https://db2010.pl Tygodnik DB2010 GAZETA AGLOMERACJI WAŁBRZYSKIEJ

To ludzie mają rację

– Jako społeczeństwo zrozumieliśmy, że wybory są po to, aby władzę rozliczać i wybierać według własnej oceny – mówi Mirosław Lech kandydat KWW Współpraca dla Rozwoju na wójta Gminy Stare Bogaczowice.
Miroslaw Lech fotka
Zegar wyborczy tyka. Jak nastrój przed wyborami?
– Dziękuję. Kończymy tę kampanię mając poczucie solidnie wykonanej pracy. Udało nam się wykorzystać przebudzenie społeczne na określenie nowych kierunków rozwoju dla naszej gminy. Ten rok, to dobry czas na zmiany. Gołym okiem widać, że zaszła zmiana w nas wszystkich. Zmiana na lepsze. Dlatego samo to jest już dla nas sukcesem. Wynik wyborczy, mam nadzieję, będzie potwierdzeniem tej zmiany.
 
Skąd takie poczucie, że jest dobrze?
– Z rozmów z ludźmi. Jesteśmy małą gminą i po rozmowach z mieszkańcami widać, jakie są nastroje społeczne. Tu nie chodzi tylko o to, że ludzie mówią, że będą głosować na mnie i na kandydatów na radnych z komitetu „Współpraca dla Rozwoju”. Ważniejsze jest to, że my wszyscy (także ja) odkryliśmy, że możemy władzę w naszej własnej gminie zmienić. Że to my – społeczeństwo – decydujemy. Zrozumieliśmy, że wybory są po to, aby władzę rozliczać i wybierać według własnej oceny.
 
Widać jednak, że wójt Świętalski także się zaktywizował. Wysłał list do mieszkańców. Jak ustosunkujecie się do jego argumentów?
– Pan Świętalski próbuje prowadzić kampanię polegającą na obrażaniu każdego, kto ma inne zdanie niż on. Ale to nie działa. Wszyscy pamiętamy, jaką dostał ripostę od Darii Mickiewicz, którą najpierw pomówił, że nie jest mieszkańcem naszej gminy, a potem swoim typowym słowotokiem starał się przykryć jej argumenty w sprawie petycji mieszkańców Chwaliszowa. Daria po prostu wyśmiała jego wywody wskazując na to, że tak naprawdę są stekiem bredni ubranych w urzędniczą nowomowę. To może kiedyś działało, ale teraz ludzie się z tego śmieją. Teraz w swoim liście do ludzi napisał, że nie prowadzi polemiki „bo na pewnym poziomie się nie dyskutuje”. Jak rozumiem, to on po prostu nie chce słyszeć o takich sprawach, jak dodatkowy przystanek autobusowy, dziura w drodze, brak przejścia dla pieszych. Tylko nie wiem, po co on kandyduje, skoro tego typu problemy „to nie jego poziom”.
 
Jednak przy tym wójt Świętalski zarzuca, że próbujecie „dzielić ludzi”. Jak to jest – czy ktoś dzieli ludzi?
– Co do podziałów, to jedynym podziałem, jaki u nas istnieje, jest przepaść pomiędzy kilkuosobową ekipą wójta Świętalskiego, a resztą mieszkańców. A fakty są takie, że część ludzi nie zna go nawet z widzenia. Taki to wójt, którego znają z telewizji w Wałbrzychu, znają go podobno w Warszawie, znają ponoć też w Brukseli, ale od lat już go nie widzieli w Cieszowie, czy Lubominie. Tylko, że to są zapóźnienia, których nie da się nadrobić. Dlatego ich odpowiedzią jest atak, żeby odwrócić uwagę.
 
Ale skąd ta zapiekłość wójta Świętalskiego?
– Powiedzmy sobie wyraźnie: oni przyrośli do stołków. Po tylu latach ma się skłonności do myślenia, że „wójt to ja”. A tak nie jest. To mandat dany przez wyborców i trzeba się z tymi ludźmi liczyć. Trzeba znać ich obawy, potrzeby i marzenia. Nie trzeba być dobrą wróżką, ale czasem po prostu trzeba być. A naszego wójta po prostu w terenie nie ma. No chyba, że tydzień przed wyborami…
 
A może w tej metodzie wójta Świętalskiego i jego ludzi jest jakiś zamysł?
– Na pewno jest. Według mnie chodzi o to, żeby ludziom po raz kolejny wmówić, że nikt inny nie może zarządzać gminą, tylko oni. To już praktycznie na ludzi nie działa, ale dalej próbują. Ale ja mam na to prostą receptę: 3 razy NIE. Po pierwsze: nie dajmy sobie wmówić, że jesteśmy podzieleni. Po drugie: nie dajmy sobie wmówić, że nie ma pieniędzy. Po trzecie: nie dajmy sobie wmówić, że nic nie umiemy. Jesteśmy bardzo fajnym społeczeństwem, w którym nie ma większych konfliktów i podziałów, ale za to jest cała masa świetnych ludzi, którzy mają wiedzę nie tylko jak zarządzać gminą, ale pewnie poradziliby sobie ze średniej wielkości miastem. A co do finansów, to już niech lepiej się pan Świętalski nie wypowiada. I najlepiej niech trzyma się od nich z daleka.
 
Kandydatów na wójta jest tylko dwóch, ale komitetów lokalnych jest więcej. Dlaczego?
– Tak już jest. Z jednej strony to efekt większej aktywizacji społecznej, a z drugiej dużego rozproszenia sił na dużym obszarze naszej gminy. Lokalnie powstają różne pomysły na działanie. Niektóre bardziej sensowne, inne wyraźnie bardziej spontaniczne. To dobrze, że ludzie chcą.
 
Na kogo więc rekomenduje Pan głosowanie do Rady Gminy Stare Bogaczowice? Na których kandydatów?
– Oczywiście, że rekomenduję głosowanie na kandydatów na radnych wystawionych przez Komitet Wyborczy Wyborców „Współpraca dla Rozwoju”. Ci są najlepsi. Ale to, na kogo zagłosują mieszkańcy, to ich wybór. To będą ich radni. Za naszych kandydatów ręczę, ale nie mówię, że wszyscy inni są źli.
 
To znaczy, że wyobraża Pan sobie współpracę jako wójt z radnymi z listy Świętalskiego?
– Oczywiście, że tak. Część z nich znam i współpracowaliśmy z nimi jako stowarzyszenie, klub albo fundacja. Podkreślam jednak – my mamy lepszych kandydatów. Proszę głosować na nich.
 
Uważa Pan, że nie należy łączyć funkcji sołtysa i radnego gminnego. Dlaczego?
– To są dwie różne funkcje. Ludzi u nas nie brakuje, więc niech angażuje się nas jak najwięcej. Nie wyrywajmy sobie łopaty. Niech jeden robi łopatą, a drugi grabiami. Poza tym nie można robić kilku rzeczy jednocześnie. Po pewnym czasie człowiek się wypali, będzie czuł się niedoceniony… Jesteś dobrym sołtysem – rób to. Jesteś radnym – bądź radnym w 100%, a nie w 70%. Poza tym – jeśli wygramy – skończą się czasy stagnacji. Będzie „się działo” i jestem pewien, że jedna osoba po prostu nie da rady wszystkiego „obskoczyć”.
 
Jak Pan zachęci ludzi do udziału w wyborach?
– Bardzo prosto. Jeśli chcesz zmiany na lepsze, to idź i zagłosuj. Jesteśmy tego warci, żeby sami o sobie decydować. A jeśli nie chcesz na mnie głosować, to proszę Cię tylko o zastanowienie się nad tym faktem: Ty masz kartę do głosowania, możesz nas za 4 lata odwołać. Czy naprawdę nie warto jest sprawdzić, czy nie będzie lepiej? Natomiast tych, którym nie chce się iść do wyborów, proszę: zróbcie do dla mnie. Proszę was, ponieważ ja sam chcę mieszkać w gminie, przed którą stoi lepsza przyszłość.
 
Dziękuję za rozmowę.
– Dziękuję. Spotkajmy się na wyborach!
 
Materiał sfinansowany przez KWW Współpraca dla Rozwoju

REKLAMA

REKLAMA

Archiwalne posty