przyczynach współczesnych społecznych podziałów oraz postaw i zachowań będących ich wynikiem. To zadanie dla – być może – setek różnych analityków i badaczy, psychologów, socjologów, politologów i praca wymagająca drobiazgowej analizy i głębokiej refleksji. Jednak, jako psycholog- naukowiec i praktyk, czuję potrzebę ujawnienie niektórych, istotnych moim zdaniem mechanizmów i procesów kryjących się za tymi niepokojącymi zjawiskami.

Świat ludzki wymaga opowiedzenia. Żeby żyć z poczuciem sensu i kontroli, musimy zrozumieć i wyjaśnić sobie rzeczywistość, w której żyjemy oraz swoje w niej miejsce. Owo rozumienie przybiera postać osobistych opowieści, będących zbiorem, nie zawsze spójnych, lecz dla nas oczywistych związków przyczynowo-skutkowych, reguł i zasad, schematów i wzorców oraz przekonań (zwłaszcza tych podzielanych społecznie, które stają się dogmatami), które naszym zdaniem charakteryzują świat i wskazują, co w nim jest ważne. Ostatecznie dają nam one podstawy do szybkiej oceny tego, co aktualnie dzieje się w naszym życiu, w jakim kierunku ono zmierza, a także podstawy do podejmowanych decyzji, samooceny, czy wyboru stylów życia. Są też odpowiedzialne za rozumienie zachowań innych ludzi. Dzięki nim wiemy z kim nam po drodze, a od kogo powinniśmy trzymać się z daleka. Dają nam wreszcie poczucie sensu życia i stanowią solidne podparcie w prognozach dotyczących naszej przyszłości. Próby kwestionowania ich i zagrożenie, które temu towarzyszy, wzmaga naszą czujność i uruchamia całych szereg wrodzonych mechanizmów, których zadaniem jest przywrócenie utraconej równowagi wewnętrznej i redukcja niepokojów. Im większe jest zagrożenie i wkradająca się niepewność, tym silniejsze i gwałtowniejsze są na nie reakcje.

Opowieści, czy też ich konkretne treści, czyli przekonania, tworzą swoistą matrycę, czy też filtr, przez który człowiek doświadcza świata. Słowem: to co myślimy na jakiś temat, jak oceniamy dane zjawiska, zależy od naszych przekonań i siły z jaką w nie wierzymy. Równocześnie szansa, że w myśleniu o jakimś aspekcie rzeczywistości weźmiemy pod uwagę inne niż nasze opcje i przekonania jest niewielka. Jeśli wierzysz, że narodowe wartości i style życia są zagrożone przez emigrantów z krajów arabskich, to żaden argument pokazujący, że takie zagrożenie obiektywnie nie istnieje nie zmieni twojej wiary. A im bardziej ktoś będzie się starał cię przekonań lub udowodnić, że nie masz racji, tym bardziej będziesz bronił własnych przekonań, atakując swoich adwersarzy, nierzadko z użyciem słownej agresji. Nie ma wiarygodnych dowodów, że przekonania, zwłaszcza te dogmatyczne, można łatwo zmienić poprzez racjonalną i otwartą dyskusję lub zaprezentowanie rozsądnych argumentów (wystarczy posłuchać publicznych sporów przedstawicieli różnych opcji politycznych). Za to wiele badań ujawnia siłę innego mechanizmu – zamykania się poznawczego na poglądy inne niż nasze, który powoduje, że im bardziej jesteśmy bombardowani przeciwnymi do naszych opiniami na dany temat (zwłaszcza jeśli ów temat jest dla nas i naszej samooceny ważny) tym bardziej usztywniamy się i polaryzujemy nasze poglądy.

Nabywamy przekonania (wiedzę osobistą) poprzez uczestnictwo w kulturze, socjalizację i uczenie się. Nasze opowieści tak naprawdę są jakąś osobistą wersją tych, które są najbardziej dostępne w naszej kulturze i najbliższym środowisku. Nasiąkamy nimi niejako od dzieciństwa i asymilujemy mimochodem, automatycznie i niezauważalnie. I z czasem stają się one tak naturalne, takie „nasze”, że zapominamy o ich rzeczywistych źródłach wierząc, że są wynikiem  naszych osobistych głębokich refleksji nad życiem. Jeśli wychowałeś się w rodzinie katolickiej szansa, że zaczniesz wierzyć inne bóstwa jest znikoma. Dlatego żyjąc w środowisku ludzi o podobnych lub identycznych opowieściach, którzy potwierdzają i wzmacniając twoje przekonania, nabierasz pewności, że są one prawdziwe i najlepsze z możliwych, a wszystkie inne zasługują na lekceważenia lub pogardę. Jeśli dodatkowo język dyskursu, który charakteryzuje dane środowisko jest pełen zaciętości, nienawiści lub pogardy dla inaczej myślących prymuje (uaktywnia) dostępność takich form komunikacji i sprzyja swobodnemu ich używaniu, niezależnie od twoich rzeczywistych intencji. Warto mieć gdzieś z tyłu głowy myśl, że ludzie na całym świecie będą zawsze bronić swoich opowieści, bowiem to dzięki nim ich życie ma sens, ustalony kierunek i względny porządek. Kwestionowanie ich to zamach na tożsamość osobistą i próba podważenia racji naszych działań i podejmowanych decyzji a także zamach na naszą samoocenę. Nic więc dziwnego, że ludzie tak bardzo i z zawziętością (z użyciem przemocy jeśli trzeba) angażują się w ich obronę.

Innym mechanizmem poznawczym regulującym nasze myślenie o świecie i przeżywane emocje (choć związanym z tym o którym pisałem przed tygodniem) jest tak zwany naiwny realizm, to jest przekonanie, że świat, w którym żyjemy jest taki jakim go widzimy, a więc wprawdzie zróżnicowany (różne narody, przekonania, religie itd.), ale w gruncie rzeczy dość przejrzysty, prosty, uporządkowany, a przede wszystkim sprawiedliwy. Wedle tej wizji mieszkańcy naszej planety dzielą się na tych, którzy błądzą i tych, którzy żyją w prawdzie (i oczywiście do tej grupy się zaliczamy), na tych, którzy dzięki swojej pracy i talentom osiągają sukces i na nieudaczników bez ambicji, na uczciwych i oszustów, na dobrych i złych itd.

Takie uproszczone i spolaryzowane widzenie świata ułatwia nam sprawne poruszanie się w nim i wzmacnia poczucie kontroli, a także upewnia nas, że jesteśmy wobec życia po tej właściwiej stronie. Wszelkie odcienie szarości i zjawiska nie pasujące do tej wizji są systematycznie ignorowane. W ten oto sposób mylimy nasze opinie i spekulacje na temat rzeczywistości z prawdą o niej, co stanowi przyczynę kolejnej iluzji, że nasza wiedza o świecie jest pełna i wiarygodna (iluzja wiedzy). Jak pokazują znane badania (Kruger i Denning), im bardziej jesteśmy pewni swojej wiedzy i przekonani, że wiemy o świecie naprawdę dużo, tym większy jest nasz poziom ignorancji. Tym, którym wydaje się, że wiedzą już niemal wszystko towarzyszy zaskakujący niski poziom rzeczywistej, posiadanej wiedzy oraz jej skrótowość i schematyczność. Jednak to silne przekonanie (iluzja), że znamy świat dobrze, że rozumiemy doskonale jego mechanizmy sprawia, że często z lekceważeniem i pogardą traktujemy tych wszystkich, którzy żyją inaczej, wedle innych reguł, znaczeń i wierzeń budują swój świat.

Widać to wyraźnie w przypadku części tzw. inteligencji (jeśli takowa w Polsce istnieje), ludzi przyzwoicie wykształconych, zabierających głos w wielu sprawach, nawet tych, o których mają mętne pojęcie. Wnioski z najnowszego raportu z badań Centrum Badań nad Uprzedzeniami UW (2019) nie pozostawiają wątpliwości. Otóż wyborcy partii opozycyjnych (jak wynika z innych analiz to mieszkańcy raczej dużych miast, ludzie dobrze wykształceni, przedstawiciele klasy średniej, także elity intelektualnej i gospodarczej) żywią bardziej negatywne uczucia, w większym stopniu dehumanizują i mają mniejsze zaufanie do swoich oponentów politycznych (ludzi raczej starszych, zamieszkujących małe miejscowości i wsie, o niższych dochodach, gorzej wykształconych i bardziej religijnych – co potwierdzają inne badania z których wynika, że istnieje dość wysoka korelacja pomiędzy wyższym wykształcaniem a mniejszą religijnością) niż zwolennicy partii rządzącej (http://cbu.psychologia.pl/uploads/f_bulska/Polaryzacja%20polityczna%202.pdf).

Zatrzymując się na chwilę przy charakterystyce socjologiczno-psychologicznej wyborców poszczególnych partii politycznych trzeba np. wspomnieć, że z kolei cechą wyróżniająca wyborów PiS jest większa niepewność i neurotyzm, mniejsza otwartość poznawcza oraz niski poziom ugodowości (https://www.gazetaprawna.pl/artykuly/1424770,wybory-parlamentarne-portret-wyborczy-pis.html). Jeśli chodzi o tę ostatnią, rozumiana jest ona jako unikanie konfliktów, chęć współpracy i budowania kompromisów. Biorąc pod uwagę, że w tej grupie społecznej dominują osoby o silnie dogmatycznych przekonaniach i jasnych jednoznacznych opowieściach (wiara w Boga, w tradycyjne wartości: rodzina, ojczyzna) sprawia, że ich zagrożenie (z jakim mamy dziś do czynienia) budzi większy niepokój, a za tym silniejsze, stanowcze i bezkompromisowe reakcje obronne. Sami wyborcy PiS uważają to za pozytywny aspekt swojej osobowości. Ugodowość kojarzy im się z zawieraniem zgniłych kompromisów, rezygnacją z wyznawanych wartości. Stąd znacznie częściej pojawiającą się negatywną emocją w tej grupie społecznej jest gniew oraz skłonność do ataków i do agresji słownej.

Przestrzegałbym jednak przed zbyt pochopnym wyciąganiem wniosków z przytoczonych badań, bowiem zawsze są one jedynie obrazem pewnych ogólnych tendencji i niewiele nam mówią o poszczególnych jednostkach. Nie ma przecież wątpliwości, że w każdej grupie wyborców istnieją ludzie bardziej lub mniej otwarci, tolerancyjni, ugodowi. Warto mieć to na uwadze podczas rzeczywistych relacji społecznych. Powinniśmy też pamiętać o innym uprzedzeniu, nazwanym w psychologii podstawowym błędem atrybucji, polegającym na przecenianiu w zachowaniu innych ludzi roli cech osobistych (talentów, przymiotów, motywacji) i niedocenianiu wpływu kontekstu sytuacyjnego. Ludzie bardzo często zachowują się w oparciu o wskazówki sytuacyjne, a nie posiadane cechy i stałe preferencje.

Nie chcę jednak zostawić naszych Czytelników z poczuciem, że nic zrobić się nie da, by przynajmniej złagodzić te niekorzystne zjawiska. To byłoby uproszczenie i wyraz fatalizmu. Ludzie – mimo swoich dużych wewnętrznych i zewnętrznych ograniczeń i niedoskonałości, które odkrywa psychologia – bywają też twórczy, elastyczni i skutecznie radzący sobie z własnymi słabościami. I tak np. badania nad mechanizmem zamkniętości umysłowej (mające w psychologii długą tradycję) pokazują, że wprawdzie podlegamy mu wszyscy, to istnieją różnice indywidualne w tym zakresie. Słowem: są ludzie bardziej lub mniej zamknięci na przekonania i poglądy, czy też ogólniej – na opowieści inne niż własne. O tych drugich mówimy, że są otwarci na świat, co niewątpliwie wpływa na ich większą tolerancje wobec innych. Inne badania wskazują, że owa większą otwartość może być wynikiem własnego rozwoju, pogłębionej refleksji, a przede wszystkim rozległej i wszechstronnej faktycznej wiedzy o świecie. Ludzie o takiej wiedzy wykazują większą tolerancję wobec innych niż własne opowieści. O takich osobach mówi się, że wykazują się życiową mądrością. I rzeczywiste badania nad mądrością potwierdzają te potoczne obserwacje. Ludzie mądrzy starają się zrozumieć, a nie z góry oceniać otaczającą rzeczywistość oraz zachowania własne i innych ludzi zanim podejmą jakiekolwiek działania. Spinoza miał rację – rozumienie jest podstawą moralnego, godnego i sprawiedliwego postępowania, chroniąc nas przy tym przed nietolerancją, uprzedzeniami, pogardą i nienawiścią.

Myślę, że życie w czasie pogardy uświadamia nam jak ważne jest mądre postępowanie, jak przydaje się mądrość, która wiąże się z dystansem do siebie i głębokim przekonaniem o ograniczeniach własnej mądrości, kultywowaniem postawy „nie wiem” albo „mogę się mylić”, tolerowaniem różnic w wyznawanych wartościach i priorytetach życiowych, szanowaniem jednostkowych przekonań innych ludzi, Warto, jak się wydaje, i jak tylko jest to możliwe otaczać się w swoim życiu ludźmi mądrymi, dzięki nim bowiem, sami stajemy się mądrzejsi, a świat odrobinę lepszy.

Marek Gawroń

Od redakcji: autor jest psychologiem – terapeutą, coachem, ekspertem w wielu krajowych i międzynarodowych projektach badawczych oraz rozwojowych. Publikował w czasopismach naukowych z zakresu psychologii emocji, empatii i relacji terapeutycznych. Prowadzi prywatny gabinet. Kontakt: margaw@op.pl

REKLAMA

REKLAMA

Archiwalne posty