https://db2010.pl Tygodnik DB2010 GAZETA AGLOMERACJI WAŁBRZYSKIEJ

O sprawie Tomasza Komendy i nie tylko

 
bohun bartkiewicz
 
 
 
 
Kiedy byłem studentem pierwszego roku prawa na Uniwersytecie Wrocławskim, na jednym z wykładów usłyszałem od prof. Witolda Świdy (habilitował się na Uniwersytecie im. Stefana Batorego w Wilnie w 1932 roku), że lepiej uniewinnić 100 winnych, niż skazać jednego niewinnego, bo takie skazanie jest porażką całego wymiaru sprawiedliwości. Słowa profesora głęboko zapadły mi w pamięci i wracają zawsze, kiedy słyszę, że ktoś niewinny został jednak skazany, i to na dodatek na bardzo wiele lat więzienia. Bywa nawet, że na dożywocie. Wbrew pozorom nie jest to zjawisko w Polsce rzadkie, bo szacuje się, iż w zakładach karnych przebywa około 3 tysięcy niewinnych osób skazanych dlatego, że ktoś czegoś nie dopatrzył, ktoś czegoś nie potrafił lub nie chciał zrozumieć, komuś po prostu czegoś się nie chciało, albo komuś było tak wygodnie. Oczywiście, biorąc rzecz statystycznie, jest to tylko niewielki ułamek skazanych, ale tak naprawdę jest to kilka tysięcy złamanych ludzkich żyć, kilka tysięcy niesamowitych ludzkich tragedii. No i rzecz jasna, kilka tysięcy prawdziwych przestępców pozostających na wolności.
Ostatnio stała się bardzo głośna i bulwersująca sprawa Tomasza Komendy, który został skazany na 25 lat więzienia za zbrodnię, jakiej nie popełnił i dopiero po upływie 18 lat stwierdzono, że jest on całkowicie niewinny. I stało się tak nie dlatego, że uzyskano jakieś nowe dowody, tylko dlatego, że komuś chciało się z jakichś powodów, akta sprawy raz jeszcze dogłębnie przeanalizować. Nie znam oczywiście tych akt, ale wydaje mi się, że zdolności logicznego myślenia się nie pozbyłem i stąd potrafię łączyć ze sobą wiele faktów, na jakie napotykam się przy okazji różnych wydarzeń i okoliczności. Sprawą Tomasza Komendy interesuję się – tak jak wielu – bo stała się bulwersującą wszystkich sprawą publiczną, ale mam świadomość, że podawane publicznie różnego rodzaju informacje nie są w pełni prawdziwe, że mamy do czynienia, niestety, jedynie z półprawdami. Jest tak ponieważ prawda jest bardzo niewygodna dla bardzo wielu osób, a być może i środowisk.
Dziś minister Ziobro wskazuje na bohaterskiego prokuratora, który już w 2010 roku był przekonany, że Tomasz Komenda jest niewinny, ale przełożeni zakazali mu drążyć ten temat, więc musiał się z tym nieborak pogodzić. I dlatego minister Ziobro nakazał w tej sprawie wszcząć śledztwo, aby ustalić i ukarać wszystkich winnych, którzy przyczynili się do oskarżenia i skazania niewinnego człowieka. Zastanawiam się na jakiej podstawie prawnej śledztwo to zostało wszczęte, kiedy wszystkie występki i przestępstwa, jakie w związku z tą sprawą popełnili funkcjonariusze organów ścigania i wymiaru sprawiedliwość, uległy przedawnieniu… Przecież kodeks postępowania karnego w art. 17 § 1 pkt 6 jednoznacznie stanowi, że nie wszczyna się postępowania, kiedy nastąpiło przedawnienia karalności. Chyba, że pan minister ma na celowniku tego bohaterskiego prokuratora, którego nawet w telewizji pokazał. Oglądając to „przedstawienie” miałem nieodparte wrażenie, że zdaje on sobie sprawę z tego, że pełni jedynie rolę kukiełki, którą minister sprawiedliwości publicznie pokazuje jako dowód dobrej zmiany. Nie będę już przytaczał słów Tomasza Komendy, który informacją tą był niesamowicie zdumiony, a nawet wyraźnie zniesmaczony, bo rzecz jest w czymś innym. Otóż zgodnie z przepisami obowiązującej od roku 2011 ustawy o prokuraturze, prokurator przy wykonywaniu czynności w niej określonych, jest niezależny, a jego bezpośredni przełożony nie mógł mu wydawać w sprawach dotyczących czynności procesowych żadnych zarządzeń, wytycznych lub poleceń. Oczywiście mógł zmienić lub uchylić decyzje podjęte przez podwładnego, ale wymagało to formy pisemnej i włączenia tego do akt sprawy. A więc być może śledztwo wszczęte na polecenie ministra Ziobry (jednocześnie prokuratora generalnego) ma dotyczyć tego przełożonego, który wspomnianemu bohaterskiemu prokuratorowi coś nakazał lub coś uchylił. Ale takie informacje z ust ministra Ziobry nie padły. Wygląda więc na to, że pokazany bohater może okazać się kozłem ofiarnym śledztwa mającego doprowadzić do skazania winnych tragedii Tomasza Komendy. Dlaczego? Ano dlatego, że od roku 2010 nie upłynęło jeszcze 10 lat, po których niedopełnienie obowiązku (art.231 kk) ulega przedawnieniu ścigania. Myślę jednak, że to wystąpienie ministra Ziobry w towarzystwie owego prokuratora było zwykłym humbugiem, a za ustaleniem prawdy stoi ktoś zupełnie inny i stało się to w zupełnie innych okolicznościach, o których się publicznie nie mówi.
W lutym 2018 roku ukazała się książka Izy Michalewicz „Zbrodnie prawie doskonałe Policyjne Archiwum X”. Książka ta ukazała się zanim sprawa Tomasza Komendy została upubliczniona. Czytając ją zwróciłem uwagę na fragment dotyczący tej sprawy, którą zajmuje się tzw. wrocławskie Archiwum X, a konkretnie jeden z policjantów sekcji zabójstw wydziału kryminalnego Komendy wojewódzkiej Policji we Wrocławiu oraz dwóch funkcjonariuszy Centralnego Biura Śledczego Policji z Wrocławia. Policjanci ci opowiedzieli autorce książki (materiały zbierała w 2016 i 2017 roku), że właśnie zajmują się obecnie poszukiwaniem trzeciego sprawcy zabójstwa 15-letniej Małgosi z Miłoszyc i jeden z tych policjantów (nadała mu fikcyjne imię Marcin, ale ja podejrzewam, że jest to ten Remigiusz, o którym mówi Tomasz Komenda) napisał do niej, że chociażby człowiek ten już nie żył, to oni go wykopią (str. 372). Z tej wypowiedzi wynika, że pod kluczem było już dwóch sprawców tej zbrodni, czyli T. Komenda i (o czym dziś już wiemy z mediów) Ireneusz M., skazany za gwałt dokonany na innej dziewczynie. A to oznacza, że w materiałach śledztwa w sprawie zabójstwa Małgosi z Miłoszyc policjanci ci (oraz współpracujący z nimi prokurator) nie odkryli niczego, co wskazywałoby na niewinność Tomasza Komendy. Kiedy więc i na podstawie czego doszli do przekonania, że człowiek ten został zakazany za coś, czego nie dokonał? Napiszę o tym (i nie tylko) następnym razem.
Janusz Bartkiewicz
www.janusz-bartkiewicz.eu
 
Redakcja nie odpowiada za przedstawione dane, opinie i stwierdzenia, które stanowią wyraz osobistej wiedzy i poglądów autora. Treści zawarte w felietonie nie odzwierciedlają poglądów i opinii redakcji.

REKLAMA

REKLAMA

Archiwalne posty