https://db2010.pl GAZETA AGLOMERACJI WAŁBRZYSKIEJ

Kasa Misiu, kasa!

Usłyszałem ostatnio, że z uwagi na to, iż Polska odrzuciła program neutralności klimatycznej do 2050, przyjęty podczas szczytu klimatycznego w Madrycie, bardzo realnie grozi nam, że z 2 miliardów euro jakie mielibyśmy otrzymać z Funduszu Sprawiedliwej Transformacji, dostaniemy jedynie połowę tego. Tak wynika z propozycji, jaką ogłosił szef Rady Europejskiej Charles Michel, a więc nie jest to jakiś fake news, tylko poważne zagrożenie dla naszych krajowych starań w zakresie walki o czyste powietrze, które z roku na rok staje się coraz większym zagrożeniem dla naszego zdrowia. Chociaż nie tylko, bo – według szacunków specjalistów – każdego roku umiera ponad 40 tys. osób zatrutych wszelkiego rodzaju truciznami, które wraz z powietrzem wdychamy. Słuchałem tej informacji bez zdziwienia, bo każdy rozsądnie myślący człowiek mógł się takiej reakcji Unii Europejskiej spodziewać, po tym jak Mateusz Morawiecki z triumfem ogłaszał swe znakomite zwycięstwo odniesione podczas szczytu klimatycznego, na którym Polska – jako jedyne państwo Unii Europejskiej – przyjęty tam program odrzuciła. Odrzuciła, ponieważ zgodnie z obowiązującą w PiS doktryną, nikt obcy nie będzie nam niczego narzucał, bo Polska to dumny kraj i potrafi iść własną drogą. No i właśnie Unia zamierza dać Polsce możliwość realizacji tej drogi, ale za własne, a nie unijne pieniądze. Oczywiście nie do końca za własne, ponieważ jednak 1 miliard zostaje, ale – było nie było – dwa to więcej niż jeden.

W odpowiedzi na to kandydat na prezydenta Robert Biedroń zakomunikował, że podczas posiedzenia Rady Europy (20.02.2020 r.) wraz z pozostałymi europosłami polskiej lewicy, będzie walczył o ten miliard euro, bo to nie Polacy są winni i nie ich należy karać za bezmyślne decyzje rządzących. Lewicy chodzi o to, aby tego miliarda nie zabierać, tylko przekazać go polskim samorządom i organizacjom pozarządowym, aby mogły one we własnym zakresie, bez oglądania się na rząd, realizować własne programy klimatyczne. Przede wszystkim chodzi o finansowanie samorządowych, lokalnych, programów wymiany pieców-kopciuchów na nowoczesne urządzenia grzewcze i pozostałą infrastrukturę zapewniającą ochronę powietrza przed wszelkimi zanieczyszczeniami. Jest to rozsądna propozycja, bo jeżeli Komisja Europejska wyrazi na to zgodę, to na pewno pieniądze te nie zostaną zmarnowane lub przeznaczone na inne cele. Na przykład na całkowicie poronione plany wykorzystania wód ze źródeł geoterminalnych wokół Torunia, które – aby mogły ogrzewać mieszkania – trzeba najpierw… podgrzać do odpowiedniej temperatury. Czym, zapyta ktoś naiwny? Ano węglem. A węgla nam nie brakuje, bo tylko na kopalnianych zwałach zalega go około 13 milionów ton. Ale dlaczego zalega na zwałach, a nie jest wykorzystywany zgodnie z jego przeznaczeniem?-  znów zapyta ktoś naiwny. Ano dlatego, że do Polski każdego dnia wjeżdżają pociągi wiozące tańszy, ale znacznie gorszy, węgiel z Rosji. Jak wynika z danych Ministerstwa Aktywów Państwowych, za rządów PiS (od 01.01.2016 r. do 30.11.2019 r.) do Polski wjechało 36 milionów ton z federacji Rosyjskiej, a jego import ciągle rośnie. Nie wspominam już o węglu importowanym z Kanady, USA czy Mozambiku. Górnicy, których nie tak dawno (Barbórka 2019) Andrzej Duda zachęcał, aby się czynnie włączyli do walki z oporną, wrogą rządowi „nadzwyczajną kastą sędziowską”, zaczynają się budzić i coraz niebezpieczniej wydawać bojowe odgłosy. Jednakże nie w sprawie sądów i wspomnianej „kasty”, tylko w sprawie niespełnionych obietnic PiS (wybory 2019), jak i miraży roztaczanych przed nimi przez kandydata na prezydenta Andrzeja Dudę z roku wyborczego 2010. Już zaczynają strajki (na razie ostrzegawcze) i blokowanie torów kolejowych poprzez przyspawywanie pociągów do szyn. Przypomina mi to identyczne działania górniczej „Solidarności” z pierwszej połowy lat 80-tych, tylko że wówczas górnicy protestowali przeciw wysyłaniu (za pieniądze lub rudy żelaza) węgla do ZSRR, a teraz protestują przeciw jego zakupom w Rosji. Chichot historii nader czytelny.

Ale nie tylko węgiel jest naszym narodowym bogactwem, bo mamy też najbogatsze złoża miedzi w świecie, co do dnia dzisiejszego przynosiło nam wszystkim spore korzyści. Piszę o czasie przeszłym, bo 22 stycznia 2020 r. pisowska większość sejmowa przyjęła zaproponowaną przez grupę posłów PiS (a więc znów bez konsultacji społecznych) nowelizację ustawy „Prawo geologiczne i górnicze”, która bez problemów pozwoli wygrać kanadyjskiej firmie postępowanie na uzyskanie koncesji na wydobycie w Polsce miedzi. A chodzi o największe w Polsce, nowo odkryte, jej złoża. Nowelizację starał się zablokować Senat, ale 12 lutego 2020 r., podczas posiedzenia Komisji Ochrony Środowiska, pisowska większość zagłosowała przeciwko zaakceptowaniu decyzji Senatu, więc mogę już śmiało powiedzieć, że KGHM Polska Miedź SA ma przechlapane, a kanadyjska firma wielkie finansowe frukta do swej ojczyzny przez lata będzie wywozić. Ciekawe, co na to górnicy i hutnicy z KGHM i wszyscy inni pracownicy, którzy z polskiej miedzi dotychczas żyli? Wybory prezydenckie pokażą, jak polskim górnikom węglowym i miedziowym na polskich interesach zależy.

Za to nie musi martwić się Jacek Kurski, ponieważ hojny Sejm (czytaj Jarosław, Jarosław) przegłosował 2 miliardy zł na kontynuację politycznego hejtu w wykonaniu narodowych środków masowej propagandy, czyli Telewizji Polskiej i Polskiego Radia, odrzucając propozycję Senatu, aby pieniądze te przekazać na leczenie chorób nowotworowych, w czym Polska zajmuje ostatnie miejsce w Europie. Triumfalnym, ale niesamowicie wulgarnym gestem poprawiania włosów (lub w innej wersji, drapania się pod okiem), posłanka Zjednoczonej Prawicy – niejaka Lichocka – pokazała opozycji, co myśli o ich propozycji dotyczącej przeznaczeniu tych dwóch miliardów złotówek. Gest ten ponoć się nie spodobał samemu nieetatowemu naczelnikowi państwa, ale kto go tam wie, co naprawdę pomyślał. Nie podobało się też Zjednoczonej Prawicy, co w Pucku pokazali Andrzejowi Dudzie, zniesmaczeni jego służalczością obywatele III RP. Lament wielki się podniósł, że to straszne niby chamstwo i znieważanie ponoć głowy państwa, przez co usłużna policja i prokuratura już wyłapuje tych wszystkich, którzy swe niezadowolenie ekspresyjnie wyrażali. Szkoda, że tak sprawnie jakoś nie działali, kiedy chodziło o palenie kukły Żyda, czy wieszanie portretów europosłów, że innych przykładów już nie będę przywoływał, bo w Tygodniku DB 2010 zabrakłoby miejsca na inne publikacje. Bo buczeć na Andrzeja Dudę nie wolno, chociażby z tego powodu, iż są do tego inne przyjazne miejsca. Pokazali je wielokrotnie zwolennicy Jarosława, podczas uroczystości pogrzebowych byłego prezydenta Polski Wojciecha Jaruzelskiego, gdzie powagę tej ceremonii zakłócali gwizdami i wulgarnymi okrzykami oraz hasłami. Pokazywali je lżąc publicznie prezydenta Bronisława Komorowskiego podczas jego kampanii wyborczej, albo Władysława Bartoszewskiego na tych samych Powązkach podczas uroczystości związanej z obchodami Powstania Warszawskiego.

No cóż, wybory za pasem, a nam przyjdzie wybierać, jakiej Polski chcemy. Ja wiem.

Janusz Bartkiewicz

http://janusz-bartkiewicz.eu

***

Redakcja nie odpowiada za przedstawione dane, opinie i stwierdzenia, które stanowią wyraz osobistej wiedzy i poglądów autora. Treści zawarte w felietonie nie odzwierciedlają poglądów i opinii redakcji.

REKLAMA

REKLAMA

Archiwalne posty