https://db2010.pl Tygodnik DB2010 GAZETA AGLOMERACJI WAŁBRZYSKIEJ

Okiem psychologa: ach, te porównania…

Każdy z nas nieustannie i mimowolnie dokonuje porównań siebie (swoich cech, umiejętności, atrakcyjności ) i swojego życia (pozycji, statusu, osiągnięć, szczęścia, majątku) z innymi ludźmi oraz ich życiem. Istnieją dowody, że proces ten miał u naszych przodków charakter adaptacyjny, nic więc dziwnego, że tak trudno nam nim zapanować. Dobre rady w stylu: bądź sobą, unikaj porównań z innymi, są być może dobre w teorii (zważywszy, że takie porównania mogą pogorszyć nam nastrój), ale w praktyce przynoszą dość mierne efekty. Żyjemy wśród ludzi i codzienne kontakty z bliskimi, znajomymi, kolegami z pracy, a nawet osobami publicznymi, które widujemy w mediach, są silnym bodźcem do porównań. Dociera do nas informacja, że kolega z pracy, zajmujący się sprzedażą, zarobił w ostatnich kilku miesiącach dwa razy więcej niż my, spotkana po latach koleżanka ze szkoły robi na nas wielkie wrażenie, z zaskoczeniem bowiem zauważamy, że wygląda znakomicie i mimo upływu lat nic się nie zmieniła. Biegnąc rano na parking dostrzegamy kątem oka, że sąsiedzi kupili kolejny luksusowy samochód, a my jeździmy starym gratem, aktorki i aktorzy, których oglądamy w telewizji, wyglądają jak wycięci z żurnala – ciągle młodzi, wysportowani, szczupli, a u siebie dawno zauważyliśmy mocną nadwagę.

Porównujemy się wszyscy, często zupełnie nieświadomie, choć nie wszyscy reagujemy na owe porównania podobnie. Niektórzy badacze donoszą, że mamy swobodę wyboru alternatywnych porównań i w ten sposób możemy wpływać na poprawę swojego dobrostanu. Możemy, np. starać się porównywać do najbliższej grupy porównawczej, a nie do wystylizowanych i fałszywych obrazów z mediów, albo oceniać swoją sytuację w kontekście realistycznych celów i aspiracji, co powoduje, że nawet jeśli inni osiągnęli obiektywnie więcej w życiu (wyższe dochody, więcej znajomych na FB), to nie popadamy w depresję mając świadomość, że być może ich cele i priorytety są zupełnie inne niż nasze. Możemy wreszcie starać się ignorować porównania, nie zauważać, że to robimy, odwracać wzrok, zatykać uszy, unikać spotkań z innymi, ale czy to dobra strategia? W ten sposób zamykamy się na świat, ograniczamy własny, skazujemy na niekończącą się ucieczkę. Jednak nie wszystkie porównania, w których wypadamy gorzej od innych, działają na nas z równą siłą. Jeśli patrzysz na grę piłkarza z top listy to nie czujesz się gorzej mając świadomość, że trudno byłoby ci przebiec boisko, nie wspominając o ominięciu po drodze takiego przeciwnika. Podobnie kiedy słyszysz o zarobkach znanych aktorów: nie wpływa to raczej na twoje samopoczucie, gdyż doskonale zdajesz sobie sprawę z tego, że to nie twój świat, że to świat tak odległy od twojego, jak dwie galaktyki i raczej nigdy się w nim nie znajdziesz. Ale jeśli twój kolega z instytutu napisał już trzeci, świetnie przyjęty artykuł w tym miesiącu, a ty od paru miesięcy nie napisałeś nic, choć nie czujesz się od niego gorszy, z pewnością trochę cię to dotknie, podobnie jak spędzi ci sen z powiek wiadomość, że twój brat i bratowa znowu jadą na miesięczną wycieczkę w egzotyczne miejsca, podczas gdy twoja rodzina nie była na wakacjach od dwóch lat.

Ważne jest to, z kim się porównujesz: czy z kimś, kto jest do ciebie zupełnie niepodobny, ma inny zawód, mieszka w innym kraju itd., czy też należy do grona twoich znajomych, jest koleżanką z pracy lub rywalem na boisku, czy trasie biegowej. Zdecydowanie częściej porównujemy się z tą drugą grupą osób i to te porównania mają największy wpływa na nasz dobrostan i samoocenę, choć nie można wykluczyć, że porównanie z osobą publiczną – aktorem, prezenterem, piosenkarką, także pobudzi naszą zazdrość lub zawiść. Jeśli żyjesz wśród ludzi z najbliższego otoczenia, którzy wydają się mieć lepsze życie od twojego (lepsza pracę, młodszą i piękniejszą żonę, bogatszego męża, mądrzejsze dzieci itd.) to masz problem. Sartre ostrzegał, że „piekło to inni” i miał rację, biorąc pod uwagę to, jak bardzo ważne dla nas i naszego samopoczucia są porównania z innymi ludźmi.

Dobrze wiesz, że czcze slogany w stylu: bądź sobą, jesteś niepowtarzalny, żyj swoim życiem tylko na jakiś czas pomagają nam zracjonalizować naszą sytuację, nadać sens opowieści o własnym życiu i na chwilę uciszyć wewnętrzny niepokój oraz poczucie zmarnowanego życia. Nasze umysły są w naturalny sposób doskonałe w tworzeniu iluzji oraz samooszukiwaniu i nawet jeśli nie bardzo wiadomo o co chodzi z tym „bądź sobą”(przecież jesteś sobą, kim miałbyś niby być ?), to podoba się nam pozytywny wydźwięk tej rady, która  na jakiś czas dodaje energii. Zawsze też w końcu możemy pomyśleć o tych wszystkich, którym jest znacznie gorzej niż nam: o ludziach starych, cierpiących, nieuleczalnie chorych, biednych, porzuconych, głodujących. To odrobinę pomaga. Nie można też zapominać o ludziach, którzy potrafią czerpać radość z życia bez względu na okoliczności, stan majątku czy popularność. To urodzeni szczęściarze. Psychologowie mówią o nich, że mają wysoko ustawiony atraktor szczęścia, czyli odpowiednik potencjalnego poziomu szczęścia (istnieją badania potwierdzające teorie wrodzonej predyspozycji do szczęścia). Takie osoby nawet po tragicznych zmianach, utracie pracy, śmierci bliskiej osoby, czy doznanym kalectwie potrafią powrócić do odczuwania radości, przyjemności i szybko odnajdują ponownie wartość własnego życia. Dla takich osób żadne porównanie z innymi nie wpłynie prawdopodobnie znacząco na ich poziom dobrostanu i zadowolenie z życia.

Na koniec warto sobie uświadomić, że porównania z innymi mogą być dla nas motywujące i mobilizujące do działania zwłaszcza, gdy dostrzeżone rozbieżności pomiędzy nami a innymi w jakimś obszarze naszego życia (np. zarobków, dbania o swoje zdrowie) nie są zbyt wielkie i przy tym posiadamy odpowiednie zasoby – wiedzę umiejętności, możliwości, wsparcie – by je zniwelować. Badania pokazują, że informacja na temat zachowania innych może motywować nas do zmiany postępowań, które generują tylko problemy (jak np. nadmierne używanie alkoholu). Okazuje się, że częściej chcemy robić to, co robią inni ludzie. W tym kontekście możemy stwierdzić, że inni to także szansa na lepsze życie. I tego warto się trzymać.

Marek Gawroń

Od redakcji: autor jest psychologiem – terapeutą, coachem, ekspertem w wielu krajowych i międzynarodowych projektach badawczych oraz rozwojowych. Publikował w czasopismach naukowych z zakresu psychologii emocji, empatii i relacji terapeutycznych. Prowadzi prywatny gabinet. Kontakt: margaw@op.pl.

REKLAMA

REKLAMA

Archiwalne posty