https://db2010.pl Tygodnik DB2010 GAZETA AGLOMERACJI WAŁBRZYSKIEJ

Oczy wokół głowy

bohun bartkiewiczTydzień temu, w tekście zatytułowanym „Przepraszam, czy tu biją. Ciąg dalszy”, wyraziłem swą naiwną wiarę w to, że ujawnionymi ostatnio przypadkami brutalnego traktowania obywateli przez niektórych funkcjonariuszy wałbrzyskiej policji, zainteresują się jej jednostki nadrzędne. Wygląda jednak na to, że praktycznie wszyscy przeszli nad tym do porządku dziennego i życie toczy się dalej. Jedynym publicznym odzewem było opublikowane na stronie internetowej dolnośląskiej policji oświadczenie jej rzecznika prasowego, st. asp. Pawła Petrykowskiego. Oświadczenie zdumiewające, oburzające i wręcz – w mojej skromnej ocenie – skandaliczne. Myślę tak, ponieważ st. asp. Petrykowski, nie zaprzeczając jakiemukolwiek faktowi podanemu w telewizyjnym reportażu Magazynu Ekspresu Reporterów TVP 2, pt.„Bezkarnie biją”, autorstwa Pawła Kaźmierczaka, publicznie pomawia go o brak rzetelności dziennikarskiej, sam prezentując totalny jej brak, a przy okazji niezwykłą arogancję. Treść oświadczenia jest tak skandaliczna, że nie mam ochoty polemizować z jakąkolwiek jej – nawet najdrobniejszą – częścią. Ale do dwóch jej fragmentów odnieść się muszę.
Pierwszy, to ten, który najbardziej nadaje całości tak skandaliczną i oburzającą wymowę. Otóż st. asp. Petrykowski raczył zauważyć, że „Podczas legitymowania wymienieni zachowywali się wulgarnie i agresywnie w stosunku do policjantów, zmuszając ich do zastosowania środków przymusu bezpośredniego.” Jak widać, takie zachowanie, wg pana starszego aspiranta, usprawiedliwia brutalne bicie obywatela, co pan rzecznik eufemistyczne nazywa zastosowaniem środków przymusu bezpośredniego. Radziłbym zatem panu rzecznikowi, aby w trybie pilnym zapoznał się z treścią ustawy o środkach przymusu bezpośredniego i broni palnej, a zwłaszcza z jej art. 11. Nie wspomnę już o Konstytucji Rzeczypospolitej. Pominę milczeniem śmieszne argumenty pana rzecznika odwołujące się do wyroków sądowych, bo ja wiem, że są to wyroki nieprawomocne i wszystkie zostały zaskarżone. Znając zawartość materiałów dowodowych przedstawionych w złożonych zażaleniach, nie mam wątpliwości, że oskarżenia zgłoszone przez funkcjonariuszy, zostaną bezlitośnie obrócone w puch, albowiem siła dowodów, jakie zostaną przedstawione sądom, będzie nie do obalenia. Nie mam zamiaru ułatwiać życia tym, którym się wydaje, iż im wolno bezkarnie bić, kogo tylko uznają za stosowne i dowodów tych nie opiszę, aczkolwiek dobrze je znam. Mam nadzieję, że wałbrzyskie sądy wykażą się obiektywizmem tak samo, jak np. w sprawie pomówień pana Stefana Witkowskiego przez wałbrzyskich strażników miejskich. Zresztą już raz, Sąd Rejonowy w Wałbrzychu, w postanowieniu swym jasno i bez żadnych wątpliwości stwierdził, że np. w przypadku pana Michała Zaborowskiego, został on przez funkcjonariuszy skatowany. A miało to miejsce w czasie prowadzonych czynności procesowych. Podkreślę raz jeszcze. To nie jest mój wymysł, tylko obiektywna, bo oparta na niepodważalnych dowodach, ocena wałbrzyskiego sądu. Rzecz w tym, że prokuratura i władze wałbrzyskiej policji tego postanowienia sądu jakoś nie mogą dostrzec. Albo przeczytać ze zrozumieniem.
Drugi fragment, do którego się odniosę brzmi: „wbrew sugestiom materiału emitowanego w Magazynie Ekspresu Reporterów, w którym wypowiada się też m.in. były funkcjonariusz, który nie ma wiedzy w konkretnej sprawie, a służby w policji nie pełni już od wielu lat”. Wynika więc, że st. asp. Petrykowski jest święcie przekonany, że emerytowany, wyższy oficer policji, jakim przecież jestem, nie jest w stanie zrozumieć tego, co czyta, słyszy i widzi. Radziłbym zatem panu starszemu aspirantowi, aby oceniając innych, nie posługiwał się wzorcem swojej – widać niskiej – samooceny. Zainteresowanych pełnym tekstem mojej odpowiedzi na oświadczenie rzecznika prasowego KWP we Wrocławiu, odsyłam do mojej strony internetowej (”W odpowiedzi panu rzecznikowi”). Drugim organem, który jakoś zareagował na przedstawiony w reportażu problem, była Prokuratura Okręgowa w Świdnicy, która piórem swej rzeczniczki prasowej oświadczyła, iż fakt niewystąpienia w nim przedstawicieli prokuratury, był spowodowany chorobą pani rzecznik i innych osób, a także – dodatkowo – urlopami. A więc w prokuraturze okręgowej nie znalazł się żaden prokurator, który mógłby się odnieść do przedstawionych przez dziennikarza wydarzeń. A nie chodziło przecież o ocenę materiałów procesowych, tylko komentarz do przedstawionych w reportażu faktów. Bo prawdziwości tychże faktów nikt nie zaprzeczył, a w swym oświadczeniu pani rzecznik prasowa do tych wydarzeń absolutnie się nie odnosi, zbywając je znanymi formułkami, z których w zasadzie nic konkretnego nie wynika. Jedyne co może cieszyć, to to, że po emisji programu zgłasza się coraz więcej osób (w tym np. z Czech i Niemiec), które chcą się z dziennikarzami podzielić swymi wielce przykrymi wspomnieniami związanymi z bezpośrednimi kontaktami pałek, pięści i kopniaków (asortyment bardzo szeroki) serwowanych w ramach czynności służbowych przez wałbrzyskich stróżów prawa. Jest to już spora grupka, a dochodzą mnie sygnały, że będzie jeszcze większa. I za każdym razem słyszę tę samą opowieść: zostaliśmy pobici, prokuratura umorzyła postępowanie, a jeszcze na dodatek spotkaliśmy się z zarzutami. Niektóre z tych osób w ogóle nigdzie się nie zgłosiły, a postąpiły tak ze strachu o siebie lub swoich najbliższych, kiedy z ust oprawców padły konkretne groźby. I ja spotykam się już z określonymi restrykcjami, albowiem głos podnoszą różne osoby pomawiające mnie np. o to, jakobym w czasie służby znany był z tego, że z lubością stosowałem brutalną przemoc, nie tylko na służbie, ale także w domu. Podobno katowałem moją żonę (Małgosię !!!) i własne dzieci. Opowieści tego rodzaju kolportowane są wśród byłych i obecnych wałbrzyskich policjantów. Kolportowane są przez ludzi, którzy nawet mnie nie znają i nigdy nie mieli ze mną do czynienia. Praźródło tych oszczerstw jest mi oczywiście znane, ale nie zamierzam go wskazywać, bo są to osoby nie warte z mojej strony nawet odrobiny śliny. Najważniejsze jest to, że nasza baza danych znacznie się powiększa, a stowarzyszenie „Obywatel”, którym kieruję, podejmie określone działania, aby tych wszystkich spraw pod dywan nie udało się jednak zamieść. No i oczywiście, oczy mam na okrągło wokół głowy. Na wszelki wypadek… bezkarność bowiem rozzuchwala.
Janusz Bartkiewicz
http://www.janusz-bartkiewicz.eu

REKLAMA

REKLAMA

Archiwalne posty