https://db2010.pl Tygodnik DB2010 GAZETA AGLOMERACJI WAŁBRZYSKIEJ

Jak skoczek został burmistrzem

Mirosław Graf – kiedyś skoczek, teraz burmistrz Szklarskiej Poręby – prekursor stylu V stawia na sukcesy Polaków w mistrzostwach świata.
 
– Najważniejszą tegoroczną imprezą są mistrzostwa świata w Seefeld. W konkursach indywidualnych liczę na dwa medale Polaków i co najmniej na srebro w drużynie – powiedział Tygodnikowi DB 2010 59-letni Mirosław Graf, nie byle kto, bo prekursor stylu V, który to sposób lotu w końcu lat 80. XX w. zawojował narciarskie skocznie. Niedawno po raz drugi wybrano go na burmistrza Szklarskiej Poręby.
– Sądzę, że przebudzą się Norwegowie i Niemcy. A Ryoyu Kobayashi? Faktem jest, że długo skakał bezbłędnie, miał nieprawdopodobne wyczucie skoczni i własnej techniki, wyjątkowo szybko przechodził z odbicia do fazy lotu. Poza tym trafił w pierwszej części sezonu na obniżkę formy wielu renomowanych zawodników. Ale i jemu zdarza się, także na treningach i w kwalifikacjach, lekkie spóźnienie na progu i brak płynności. Nie wchodzi na wysoki tor lotu jak poprzednio – ocenia pionier stylu V.
Niemniej, jak mówi, Japończyk jest faworytem rywalizacji o Kryształową Kulę. Znajdujący się tuż za nim w klasyfikacji, musieliby seryjnie wygrywać pozostałe konkursy, a Ryoyu plasować się przy końcu pierwszej „10” lub za nią.
A co ma do powiedzenia na temat Dawida Kubackiego, który zrobił ostatnio największe postępy?
– Jeszcze nie osiągnął najwyższego poziomu. Musi popracować nad dalekim skakaniem, zakończonym lepszym, co najmniej 18,5 – punktowym telemarkiem, bo na tym często sporo tracił. Kamil Stoch praktycznie już skacze powtarzalnie. Sądzę, że Żyła wróci do dyspozycji sprzed Turnieju Czterech Skoczni, przy spokojnym treningu powinni do niego dołączyć Stefan Hula i Maciej Kot. Mamy znakomitego trenera i fachowców od sprzętu, więc czekają nas jeszcze radosne momenty, również w Pucharze Świata – podsumował.
Przy Owczych Skałach w Szklarskiej Porębie powinien powstać jeśli nie pomnik, to przynajmniej tablica pamiątkowa, w 1969 r. narodził się tu bowiem zupełnym przypadkiem styl V. Mirosław Graf podczas trenigu na małej skoczni (K-36) doznał skręcenia stawu skokowego prawej nogi.
– Zalecono miesiąc gipsu, ale zdjąłem go po dwóch tygodniach. Kontuzja stała się przyczyną zmiany sposobu prowadzenia nart, które układałem na kształt litery V, bo po usztywnieniu nogi jedna z nart odchodziła i opadała – wyjaśnił prekursor tego stylu.
Trenerzy robili, co w ich mocy, by podopiecznego oduczyć takiego skakania, które uznano za szkodliwe.
– Kazano mi chodzić stopami do środka i w ten sposób montowano wiązania, by skierować je do wewnątrz, ale oczekiwanych wyników nie było. A ja chwaliłem sobie V, bo dzięki niemu dalej lądowałem, a lot był bezpieczniejszy. Ale z reguły sędziowie oceniali go na 14-16 pkt. Na przykład w Karpaczu skakałem najdalej, ale zająłem dopiero czwarte miejsce – podkreślił.
Nowym stylem w wieku 17 lat skoczył na Dużej Krokwi 108,5 m, a ówczesny jej rekord wynosił 111 m. Na skoczni w Lubawce pobił rekord Henryka Tajnera, wynoszący 68,5 m skokiem na odległość 75,5 m i został honorowym obywatelem tego miasta.
Ale przez wierność stylowi V nie był w stanie zagrozić Stanisławowi Bobakowi, Piotrowi Fijasowi oraz Stanisławowi Pawlusiakowi i dla Grafa zabrakło miejsca na igrzyska olimpijskie w Lake Pacid w 1980 r.
– Trener kadry Tadeusz Kołder lojalnie mnie uprzedzał, ale ja nie potrafiłem latać inaczej, a skoki w takim wydaniu bardziej sprawiały mi radość – zaznaczył.
Karierę (był zawodnikiem Julii Szklarska Poręba, Śnieżki Karpacz i Legii Zakopane) zakończył w wieku zaledwie 23 lat. Miał już dość ciągłych uwag i kpin, a poza tym rozpoczął studia na wrocławskiej AWF. Tam dowiedział się, że ma kłopoty kardiologiczne i wstawiono mu sztuczną zastawkę. Po studiach był m.in. trenerem skoczków w Julii. Przez 8 lat przewodniczył komisji skoków i kombinacji norweskiej Polskiego Związku Narciarskiego.
Kilka lat po zakończeniu przez Mirosława Grafa kariery, wybuchła bomba. Szwed Jan Bokloev na skoczni w Falun fatalnie wyszedł z progu i prowadząc szeroko narty wylądował dalej niż zwykle. Bokloev miał więcej szczęścia od Grafa, bo jego sposobem skakania zainteresowała się światowa czołówka, a Szwed w sezonie 1988/89 zdobył Puchar Świata, wyprzedzając Niemców Jensa Weissfloga i Dietera Thomę.
Jego zdaniem najpiękniejsze skoki stylem V, oddają teraz Stoch, Kubacki, Norwegowie i Ryoyu Kobayashi.
– Nie udało mi się osiągnąć większych sukcesów, ale mam satysfakcję, że zapoczątkowałem styl, który rządzi teraz na skoczniach całego świata. Może kiedyś ktoś stworzy jeszcze efektywniejszy? – zastanawia się skoczek-burmistrz Mirosław Graf, człowiek, który wyprzedził swoją epokę.
Andrzej Basiński
 

Graf pierwszy skakał stylem V (fot. archiwum M. Grafa).
 
Jako burmistrz Szklarskiej Poręby (fot. archiwum M. Grafa).

REKLAMA

REKLAMA

Archiwalne posty