https://db2010.pl Tygodnik DB2010 GAZETA AGLOMERACJI WAŁBRZYSKIEJ

Polityczny maj

bohun bartkiewicz
 
 
 
 
Pierwsza połowa maja jest okresem bardzo politycznym w tym sensie, że obfituje w wiele ważnych rocznic, które różne ugrupowania polityczne starają się upamiętnić, organizując różnego rodzaju publiczne wystąpienia. I chociaż obiecałem (nie tylko sobie), że w moich felietonach będę się starał od polityki trzymać jak najdalej, to „polityczny charakter” tego okresu wprost zmusza mnie, abym z danej obietnicy się wywinął i o zaistniałych wydarzeniach, chociaż kilka zdań napisał. A więc po kolei.
1 maja, czyli Międzynarodowe Święto Pracy – w dniu tym przed Pomnikiem Trudu Górniczego odbyła się niewielka (ale chyba po raz pierwszy w Wałbrzychu wspólna) manifestacja zorganizowana przez Sojusz Lewicy Demokratycznej i pozostałe ugrupowania wałbrzyskiej lewicy, czyli: OPZZ, Inicjatywa Polska, Partia Razem, Kongres Kobiet, Unia Pracy oraz Stowarzyszenie Gwarków KWK „Victoria” i Kopalń Wałbrzyskich. O tym stowarzyszeniu wiem niewiele, bo nawet w internecie nie znalazłem ich statutu, ale zakładam, że jeżeli 1-majowe święto uczcili, to coś tam z lewicy w nich siedzi. W manifestacji udział wzięło (na moje oko) około 80-100 osób, które – co najważniejsze – przyszły z potrzeby serca, a więc nikt im żadnego polecenia nie wydawał. Z ramienia miasta uczestniczyła też delegacja z wiceprezydentem Zygmuntem Nowaczykiem na czele. Po wygłoszeniu okolicznościowych mów (niekiedy bardzo ekspresyjnych), złożeniu kwiatów pod pomnikiem i odśpiewaniu (przez niektórych aktywistów partyjnych) kilku rewolucyjnych pieśni, uczestnicy spokojnie rozeszli się do domów. Cieszyło mnie to, że nie widziałem w okolicy policyjnych patroli oraz jakichś oszołomów z „nacjoprawicy”. No i to, że jednak małe grupki gapiów manifestacji się przyglądały.
2 maja, czyli Dzień Flagi Rzeczpospolitej, uchwalony przez Sejm jako święto w 2004 roku. Datę tę wybrano nieprzypadkowo, bo miała ona dotyczyć uświęcenia szczytnych wydarzeń z polskiej historii. Myślę, że prawdopodobnie z powodu jednego takiego wydarzenia, dzień ten w Wałbrzychu minął bez żadnych szczególnych wydarzeń, co w zasadzie dowodziło, iż został on zignorowany nie tylko przez władze miasta, ale również przez wszystkie działające w Wałbrzychu organizacje polityczne i społeczne. Wydarzeniem tym było zawieszenie 2 maja 1945 roku, w sercu zdobytego przez Armię Czerwoną i Wojsko Polskie, polskich flag na Kolumnie Zwycięstwa i Reichstagu. Wydarzenie to jest mi bardzo bliskie, bo w walkach o Berlin brali udział liczni członkowie mojej rodziny (ojciec, mama, ciocia), którzy w żołnierskich mundurach szli na Berlin z syberyjskiej tajgi. Na tej wojennej drodze na zawsze pozostał brat mojego ojca, kiedy wraz ze swoimi towarzyszami broni szedł na pomoc walczącej w powstaniu Warszawie.
3 maja, czyli rocznica uchwalenia pierwszej polskiej i drugiej na świecie konstytucj – obserwowałem przemarsz sporej kolumny, która wyruszyła spod ratusza, aby po przejściu ulicami miasta, złożyć wieńce i kwiaty pod Pomnikiem Niepodległości na pl. Kościelnym w Wałbrzychu. W manifestacji tej – zorganizowanej przez Urząd Miejski w Wałbrzychu – oprócz stojącego na czele delegacji tego urzędu prezydenta Romana Szełemeja, wzięły udział poczty sztandarowe różnych organizacji społecznych (politycznych nie dostrzegłem), instytucji oraz policji, straży miejskiej, kombatantów wojskowych, wojska, gwarków, kilku szkół (w tym o profilach mundurowych) i harcerzy, kilku księży i zakonnic. Jednym słowem: same delegacje z pocztami sztandarowymi, a więc ludzie, którzy otrzymali polecenia służbowe lub organizacyjne, aby w tej imprezie wziąć udział. Wałbrzyszan „cywili” jak na lekarstwo. Osobiście w święcie tym nie biorę udziału, ponieważ wiem, że Konstytucja 3 Maja była aktem antydemokratycznym, ustanawiającym dziedziczną władzę królewską, utrzymywała okrutne niewolnictwo chłopów, szlachcie nie posiadającej ziemi odebrała prawo głosu, ale przede wszystkim została uchwalona niezgodnie z obowiązującym wówczas prawem. Wiem też, że to ówcześni hierarchowie Kościoła Katolickiego zmusili króla Stanisława Augusta Poniatowskiego do odejścia z obozu zwolenników tej konstytucji i przystąpienia do obozu jej wrogów, czyli tzw. targowiczan. Ciekawych odsyłam do dostępnych źródeł historycznych.
8 maja, czyli rocznica zwycięstwa nad III Rzeszą i zakończenia II wojny światowej w Europie – i znów, tak jak 1 i 2 maja, ani władze miasta, ani organizacje polityczne i społeczne Wałbrzycha rocznicy tej nie dostrzegły, tak jakby Dzień Zwycięstwa nie miał dla nich żadnego znaczenia. Błąd ten 9 maja naprawiła Inicjatywa Polska, Partia Razem, Kongres Kobiet i… moja skromna osoba, składając wiązanki kwiatów pod pomnikiem na cmentarzu żołnierzy Armii Czerwonej, poległych w bojach o wyzwolenie Polski. Akcja nasza spotkała się, niestety, z licznymi negatywnymi opiniami (w tym jednej pani – ponoć ze starostwa powiatowego – która twierdzi, iż jest historykiem z wykształcenia), według których uczciliśmy jakichś komunistów. Wspomniana wyżej pani, pisząc o tych poległych młodych chłopcach stwierdziła, abyśmy „tym panom tak nie hołdowali”. O bardziej haniebnym zachowaniu dawno już nie słyszałem. Nie chce mi się nawet o tym pisać, ale muszę, bo trudno mi jest pogodzić się z tym, że tak wielu wałbrzyszan dało sobie namieszać w głowach prowadzoną od wielu lat przez POPiS polityką historyczną. Ciekaw jestem, czy ci tak nas potępiający zdają sobie w ogóle sprawę z tego, że gdyby ci żołnierze z czerwonymi gwiazdami na czapkach nie pokonali nazistowskich bandytów, to zostalibyśmy po prostu wymordowani, a ocalałe resztki miałyby status niewolników niemieckich panów w tysiącletniej Rzeszy. Trzeba być o prostu ignorantem bądź zwykłym durniem, aby tego nie dostrzegać.
12 maja, czyli Marsz Wolności w Warszawie – nie pojechałem, bo nie cierpię politycznych hipokrytów, cyników i oszustów. Widok Schetyny i Rzeplińskiego, bredzących o wartościach konstytucyjnych, wywołał we mnie mdłości, bo doskonale pamiętam, że to oni przeprowadzili w 2008 i 2009 roku haniebną tzw. ustawę dezubekizacyjną, łamiąca zasadę niestosowania odpowiedzialności zbiorowej, poszanowania praw słusznie nabytych, prawo do sądu i zasadę zaufania obywateli do państwa. Nie pojechałem do stolicy, chociaż całym sercem popieram maszerujących tam Obywateli RP i najbardziej uradowało mnie jedno hasło skierowane do ferajny z PiS, które niosła jakaś starsza pani: „Wy walczycie o honor, my o wolność. Każdy walczy o to, czego nie ma.” No właśnie…
Janusz Bartkiewicz
www.janusz-bartkiewicz.eu
 
Redakcja nie odpowiada za przedstawione dane, opinie i stwierdzenia, które stanowią wyraz osobistej wiedzy i poglądów autora. Treści zawarte w felietonie nie odzwierciedlają poglądów i opinii redakcji.

REKLAMA

REKLAMA

Archiwalne posty