Trzy tysiące fanów doskonale bawiło się w Wałbrzychu na pożegnalnym koncercie Budki Suflera „A po nocy przychodzi dzień”. Trzy pokolenia wielbicieli twórczości lubelskiego zespołu chórem śpiewało jego największe przeboje z 40-letniej działalności.
Przed sobotnim koncertem w okolicach wałbrzyskiego Aqua Zdroju trudno było znaleźć miejsce do zaparkowania samochodu. A gdy kilka minut po godz. 19.00 zespół rozpoczynał koncert, to jeszcze dziesiątki osób spieszyły do hali, by wziąć udział w tym niezapomnianym wydarzeniu.
Krzysztof Cugowski, jak zawsze w wielkiej formie, bez trudu wyśpiewał niemal wszystko to, co uwielbiają fani Budki Suflera, m.in. „Twoje radio”, „Cisza jak ta”, „Takie tango”, „Bal wszystkich świętych”, i – oczywiście – „A po nocy przychodzi dzień”. Na scenie pojawił się także gościnnie Felicjan Andrzejczak, który zaśpiewał nie tylko swoje dwa wielki „budkowe” hity: „Jolka, Jolka pamiętasz” i „Noc komety”, ale także dwa utwory z repertuaru nieżyjącego już wokalisty Romualda Czystawa: „Za ostatni grosz” i „Nie wierz nigdy kobiecie”.
Szczególnie wzruszającym momentem wałbrzyskiego koncertu było powitanie w gronie uczestników rodziców kilkuletniego chłopca, który był wielkim fanem Budki Suflera. Maciek kilka dni temu zmarł po ciężkiej chorobie i jego pamięci Romuald Lipko zadedykował jeden z utworów, co zebrana publiczność nagrodziła burzą braw. Po upływie półtorej godziny przyszedł czas na bisy, a po nich, gdy już zgasły światła rampy, rozchodzący się fani długo wyliczali utwory, które zespół mógł jeszcze zagrać tego wieczoru…
(BRAD)