https://db2010.pl Tygodnik DB2010 GAZETA AGLOMERACJI WAŁBRZYSKIEJ

Duda Duo

basinski_noweNiedawno w tym miejscu wyartykułowałem swoją bezbrzeżną nienawiść do upałów, które tego lata mocno przesadziły. Jakby tego było mało, rozpoczynający kadencję prezydent Andrzej Duda popisał się występami, które normalnie pojmujących otaczający ich świat, przyprawiły o dodatkową gorączkę i niebezpieczne skoki ciśnienia.
Kolejne produkcje prezydenta Andrzeja Dudy dowodzą, że ciągle nie mieści mu się w głowie, że został pierwszą osobą w państwie, że jest tym nieustannie zaszokowany, bo się do tego najzwyczajniej nie nadaje. Nie dziwota, że się dziwi. Prezes wyciągnął go za uszy z drugiego (albo i trzeciego) szeregu, by w charakterze rezerwowego bronił barw PiS. Skoro prezes postanowił się schować i nie straszyć elektoratu, trzeba było kogoś znaleźć na tak zwany gwałt. A tu taki numer – Andrzej Duda minimalnie wygrał z urzędującym prezydentem! W czym pomogła mu dzika kampania sieciowej zgrai, wspartej urągającą przyzwoitości akcją kościelnych hierarchów i plebanów, plus chwilowy obłęd na tle Pawła Kukiza. Tak oto objawił się nam nowy prezydent, który na wstępie zadeklarował jednoczenie narodu, by w kolejnych występach dowodzić z uporem, że mu na jedności zależy, jak na zeszłorocznym śniegu.
Jak odbieram nowego prezydenta? Jako napuszoną, plastikową marionetkę, niezmiennie i monotonnie tokującą banały o narodzie. Ciągle na mszach i kolanach, całującą biskupie pierścienie i namiętnie wsłuchującą się w głos panów w fioletach. Zapowiedział, że przy podejmowaniu decyzji będzie się kierował wskazaniami episkopatu. Innym razem goni ulatującą hostię. Jeśli tak żałośnie ma wyglądać prezydent dużego, europejskiego kraju, zdolnego do realizacji doniosłych wyzwań, to miej nas, Panie, w swojej opiece, bo czasy mamy niespokojne.
Prezydent Andrzej Duda realizuje teraz pomysł przejechania Tour de Pologne, by ponoć podziękować rodakom za wybór, a w rzeczywistości wspomóc wyborczą kampanię PiS. Obserwujący ten osobliwy rajd Władysław Frasyniuk, nazwał prezydenta „cudakiem jarmarcznym” i trafił w sedno.
Pamiętacie zapewne, jak przed drugą debatą z prezydentem Bronisławem Komorowskim, Andrzej Duda wcisnął swojemu konkurentowi proporczyk PO, co miało symbolizować popieranie jednej partii i było rażącym nadużyciem. A teraz nowy prezydent występuje bezwstydnie jako klakier partii, z której się wywodzi i robi wszystko, by po wyborach zgarnęła całą pulę.
Czego dowiedzieliśmy się ostatnio od łaskawie nam panującego prezydenta? Otóż tego, że obecny rząd powinien realizować jego nieobliczalne (a właściwie obliczone na setki miliardów) wyborcze obietnice, że związki zawodowe stoją ponad rządem i że przy narodzinach Solidarności nie było kogoś, kto nazywał się Lech Wałęsa. Niemiecki prezydent Joachim Gauck dowiedział się od prezydenta Andrzeja Dudy, że Polska nie jest państwem sprawiedliwym. Epatowanie przez prezydenta brakiem sprawiedliwości podczas innych wystąpień, nieprzyjemnie pachnie populizmem. „Dajcie władzę innym, w domyśle PiS, a niesprawiedliwości nie będzie” – tak można odczytywać intencje prezydenta. Premier Ewie Kopacz, w obecności innych dostojników potraktował jak powietrze i oszczędził podania ręki, czym zaświadczył o niegodnej prezydenta małostkowości i brakach w podstawowym wychowaniu przez mamusię i tatusia. I to ma być majestat Rzeczypospolitej?
Jeden z tygodników wykazał czarno na białym, że Andrzej Duda, kiedy jeszcze był posłem, przemieszczał się po kraju w celach zarobkowych na koszt podatników. Do dziś prezydent nie ustosunkował się rzeczowo i wiarygodnie do tych faktów. Dziwne to, zwłaszcza w kontekście oburzenia narodu na tzw. kilometrówki i niezręczności niektórych z obecnej władzy… Ale część narodu, gdy pokazuje mu się, że kandydaci do nowej władzy coś mają za uszami, zamyka oczy i zatyka uszy, tupiąc i krzycząc: „Nic nas to nie obchodzi, chcemy zmiany!” (już o tym wspominałem), dowodząc poczucia sprawiedliwości i dalekowzroczności godnej Pigmejów z głębi dżungli lub środowisk specjalnej troski.
Andrzej Duda nie jest moim prezydentem, ale szanując demokrację, mogę tylko zapewnić, że będę się w stosunku do niego kierował pradawną polską tolerancją. Na najwyższy urząd w państwie wyniosło go głównie zacietrzewienie części wyborców, pragnących na złość mamie odmrozić sobie uszy oraz wściekła kampania oszczerstw (chociaż prezydent Komorowski zaniedbał to i owo). Może doczekam się po pięciu latach zmiany na tym urzędzie, odpowiadającej randze kraju nad Wisłą?
Prezydentowi Andrzejowi Dudzie często towarzyszy Piotr Duda, bezczelny i nienawistny związkowy kacyk, który namawia premier Ewę Kopacz na wizytę u psychologa. „Cham i ordynus”, jak go określa inna legenda Solidarności, Henryk Wujec. Ubóstwo mentalne w wykonaniu kierującego żenującym zaprzeczeniem wielkiego niegdyś ruchu, który przyniósł Polsce rozgłos przed 35 laty.
Według jednego z poczytnych tygodników, przewodniczący Duda wielokrotnie miał pławić się w luksusie specjalnie dla niego przygotowanego apartamentu w kołobrzeskim hotelu „Bałtyk” (1300 zł. za dobę) za darmo lub półdarmo, korzystając z najdroższych alkoholi i zakąsek. Hotelem zarządza spółka związana z NSZZ „Solidarność” i – według ogólnopolskiego tygodnika – pracują w niej osoby zatrudnione na tzw. śmieciówkach, które przewodniczący gromko tępi. Przewodniczący Duda wszystkiemu zaprzecza i zamierza w sądzie udowodnić, że ów tygodnik kłamie. A jeszcze niedawno za życie ponad stan przewodniczący tłamsił niektórych przedstawicieli władzy…
Koncertu zespołu folklorystyczno-parafialnego z elementami mocnego uderzenia Duda Duo wysłuchamy jeszcze nieraz.
Andrzej Basiński

REKLAMA

REKLAMA

Archiwalne posty