https://db2010.pl Tygodnik DB2010 GAZETA AGLOMERACJI WAŁBRZYSKIEJ

Przekraczanie granic przy granicy

Po raz pierwszy w Polsce trasę rowerowego ultramaratonu, ze startem w Przemyślu i metą w Świeradowie-Zdroju, wytyczono po górskich drogach przy południowej granicy państwa. Jednorazowo należało pokonać 1122,8 km. Ekstremalnemu wysiłkowi sprostał 62-letni Bronisław Łazanowski z Głuszycy, który ukończył dystans w 67 godzin i 57 minut, na 20. miejscu wśród 56 kolarzy. O tym, że i on może czuć się zwycięzcą – w dalszej części tekstu.
 
– Wrażeń z trudnej rywalizacji wystarczyłoby na książkę, ale z konieczności ograniczę się do najważniejszych. Mniej więcej w połowie trasy, na stromym, 19-procentowym podjeździe, raptownie wstałem z siodełka, by mocniej nacisnąć na pedały i wtedy doznałem kontuzji lewego kolana. Od tego czasu większość wysiłku przejęła prawa noga. Bardzo dał mi się we znaki brak snu. Przed Głuchołazami o mało co z tego powodu dwukrotnie nie spadłem z roweru. Zaszyłem się więc w przydrożnych krzakach, by przespać z dwie godziny (wcześniej nastawiłem budzik), ale było chłodno, więc odpoczynek był tylko z nazwy. Ponownie ułożyłem się do dwugodzinnego snu na 846. kilometrze, w Złotym Stoku, tym razem w miejscu nasłonecznionym. W Kotlinie Kłodzkiej jechało mi się bardzo ciężko, zwłaszcza, że na drodze było wiele dziur. Borykałem się też z przeciwnym wiatrem, a na zjeździe do Radkowa omal nie wpadłem na leżącą na szosie gałąź. Ponieważ pedałowałem głównie prawą  nogą, nadwyrężyłem w niej ścięgno Achillesa i w Głuszycy musiałem wziąć tabletki przeciwbólowe. Między Rybnicą a Mieroszowem trafiłem na krótką wichurę i z trudem utrzymywałem się na rowerze przy bocznych podmuchach wiatru – opowiada śmiałek.
Wystartował 22 sierpnia o godz. 12.00, a metę osiągnął 25 sierpnia o godz. 7.57. Oprócz wspomnianych urazów, miał też pęcherze na dłoniach i zadrapania na nogach. – Trudno dokładnie opisać, z czym wiąże się jazda na tak długiej trasie, najlepiej zrozumieją to ci, którzy decydują się na podobny wysiłek, chociaż na dystansah znacznie krótszych. Mam wiele satysfakcji z tego, że sprostałem kolejnemu wyzwaniu, ale, mimo to, nie jestem całkiem zadowolony i odczuwam niedosyt, gdyż zaplanowałem sobie pokonanie trasy w czasie poniżej 60 godzin – powiedział kolarz, który wcześniej trzykrotnie przejechał ultramaraton Bałtyk – Bieszczady Tour o długości 1008 km. Za ostatni wyczyn zasłużył na szczególne uznanie.
Zwyciężył 36-letni Dawid Krzepina z Goczałkowic-Zdroju w czasie 51:31. Przed Łazanowskim uplasowali się wyłącznie zawodnicy w wieku 25-40 lat, więc także może uznać się za triumfatora. Jego rówieśnik miał czas prawie 25 godz. gorszy, co również wiele mówi o klasie reprezentanta Podziemnego Miasta Osówka, którego kierownictwo wspiera finansowo jego sportowe przedsięwzięcia.
23-letnia Ilona Dekiert z Wałbrzycha, ukończyła rywalizację na 53. miejscu z rezultatem 114 :25.
Łazanowski twierdzi, że wszysy uczestnicy wyścigu jednogłośnie okrzyknęli odcinek Włodowice-Świerki Królową Polskich Dziurawych Dróg, a drugie miejsce w tej niechlubnej konkurencji przyznali drodze Głuszyca-Unisław Śląski. Dobrze, by przeczytali o tym gospodarze tamtejszych terenów.
– Rower to moja pasja. Mam w planie kolejne, dalekie wyścigi. Oby tylko zdrowie dopisało – zakończył.
Andrzej Basiński
lazanowski2
Bronisław Łazanowski znowu wykazał wytrzymałością i hartem ducha.

REKLAMA

REKLAMA

Archiwalne posty