https://db2010.pl Tygodnik DB2010 GAZETA AGLOMERACJI WAŁBRZYSKIEJ

Zabierzcie ze sobą długopisy

Cztery lata sprawowania niepodzielnej władzy przez prezesa Jarosława doprowadziły do tego, że prawdopodobnie nie tylko ja, ale i też bardzo znaczna część polskiego społeczeństwa, przestała władzy państwowej wierzyć, co mi naprawdę przypomina czasy PRL z końcówki lat 80-tych XX wieku. Tyle, że wtedy w organach władzy państwowej nie zasiadały osoby, które miały na swym koncie jakiekolwiek wyroki, a zwłaszcza w sprawach karnych lub gospodarczych. Dzisiaj już nikt ze środowisk popierających władzę nie zwraca na to uwagi i nie przeszkadza im to, że funkcje ministerialne pełnią osoby, które nie w czasach tzw. komuny, ale już w demokratycznej Polsce, zostały skazane za przestępstwa kryminalne. Owszem, niektóre wyroki zostały już z mocy prawa wymazane z rejestrów, niektórzy zostali przez osobę pełniącą funkcję prezydenta ułaskawieni, ale są i tacy, którzy skazani zostać nie mogą, ponieważ organy ścigania czynią wszystko, aby popełnionych przez nich czynów karalnych nie ujawnić i nie stawiać im jakichkolwiek zarzutów. Fakty jednak są jedynie faktami i z pamięci wymazać się ich nie da.

Obecnie na politycznej tapecie mamy sprawę szefa Najwyższej Izby Kontroli, z którym prominentni przedstawiciele krakowskich gangsterów są na „ty” i z którym – jak twierdzą dziennikarze ogólnopolskiej stacji telewizyjnej – prowadzą bardzo obustronnie korzystne interesy. Według badających sprawę dziennikarzy, polegają one między innymi na oszustwach podatkowych, których nowy szef NIK miał rzekomo dopuszczać się nawet wtedy, kiedy kierował utworzonym przez PiS tworem, zwanym Krajową Administracja Skarbową. Instytucją powołaną do zwalczania tego, co – według ustaleń dziennikarzy – obecny szef NIK z krakowskimi gangusami miał czynić. Instytucją tą zastąpiono istniejące Izby Skarbowe, Urzędy Kontroli Skarbowej i Służbę Celną, ale – niestety – zmiana ta w swej organizacyjnej formie polegała jedynie na tym, że wyrzucono z nich na bruk zdecydowaną większość doświadczonych funkcjonariuszy, których zastąpiono amatorami z politycznego nadania. Takich ze znakiem BMW, czyli biernych, miernych ale wiernych. Dzięki temu ci nowi „fachowcy” od ściągania oszustw podatkowych, oszustw tych pod własnym nosem nie byli w stanie wykryć, a jeżeli o nich wiedzieli, to wiadomo: morda w kubeł i ruki pa szwam, jak mawiano na wschód od Bugu. I nawet służby specjalne, których obecnie w Polsce tyle, co psów w cygańskim taborze, cichutko siedzą jak przysłowiowa myszka polna z wiersza Marii Konopnickiej.

Za dwa dni mamy wybory, podczas których będziemy wybrać najlepszych z najlepszych, aby nam przez kolejne lata „drogi różami słali”. Być może dlatego taki np. PiS proponuje wałbrzyszanom kandydata, który w 1993 roku został zatrzymany przez policjantów, bo podczas kontroli drogowej znaleziono w jego samochodzie materiały wybuchowe i części do pistoletów. Natomiast w 1999 roku (w odrębnej sprawie) został skazany na 1,5 roku pozbawienia wolności z zawieszeniem na 3 lata z art. 263 §2 kk, czyli również za nielegalne posiadanie amunicji i groźnych materiałów wybuchowych. Tyłek, że tak powiem kolokwialnie, uratował mu Antonii Macierewicz, którego wówczas był współpracownikiem. Sprawa owszem stara i już w sądowych rejestrach zatarta, ale jak napisałem wyżej, fakty jednak są jedynie faktami i z pamięci wymazać się ich nie da. Strasznie „wybuchowy” tenże kandydat, ale myślę, że posłem zostanie, bo prezes kazał, a jak kazał, to wyboru – nawet wyborcy – nie mają.

Ciekawy jestem, kto do Sejmu wejdzie z okręgu nr 2 (dawne województwo wałbrzyskie), gdzie do zdobycia jest 8 mandatów, a komitetów wyborczych tylko 6, co spowoduje, że niektóre z nich zaliczą po dwa mandaty, lub więcej, jeżeli niektóre ze startujących ugrupowań nie przekroczą progu wyborczego (5%). Nie chcę czarno wróżyć, ale dwóch kandydatów mam, z czego jednego będzie mi naprawdę żal. Może nie za bardzo, ale zawsze.

Mnie oczywiście najbardziej interesuje lista nr 3, czyli lista Komitetu Wyborczego Lewicy, na której spośród 16 umieszczonych kandydatów znam tylko jednego, ale akurat na niego głosować nie będę. Przekonany jestem, że czas najwyższy dać szansę młodszym, których polityczny życiorys gwarantuje, że ich obecność na liście kandydatów to nie efekt partyjnych utarczek i ścierania się różnych (nie zawsze akceptowanych przeze mnie) interesów. Również tych mało politycznych. Dlatego swój głos oddam na ostatnią na liście kandydatkę Lewicy, wierząc, że ostatni – zgodnie z ewangeliczną przepowiednią – będą pierwszymi.

Jeżeli już jestem przy lewicy, to korzystając z okazji apeluję do moich Koleżanek i Kolegów ze służb mundurowych, którzy zostali dwukrotnie (2009 i 2017) ze swoich emerytur (i rent) ograbieni przez politycznych kompanów spod znaku POPiS plus PSL. Apeluję dlatego, że w obiegu publicznym pojawił się Apel Prezydenta Federacji Stowarzyszeń Służb Mundurowych RP Zdzisława Czarneckiego (prywatnie mój stary znajomy jeszcze z początku lat 90-tych), w którym nawołuje represjonowanych byłych funkcjonariuszy, aby w wyborach głos swój oddawali nie tylko na Lewicę, ale też na PO i PSL, ponieważ te ugrupowania również walczą z PiS o demokrację i sprawiedliwość. Mnie ta haniebna ustawa nie dotyczy, ale wiem, że głosowanie dziś na kogoś z PO, PSL lub PiS, to tak jakby pluć na mundur, który się przecież w czasach III RP z godnością i honorem nosiło. Nie słuchajcie zatem Koleżanki i Koledzy apelu Zdzisława i głosujcie na kandydatów Lewicy. Jest nas – jak pisze Zdzisław – prawie 2 miliony, a więc dajmy Lewicy siłę, aby tą hańbiącą plamę na honorze polskiej demokracji jak najszybciej usunąć.

I na koniec, póki jeszcze nie ma ciszy wyborczej. Namawiam wszystkich z jasnej strony mocy, aby idąc do urn wyborczych zabierali własne długopisy i to nimi właśnie stawiali krzyżyki. Istnieje wysokie prawdopodobieństwo, że w komisjach wyborczych mogą pojawić się długopisy „ścieralne”, co może mieć znaczny wpływ na wyniki głosowania. Być może to jakiś kolejny „fake news”, ale w okresie ostatnich 4 lat tyle draństwa się objawiło, że lepiej – jak pisałem przed tygodniem – dmuchać na zimne. Nie bądź frajerem, idź na wybory, póki jeszcze wybierać możesz!

Janusz Bartkiewicz

http://janusz-bartkiewicz.eu

***

Dajmy sobie szansę

Pamiętam, że w latach mej młodości, rodzice moi bardzo często powtarzali mi, że lepiej na zimne dmuchać, niż się później na gorącym sparzyć. Piszę o tym dlatego, że już za dziesięć dni przyjdzie nam wszystkim podjąć jedną z najważniejszych decyzji życiowych, od sumy których zależeć będzie, w jakich warunkach będziemy żyć przez najbliższe lata, kto na tym skorzysta, a kto straci. I dlatego „dmuchając na zimne” musimy zadecydować komu zaufać na tyle, aby mieć pewność, że kolejny raz nie zostaniemy – mówiąc bardzo kolokwialnie – po prostu wydymani. Podejmując decyzję musimy mieć pewność, że ten kogo będziemy chcieli wybrać, dane nam obietnice spełni i działać będzie dla dobra społeczeństwa oraz państwa, a nie w interesie jakiejś partii. Bo przecież nam nie o dobrostan jednego tylko człowieka chodzi, nie o dobro jego politycznych komilitonów, którzy tak już się rozbisurmanili, że zatracili zdolność logicznego myślenia. Zapomnieli, iż władza ich wodza wiecznie trwać nie będzie i za swe czyny zapłacić czas przyjdzie. Bo „spisane będą czyny i rozmowy”, jak pisał przed laty Czesław Miłosz. Chociaż raczej nagrane, bo świat poszedł daleko do przodu i dziś politycy nie wiersza się boją, a tego co zostało nagrane, kiedy bezdurno sobie gaworzyli za nic mając nie tylko dobre obyczaje, prawo i wiarę swą katolicką, ale przede wszystkim wspomnianego przez poetę „człowieka prostego”, czyli mnie, ciebie, nas wszystkich.

Aczkolwiek nie jestem, ani też chcę sobie przypisywać roli fortmena Lewicy, to jednak odczuwam silną potrzebę zaapelowania do tych wszystkich, którzy zdają sobie sprawę z faktu, że nie tylko PiS, ale także Platforma Obywatelska jak i PSL, nie mówiąc już o Konfederacji, to organizacje bardzo wrogo nastawione do całej polskiej lewicy, niezależnie od jej różnych odcieni. Wszystkie te prawicowe ugrupowania zdają sobie doskonale sprawę z tego, że w społeczeństwie tkwią bardzo głęboko egalitarystyczne, czyli równościowe nuty i dlatego nagle cała prawica zaczęła głosić hasła i sypać obietnicami, które od dziesiątek lat właściwe były programom lewicy. I tak się porobiło, że polityczni przedstawiciele środowisk kapitalistycznych nagle zaczęli mamić ludzi lewicowym programem. Najdalej w tym poszedł prezes Jarosław, którego wizja coraz bardziej przypomina coś, co można nazwać PRL-bis. I to zarówno w kwestiach socjalnych jak i w rozwiązaniach administracyjno-prawnych, które galopują wprost do centralizmu i kierowniczej roli partii. Dawne pezetpeerowskie (młodszym przypomnę, że Polska Zjednoczona Partia Robotnicza to taki współczesny PiS) hasło, że „Rząd rządzi, Partia kieruje” nabiera coraz większych rumieńców i jeżeli PiS uzyska w Sejmie i Senacie większość konstytucyjną, to centralizm demokratyczny rodem z PRL będziemy mieli jak w banku.

Dlatego apeluję do tych wszystkich, którzy są w stanie zrozumieć, że im silniejsza Lewica w Sejmie, tym mniejsze możliwości dla różnych politycznych hochsztaplerów prawicy, działających zawsze w interesie kapitału, a nie ludzi żyjących z własnej pracy. Apeluję do nich właśnie, aby poszli na wybory i zagłosowali na Lewicę (SLD), której kandydaci, najwyraźniej uśpieni dosyć dobrym, bo dwucyfrowym, wynikiem sondażowym, odpuścili sobie propagandową walkę o głosy. Widać to totalnym brakiem informacji o kandydatach Lewicy w przestrzeni publicznej, która została zalana plakatami i banerami PiS i – chociaż w mniejszym stopniu – Koalicji Obywatelskiej. Zdaję też sobie sprawę z tego, że większość wyborców (w tym także tych, którzy chcą głosować na Lewicę) programom wyborczym poszczególnych partii nie poświęca zbyt wiele czasu (o ile go poświęca w ogóle), a w swych wyborach kierować się będzie sympatiami lub antypatiami ukształtowanymi przez lata polityczną propagandą prawicy. Ta zmasowana propaganda skierowana była i jest przeciw środowiskom partii lewicowych, bo to w nich cała prawica upatruje swojego historycznego wroga i konkurenta. Widać to w konsekwentnie prowadzonej od lat tak zwanej polityce historycznej, w której zarówno PO jak i PiS wszystko co wiąże się z lewicą przedstawia w jak najczarniejszej barwie. Kłamstwa sączone latami przynoszą ten skutek, że Lewica głosząca najbardziej prospołeczne i socjalne hasła, nie znajduje mimo wszystko takiego poparcia, na jakie by w rzeczywistości zasługiwała, chociaż jej program i hasła są najmniej populistyczne ze wszystkich, jakie w okresie wyborów do wyborców docierają.

Prezes Jarosław kupuje PiS-owi poparcie obietnicami wielkich pieniędzy, które szerokim gestem chce Polakom rozdawać, nie obciążając ich głów podstawowym problemem: z czego to będzie finansowane, bo budżet (chociaż niby zrównoważony) to jednak nie jest bez dna. I chociaż pieniądze mają się znaleźć nawet na dopłaty dla krów i nierogacizny, to na razie wygląda to tak, iż ludzie w szpitalnych poczekalniach umierają, stojąc w gigantycznych, nawet kilkudniowych, kolejkach. Szpitale likwidują oddziały kardiologiczne, onkologiczne czy też położnicze, a ludzie prezesa Jarosława bez przerwy bębnią, że zbudujemy (za naprawdę ciężkie miliardy) dla amerykańskich wojaków bazy w Polsce i za jeszcze cięższe miliardy kupimy od nich najnowocześniejsze ale i najdroższe samoloty bojowe. Takich omamień jest znacznie więcej, ale tzw. elektorat wie jedno. „Une dajo”, a inni nie i to wystarcza za wszystko. Nawet nie zważają na to, iż obiecane 13-te i 14-te emerytury w pisowskim budżecie się nie znalazły. Coś więc wyraźnie na rzeczy nie jest.

Przewodniczący Schetyna ukrywający swe oblicze za miłą fizjonomią Małgorzaty Kidawy-Błońskiej to za mało, aby zahamować budowę państwa autokratycznego, w którym liczyć będzie się jedynie wola politycznego wodza, a demokratyczne resztówki ustrojowe służyć będą jedynie za parawan dla Unii Europejskiej. Platforma Obywatelska przez lata swych rządów pokazała, że działa w interesie tych, którzy mają kapitał, bo ludziom żyjącym z pracy własnych rąk i umysłów, zbyt wiele czasu nie poświęcała. Miała i ma jednakże tę zaletę, że nie niszczyła naszej młodej demokracji i utrzymywała Polskę w pierwszych szeregach unijnej polityki. Jednakże dziś jest zbyt słaba, by sama mogła demokrację obronić i dlatego do Sejmu i Senatu Lewica musi wejść silną grupą, bo tylko Lewica jest w stanie swą obecnością zagwarantować, że w Polsce nie nastanie gospodarczy i polityczny chaos, który słabszych zniszczy, a bogatym pozwoli być jeszcze bardziej bogatymi. Obecność Lewicy daje jeszcze tę gwarancję, że nikt o składanych socjalnych obietnicach zapomnieć nie będzie mógł. A więc, nie bądźmy głupi, dajmy sobie szansę.

Janusz Bartkiewicz

***

Redakcja nie odpowiada za przedstawione dane, opinie i stwierdzenia, które stanowią wyraz osobistej wiedzy i poglądów autora. Treści zawarte w felietonie nie odzwierciedlają poglądów i opinii redakcji.

REKLAMA

REKLAMA

Archiwalne posty