https://db2010.pl Tygodnik DB2010 GAZETA AGLOMERACJI WAŁBRZYSKIEJ

Złote widmo?

Zorganizowana w Urzędzie Miejskim w Wałbrzychu konferencja prasowa, dotycząca krążących od dłuższego czasu różnych spekulacji na temat tajemniczego, pełnego drogocennych skarbów, pociągu, który pod koniec wojny wyjechał z Wrocławia i przepadł gdzieś bez wieści, w zasadzie niczego nowego nie przyniosła.
 
W konferencji Skarb Państwa reprezentowali przedstawiciele Urzędu Miejskiego w Wałbrzychu: zastępca prezydenta miasta Zygmunt Nowaczyk i radczyni prawna magistratu Maria Majewska, a osoby mieniące się „znalazcami” wspomnianego pociągu, dwaj ich pełnomocnicy prawni. Wiceprezydent Nowaczyk poinformował licznie zebranych dziennikarzy o tym, że rozmowy się toczyły, ale decyzje będą zapadały na szczeblach ministerialnych, po przeprowadzeniu wielu istotnych procedur prawnych i administracyjnych. Jedyną konkretną informacją, jaką miał do przekazania było to, że pociąg ten znajduje się w granicach administracyjnych Wałbrzycha. Żadnych innych szczegółów, z wiadomych względów, nie mógł podać. W dalszym ciągu więc pozostaje nierozwiązana zagadka, czy tzw. znalazcy faktycznie pociąg ten odnaleźli, zobaczyli i np. sporządzili dokumentację fotograficzną, czy też tylko, w oparciu o posiadane dokumenty i informacje, wskazali prawdopodobne miejsce, gdzie się on powinien znajdować. Na zadane o to przeze mnie pytanie adwokat reprezentujący znalazców uchylił się od odpowiedzi, zasłaniając się tajemnicą zawodową. Zresztą, jak po chwili dopowiedział „on sam nie ma o tym pojęcia”. A jest to bardzo istotna sprawa, albowiem ustawa o rzeczach znalezionych mówi o osobach, które rzecz znalazły. Należy zatem domniemywać, że za znalazcę uważać należy kogoś, kto wszedł w posiadanie rzeczy zgubionej lub porzuconej i rzeczą tą włada. Zatem, jeżeli owi „znalazcy” pociągu nie znaleźli (w sensie dosłownym, czyli fizycznie), a dysponują jedynie informacjami, gdzie można go szukać, to zachodzi pytanie, czy według prawa można traktować ich jako znalazców, czy tylko osoby jako udzielające istotnej pomocy w odnalezieniu pociągu. Bo tu z miejsca nasuwa się pytanie: kto poniesie koszty poszukiwań, jeżeli we wskazanym miejscu pociągu owego nie będzie. I jeszcze jedna ważna rzecz: osobie informującej o prawdopodobnym miejscu znajdowania się rzeczy (w tym przypadku) porzuconej znaleźne nie przysługuje. Można natomiast wypłacić jakąś nagrodę, której wysokość określą zainteresowani.
Janusz Bartkiewicz
 piciag zlota konferencja
 
 
 
 
 
 
 
 
Przedstawiciele Urzędu Miejskiego w Wałbrzychu i prawnicy reprezentujący „znalazców” tajemniczego pociągu wojennego.

REKLAMA

REKLAMA

Archiwalne posty