https://db2010.pl Tygodnik DB2010 GAZETA AGLOMERACJI WAŁBRZYSKIEJ

Liczy się fair play

68 – letni Zygmunt Pfeifer z Wałbrzycha jest najlepszym krajowym kolarzem szosowym w kategorii M60 B. – W swojej kolekcji mam pięć złotych medali mistrzostw Polski i krążki innych kolorów. Ale najbardziej sobie cenię statuetkę Fair Play, przyznaną przez kapitułę tej nagrody Polskiego Związku Kolarskiego za szlachetną postawę – powiedział PAP.
Pfeifer 1
Opowiedział o okolicznościach, które o tym zadecydowały. – Podczas wyścigu pod Poznaniem doszło do kraksy, w której poważnie ucierpiał kolega z Warszawy. Gdy potłuczony leżał na szosie, udzieliłem mu pierwszej pomocy. Dlatego wycofałem się z rywalizacji, ale najważniejsze, że kolega doszedł do zdrowia – podkreślił.
Jego zdaniem, także w sporcie liczy się nie tylko rywalizacja, często bezwzględna.
Ćwierć wieku przepracował w Kopalni Węgla Kamiennego Wałbrzych jako rębacz. W młodości 15 lat ścigał się w Górniku pod okiem trenera Jarosława Nowickiego, który wyszkolił Dariusza Baranowskiego i Radosława Romanika. Doszedł do wicemistrzostwa Polski w jeździe na czas, ulegając tylko Tadeuszowi Mytnikowi.
– Później na długo rozstałem się ze sportem, bo rodzina miała swoje potrzeby. Do kolarstwa wróciłem dopiero… w wieku 59 lat – wyjaśnił.
Miniony rok był dla niego wyjątkowo owocny. – Zdobyłem trzy złote medale. Za czasówkę w Złotym Potoku koło Częstochowy, a następne za jazdę dwójkami w Kłobucku i w drużynie w Szklarskiej Porębie.
Jego domeną jest jazda indywidualna na czas i w górach, gdzie zdobył wicemistrzostwo kraju i wygrał ogólnopolski challenge. – Na wałbrzyskich podjazdach oraz w innych rejonach Sudetów, trenuję 4-5 razy w tygodniu, każdorazowo przejeżdżając 80 – 100 km. Rocznie około 16 tys. km. Jednak koniecznie muszę poprawić jazdę na finiszu – zaznaczył.
Podczas czasówek, jak stwierdził, nawet na pofałdowanej trasie osiąga przeciętną 43 km na godz., a są odcinki, kiedy jedzie z prędkością 60 km na godz.
Dodał, że często ściga się ze Zbigniewem Krzeszowcem, niegdyś uczestnikiem Wyścigu Pokoju.
Jest okazem zdrowia. – Mimo, że dobijam siedemdziesiątki, nic mi nie dolega. Twardości i nieustępliwości nauczyłem się w kopalni. Ścigałbym się jeszcze częściej, gdyby nie brak sponsorów. Przygotowania i wyścigi finansuję z górniczej emerytury, która musi jeszcze starczyć na pomoc rodzinie. Bezrobocie ciągle daje się we znaki w naszym rejonie – podkreślił.
Jaką stosuje dietę? – W zasadzie jem wszystko, ale w ograniczonych ilościach, w moim wieku muszę uważać zwłaszcza na tłuszcze. W jadłospisie mam sporo warzyw i owoców. To mi musi wystarczyć, bo na wysokowydajne odżywki trochę brakuje pieniędzy.
Troskliwie dba o swoje maszyny. – Mam trzy rowery: szosowy, do czasówek i górski. Muszą być w stałej gotowości, więc często sprawdzam ich stan techniczny, a kolega, fachowiec w tym zakresie, dokonuje przeglądów – zaznaczył.
Dotychczas ścigał się wyłącznie w kraju. – Moim marzeniem jest wystartować w mistrzostwach świata w St. Johann, w austriackich Alpach, najważniejszym sprawdzianie dla mastersów. Może uda się to w tym roku?
A jak przygotowuje się do kolejnych startów?
– Skupiam się teraz na ćwiczeniach ogólnorozwojowych, a kiedy pogoda sprzyja wsiadam na rower, szosowy i górski – wyjaśnia Zygmunt Pfeifer.
Andrzej Basiński 

REKLAMA

REKLAMA

Archiwalne posty