https://db2010.pl Tygodnik DB2010 GAZETA AGLOMERACJI WAŁBRZYSKIEJ

Duma i niepokój

andrzej-basinski
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
Są chwile w życiu, których nie można zapomnieć. Mój syn opowiadał mi, jak wyglądał jego ostatni dzień przed przejściem na strażacką emeryturę. Uroczysta z tej okazji zmiana służby, połączona z syrenami wozów bojowych, dźwiękami dzwonka oraz oddawaniem honorów, serdeczne pożegnanie przez zwierzchników (następnego dnia przechodził na emeryturę uczestniczący w uroczystości Komendant Miejski PSP w Wałbrzychu st. bryg. Grzegorz Kułak) i uściski dłoni kolegów ze zmiany, której był dowódcą, to wszystko może wycisnąć łzy z oczu najtwardszemu twardzielowi. Przypominają się wtedy znaczące minione ćwierćwiecze chwile radości i satysfakcji z uratowania czyjegoś dobytku, a często życia i zdrowia jego właścicieli, wracają momenty dramatyczne, kiedy należało zaryzykować własnym życiem i zdrowiem, a także widok tragedii ofiar żywiołu, czy po wypadku drogowym. Scenami trudnymi do udźwignięcia, były te z udziałem dzieci. Niektóre obrazy, szczególnie drastyczne, są w naturalny sposób wypierane ze świadomości, inne wracają w snach. Na długo za to będą zapamiętane chwile pogodne z codzienności jego zespołu, np. wspólne przygotowywanie świątecznych posiłków. Podczas wspomnianych chwil zacieśniają się i na długo utrwalają przyjaźnie. Takie jest życie. Robert, który już na starcie swojej zawodowej drogi uczestniczył w akcji ratowniczej podczas pożaru w Kuźni Raciborskiej, największego w Europie środkowej i zachodniej po II wojnie światowej, pomógł w szczególnej potrzebie wielu ludziom i zaskarbił sobie ich wdzięczność, chociaż nie ona stanowiła o motywach jego działania, a także sympatię i szacunek wałbrzyskich strażaków, zwierzchników i podwładnych. Po ojcowsku jestem z niego dumny. Poświęcił się profesji znajdującej się na szczytach społecznego zaufania. Daleko w tyle plączą się politycy…
Robert bardzo obawiał się dnia rozstania ze swoją zmianą i odejścia ze służby. Przez ostatnie dwa tygodnie przed pożegnaniem, nie mógł sobie znaleźć miejsca, niewiele spał. Nigdy nie był gruboskórny, a w podobnych sytuacjach daje się to takim, jak on ludziom, szczególnie dotkliwie we znaki. Ale podczas całej uroczystości bohatersko zachował fason i ulżył sobie dopiero po powrocie do domu. Nie jest to łatwy okres także dlatego, że z aktywnością zawodową, jak to w służbach mundurowych, żegnają się ludzie jeszcze młodzi, pełni energii i różnych pomysłów. Gdy rozstają się z dotychczasowym środowiskiem, muszą je umieć spożytkować na urządzenie się na nowym etapie życia, gdyż nagłe zwolnienie jego tempa, połączone ze świadomością dużej dawki wolnego czasu, może mieć smutne, a nawet tragiczne następstwa. Nie ma na taką okoliczność specjalnych badań, nikt o tym nie mówi, ani się tym za bardzo nie zajmuje, ale nie tak rzadkie są przypadki nagłych załamań stanu zdrowia u ludzi kończących podobne służby. Robert pociesza się m.in. tym, że nie straci kontaktu z kolegami, gdyż z częścią z nich będzie się widywał podczas spotkań w resortowym klubie motocyklowym i na wspólnych rajdach. Myśli też o objechaniu motocyklem lub rowerem Anglii, a może Irlandii, gdzie przeniosła się część naszej rodziny, która na miejscu służyłaby mu pomocą i wskazówkami. Poza tym kiełkują w nim pomysły zajęć zarobkowych, gdyż ani mu w głowie odcinanie emerytalnych kuponów. Czas pokaże. Najważniejsze, aby zdrowie dopisywało.
Różne niepokoje związane z nową życiową drogą syna, nie omijają także mnie, rodzica oraz mojej życiowej towarzyszki, a jego mamy. Teraz w kraju czas jest trudny, niespokojny, stare powiedzenie, że człowiek człowiekowi wilkiem, ilustruje coraz jaskrawiej naszą rzeczywistość. Pod wieloma względami przyszłość rysuje się niepewnie, a nawet groźnie. Chyba nigdy Polaków nie dzieliło tak wiele. Chciałbym dożyć czasów spokojnej stabilizacji życiowej moich potomków, prawdziwego prawa i prawdziwej sprawiedliwości, jak również nie za ciemnej smugi cienia w swoim przypadku. Może los okaże się łaskawy?
Andrzej Basiński

REKLAMA

REKLAMA

Archiwalne posty