https://db2010.pl Tygodnik DB2010 GAZETA AGLOMERACJI WAŁBRZYSKIEJ

Wałbrzych był i jest wyjątkowy!

stanislaw michalikW jednej z audycji Radia Złote Przeboje mówiłem o Wałbrzychu, że to nie jest takie sobie, zwykłe, byle jakie miasto. Próbowałem przekonać do tego słuchaczy wskazując na ciekawą historię, niezwykłe walory położenia geograficznego, piękno przyrody, bogactwo zabytków architektury i frapujące wielu górników tajemnicze, podziemne sztolnie. Miałem tu na uwadze pojawiające się coraz częściej w literaturze popularno-naukowej przypuszczenia o wyjątkowej roli Wałbrzycha w przemyśle zbrojeniowym Niemiec w czasie II wojny światowej. Mówiłem wtedy, że widzę Wałbrzych, jako miasto niespełnionych szans i nadziei, że jestem przekonany, iż ukazanie prawdy o Wałbrzychu wcześniej, czy później nastąpi, że spełni się sen lokalnych patriotów, przesiedleńców z różnych stron Polski i świata, którzy docenili zalety tego zagadkowego miasta i nie utracili wiary w odkrycie wciąż jeszcze intrygującej tajemnicy z nieodległej przeszłości.
To drzemało we mnie od dawna, nadzieja że stanie się coś niezwykłego, że wreszcie ktoś się otrząśnie z letargu i niemocy, że jakimś cudem uda się odsłonić prawdę o tym, co się działo w czasie wojny pod ziemią w Wałbrzychu, a oczom wielu malkontentów i niedowiarków ukaże się wreszcie miasto niezwykłe, o tajnej roli w przemyśle zbrojeniowym, miasto które mogło odegrać w historii Niemiec Hitlerowskich rolę nadzwyczajną. Zabrakło być może kilku lub kilkunastu miesięcy, by przygotowywany od dawna i niebywale zintensyfikowany pod koniec wojny plan uruchomienia „cudownej broni”, będącej w stanie powstrzymać ofensywę aliantów, stał się faktem realnym i tragicznym dla Europy i świata. I to mogło stać się właśnie tu, w Wałbrzychu, w naszym, dla wielu mieszkańców biednym, ponurym, zaniedbanym mieście. To nie jest tytuł do chwały, zarówno dla byłych niemieckich włodarzy miasta, jak i dla współczesnych samorządowców, że w ich mieście mógł się „urodzić” produkt masowej zagłady ludzkości, którego skutki odczuli tak dotkliwie nieco później na własnej skórze mieszkańcy Hiroszimy i Nagasaki. Ale nie chodzi tu o chlubę, lecz ukazanie tego, co się naprawdę działo w kopalnianych szybach, co było realne i prawdziwe, a zostało zasłonięte tajemnicą wojskową po to, by zatrzeć ślady, a zarazem ukryć świadectwa, świadczące namacalnie o zbrodniczych zamiarach przywódców III Rzeszy Niemieckiej. Chodzi też o to, żeby przeciąć wreszcie krąg domysłów, plotek i fantasmagorii o podziemiach wałbrzyskich, które obracają się jak szkiełka w kalejdoskopie i bawią tylko wyobraźnię, nie przynosząc ze sobą żadnego skutku.
Co się więc takiego zdarzyło? Przecież w Wałbrzychu nic się nie dzieje szczególnego. Galeria handlowa funkcjonuje w pełnym rozkwicie, wałbrzyskie Muzeum Przemysłu i Techniki zmieniło swój image, stając się Starą Kopalnią, miejscem kultury, rozrywki i wypoczynku, Lisia Sztolnia pozostaje nadal kanałem odpływowym, a Góra Parkowa cieszy się powodzeniem wśród wagarowiczów Zespołu Szkół nr 2, jak za dawnych dobrych czasów PRL-u.
To nieprawda, że w Wałbrzychu nic się nie dzieje szczególnego. Właśnie stała się rzecz zdolna obrócić wlokące się jak żółw koło historii i uczynić z Wałbrzycha centrum zainteresowania całego świata. Już nie będzie do Wałbrzycha przyjeżdżał reżyser Andrzej Wajda, w celu odszukania na peryferiach sypiących się kamienic, refleksów dawnego świata, by uwiarygodnić prawdopodobieństwo fabuły filmu „Panna Nikt”. Dziś może przyjechać z mrożącą krew w żyłach akcją odgrzebania „złotego pociągu” w podziemnych lochach Wałbrzycha, by przy okazji odsłonić prawdziwy obraz tego wyjątkowego pod każdym względem miasta. Ale można się spodziewać, że będzie to raczej ponownie, znakomity Bogusław Wołoszański, który z ziemią wałbrzyską związał się, jak sam powiedział, nierozerwalnie.
Mówię to z pełnym przekonaniem i mocą:„cudowny pociąg” jest tylko i wyłącznie preludium do odsłonięcia kolejnych tajemnic Wałbrzycha. Są one ukryte tak samo pod ziemią i wymagają spokojnego, rozsądnego działania, by odkryć i pokazać całą prawdę o militarnych planach przywódców Rzeszy Niemieckiej w czasie II wojny światowej, a zarazem odsłonić kolejne, niezwykle atrakcyjne miejsce, przyciągające turystów z całego świata.
Zdarzyła się rzecz, która jest w stanie poruszyć najbardziej niewzruszony fundament wiedzy o próbach nuklearnych III Rzeszy. A sprawą tą interesują się historycy i pasjonaci na całym świecie. Dziś możemy powiedzieć, że wiemy już na ten temat o niebo więcej niż dotąd. Mamy potwierdzenie, gdzie m. in. znajdowały się laboratoria doświadczalne broni jądrowej i gdzie miało się znajdować centrum przemysłu zbrojeniowego Niemiec Hitlerowskich. Otóż właśnie, gdzie? Odpowiedź na to pytanie nasuwa się sama. Oczywiście w Wałbrzychu. To właśnie Wałbrzych stał się miejscem lokalizacji gigantycznego planu przeniesienia do podziemi przemysłu zbrojeniowego III Rzeszy znanego pod kryptonimem Rüdiger:
Ta nazwa elektryzuje w południowo-zachodniej Polsce każdego, kto choćby się tylko otarł o tematy związane z eksploracją i rozwiązywaniem tajemnic drugowojennej historii tego regionu. Rüdiger to na Dolnym Śląsku tajemnica tak wielka i nieomal równie sławna jak piramidy egipskie” – zZacytowałem dwa pierwsze zdania z 15-tego rozdziału książki Jerzego Rostkowskiego „Podziemia III Rzeszy. Tajemnice Książa, Wałbrzycha i Szczawna-Zdroju, wydanej w 2011 roku przez Dom Wydawniczy Rebis w Poznaniu.
Ta książka dla naszego środowiska wałbrzyskiego, to rewelacja. Nie znam równie intrygujacej, dobrze napisanej i frapującej książki związanej z najnowszą historią Wałbrzycha i okolic. Książka w sposób przekonywujący, oparty na dużej wiedzy, logicznych wnioskach po wieloletnich poszukiwaniach daje odpowiedź na szereg zagadek związanych z rolą i znaczeniem Wałbrzycha w hitlerowskich planach wojennych, dotyczących produkcji najnowocześniejszej broni nuklearnej. Wprawdzie można mieć zastrzeżenia co do tego, czy nazwa Rüdiger jest na Dolnym Śląsku tak sławna jak piramidy egipskie, ale są ku temu przesłanki, aby tak się niebawem stało. Wszystko zależeć będzie od tego, jak lokalne władze miejskie i powiatowe potraktują niezwykle ważne i wstrząsające odkrycia autora książki i czy potrafią wyciągnąć wnioski z wyjątkowej szansy na promocję miasta i przyciągnięcie do Wałbrzycha setek tysięcy turystów z kraju i zza granicy. To co się dzieje z odkryciem miejsca lokalizacji „złotego pociągu” jest do tego zachętą. Potrzebne są odważne decyzje i skuteczne działania z wykorzystaniem znajomości tematu i zaangażowania samego autora książki i bliskich mu pasjonatów – eksploratorów.
Nigdy dotąd nie było takiej szansy, bo wszelkie domysły i podejrzenia miały charakter hipotetyczny. Dzięki badaniom autora książki stają się one nieomal dowodami. Wystarczy tylko potwierdzić je empirycznie, odsłaniając przynajmniej część ukrytych pokopalnianych sztolni i podziemnych korytarzy, zgodnie ze wskazówkami Jerzego Rostkowskiego.
Stanisław Michalik

REKLAMA

REKLAMA

Archiwalne posty