https://db2010.pl Tygodnik DB2010 GAZETA AGLOMERACJI WAŁBRZYSKIEJ

Chocholi taniec

bohun bartkiewiczZgodnie z wcześniejszą zapowiedzią, wracam do sprawy skazania przez Sąd Rejonowy w Wałbrzychu dwóch funkcjonariuszy z Komisariatu I Policji w Wałbrzychu, którzy – zgodnie z tym, co ustaliła Prokuratura Rejonowa w Świdnicy, a potwierdziło postępowanie sądowe – mieli dopuścić się popełnienia przestępstwa przekroczenia uprawnień, przez to, że chcąc zmusić zatrzymanego Pawła R. do podpisania protokołu, pobili go służbową pałką tonfa. Dokładniej, to jeden z nich bił, a drugi przyglądał się temu i nakazywał Pawłowi R. podporządkowanie się poleceniom swego młodszego stażem i wiekiem kolegi. Oczywiście zarzut karny i wyrok opierał się też na art.157 § 2 k.k., dotyczącym naruszenia czynności narządu ciała lub rozstroju zdrowia trwającego nie dłużej niż 7 dni.
I tu rodzą się moje liczne wątpliwości, co do zasadności nie tyle wyroku, co zasadności sformułowanego przez prokuraturę zarzutu. Otóż przepis, na który powołała się prokuratura, i który legł u podstaw wyroku (nieprawomocnego), dotyczy każdej osoby fizycznej, w tym również funkcjonariusza publicznego, ale istnieje też przepis, któremu podlegają tylko funkcjonariusze, i który przewiduje znacznie dolegliwszą karę. Takim przepisem, ustalającym karę pozbawienia wolności od roku do 10 lat, jest art. 246 k.k., któremu podlegają funkcjonariusze publiczni, używający przemocy w celu uzyskania określonych zeznań, wyjaśnień i informacji. A przecież w tym konkretnym przypadku Paweł R. odmówił podpisania protokołu (odmówił w ogóle składania jakichkolwiek zeznań lub wyjaśnień) i użycie pałki tonfa miało go jedynie do tego „zachęcić”. Zastanawiam się więc dlaczego prokurator w akcie oskarżenia nie oparł się na tym właśnie przepisie karnym. Czy tylko dlatego, że w pierwszym przypadku zagrożenie wynosi „tylko” od 3 miesięcy do lat 5, a nie od roku do lat dziesięć, jak w tym drugim? Bo pamiętać trzeba, że w takim przypadku prokurator powinien wnieść o zastosowanie aresztu, opierając się jedynie na fakcie zagrożenia karą wyższą niż 8 lat. Pamiętam przypadki zastosowania aresztu wobec osób podejrzanych o zabór jedne małej czekoladki i podobne, ale to nie byli funkcjonariusze policji i na łaskę prokuratora i sądu nie mieli co liczyć. Przypomnę, że w przypadku „bohaterów” tego postępowania karnego, mimo wszczęcia śledztwa, pełnili oni służbę na ulicach Wałbrzycha, nosząc przy pasku swoją służbową broń palną i dwa magazynki pełne amunicji, a komendant wałbrzyskich stróżów prawa tłumaczył się, że stało się tak ponieważ nie otrzymał z prokuratury informacji, że w stosunku do nich toczy się jakieś postępowanie. Natomiast prokuratura tłumaczyła się, że taką informację może przesłać tylko po przedstawieniu zarzutów. Nie wierzycie? Mam to na piśmie!
Ale nie tylko to mnie zastanawia, bo i zachowanie sądu budzi moje zdziwienie, albowiem wiem, że zgodnie z art. 399 k.p.k. sąd może dokonać zmiany kwalifikacji prawnej czynu, jeżeli w toku rozprawy okaże się, że nie wychodząc poza granice zachowania objętego aktem oskarżenia, można czyn zakwalifikować według innego przepisu prawnego. W tym akurat przypadku mamy tego klasyczny przykład, ale sąd ze swych uprawnień procesowych nie skorzystał. Zastanawiam się dlaczego? Czy dlatego, że gdyby skorzystał, to musiałby orzec karę znacznie surowszą? Nie wiem, ale moje wątpliwości budzą raczej ponure obrazy i przypuszczenia. Ale na tym nie koniec. Zastanawiam się dlaczego prokuratura nie zwróciła uwagi na to, że funkcjonariusze owi dopuścili się również innych przestępstw. A ponieważ nie zwróciła uwagi, to jej podpowiem, może skorzysta, bo przecież prawo powinno być przestrzegane przede wszystkim przez samych funkcjonariuszy. Również przez prokuraturę. Otóż Paweł R. dopuścił się wykroczenia, do czego się przyznał jeszcze przed przybyciem policjantów z I KP, wezwanych przez pracowników ochrony supermarketu. Nie było żadnych wątpliwości, co do jego tożsamości, a więc prawnym obowiązkiem funkcjonariuszy było wlepienie Pawłowi R. mandatu, a w przypadku gdyby go nie przyjął, skierowanie do sądu wniosku o ukaranie w postępowaniu nakazowym. Tak sprawę regulują przepisy kodeksu postępowania w sprawach o wykroczenie. Jednakże panowie funkcjonariusze, przekraczając swoje uprawnienia i nie dopełniając ciążących na nich obowiązków, pozbawili całkowicie bezprawnie Pawła R wolności, zabierając go na komisariat, rzekomo w celu przesłuchania jako sprawcę wykroczenia. A zgodnie z prawem nie było ku temu podstawy prawnej, ani też rzeczywistej potrzeby, o czym funkcjonariusze wiedzieliby, gdyby znali lub chcieli stosować prawo. Dziwi mnie też, że na ten fakt nie zwrócili uwagi ich przełożeni, a już szczególnie komendant komisariatu i komendant miejski policji.
Zresztą, jeżeli chodzi o sprawy związane z nadużyciem przemocy fizycznej przez policjantów, to zdziwiony jestem, że tak powiem, permanentnie. 9 sierpnia 2013 roku w Komisariacie V skatowany na śmierć miał zostać Piotr Gruca. Do dziś sprawa nie trafiła na sądową wokandę, chociaż zarzuty pobicia ze skutkiem śmiertelnym zostały postawione. Mimo to policjanci nadal pełnią służbę. Od maja 2014 r. ślimaczy się śledztwo w sprawie pobicia (5 dni wcześniej niż Pawła R.) Michała Z. Mieli dopuścić się tego czynu stróże prawa z tego samego komisariatu, którzy w ten sposób zachęcili pana Michała do samooskarżenia się w sprawie kradzieży. Jakiś czas później policjanci z Komisariatu V ustalili, że nie dopuścił się on przypisywanej mu kradzieży, a sam fakt pobicia potwierdził wałbrzyski sąd, orzekający w sprawie zażalenia na bezpodstawność jego zatrzymania. Policjanci, którzy mieli dopuścić się tego czynu zapewne w dalszym ciągu chronią nasze bezpieczeństwo (z bronią przy boku) mając świadomość, że grozi im kara 10 lat pozbawienia wolności. Przeciąga się również sprawa pobicia (wrzesień 2014) pana Damiana Cz., który nie może się doczekać, aż Prokuratura Rejonowa w Świdnicy przestępstwem, które mieli popełnić dzielni policjanci z Komisariatu I Policji, zajmie się już całkiem na poważnie. I co ciekawe, we wszystkich tych przypadkach prokuratura dysponuje identycznymi, jak w sprawie Pawła R. dowodami. Na co więc czeka? A przede wszystkim dlaczego ten chocholi taniec trwa w najlepsze?

Janusz Bartkiewicz

www.janusz-bartkiewicz.eu

Chocholi taniec

REKLAMA

REKLAMA

Archiwalne posty